Komboloi to zdaje się jeden z najbardziej charakterystycznych przedmiotów Grecji. Starszy Grek, który zręcznie podrzuca w dłoniach sznurek koralików, to obrazek niemal pocztówkowy.
Ale czym w zasadzie jest komboloi i przede wszystkim – do czego służy?
Komboloi to sznurek nawleczony pokaźnej wielkości koralikami. Wbrew pozorom nie ma niczego wspólnego z różańcem, choć wyglądem nieco go przypomina. Jest to przedmiot kojarzony z męskością, między innymi dlatego że nigdy nie posługują się nim kobiety.
Podrzucanie komboloi wcale nie jest prostą czynnością. Jak dokładnie się to robi? Przyznam, że nie mam zielonego pojęcia, co więcej – nie zamierzam się uczyć, bo widok kobiety podrzucającej komboloi… To zwyczajnie w przyrodzie się nie zdarza! ;)))
Większość Greków nieustannie gestykuluje. Najlepiej to zaobserwować, kiedy patrzy się na Greków, którzy rozmawiają. Ręce w ciągłym ruchu! Ale co, jeśli nie ma co z nimi zrobić? W takich właśnie sytuacjach najlepiej sprawdza się komboloi! Odgłos uderzających o siebie koralików, podobnie jak ich widok, kiedy harmonijnie układają się w locie, to sama przyjemność. Zręczność w posługiwaniu się komboloi u niektórych Greków to prawdziwa sztuka!
Czy komboloi ma odstresowywać? Pomagać przy rzucaniu palenia? Wydaje mi się, że podrzucanie miłych w dotyku koralików, jest jedną z tych czynności, które trochę niewytłumaczalnie sprawiają przyjemność. Tak po prostu, samą w sobie.
Jak dokładnie wygląda proces podrzucania komboloi? Przy okazji ostatniej wizyty u Sałatki, wybraliśmy się do dziadka. Stwierdziłam, że to idealny moment, żeby nagrać to z jaką zręcznością Oregano posługuje się swoim komboloi, których ma całą kolekcje.
Przyszliśmy nieco nie w porę, ponieważ była chwila po 14, co znaczyło że dziadek był już jedną nogą w łóżku, przygotowując się do swojej popołudniowej drzemki. Zapomniałam! Godziny od 14 do 18 to w Grecji czas niemalże święty, bowiem właśnie wtedy wiele osób oddaje się mesimeriano ipno czyli greckiemu odpowiednikowi sjesty.
Dziadek co prawda jeszcze nie spał, ale otworzył nam drzwi już w pidżamie. Zaryzykuje stwierdzenie, że mieszkanie Oregano jest bardziej greckie niż sam Partenon! Kiedy tylko zamknęły się drzwi, poczułam że powietrze przesiąknięte jest specyficznym zapachem anyżu. Na stole stała butelka Malamatiny, której dziadek jest prawdziwym koneserem i talerzyk z dolmadakia (KLIKNIJ TU!), wcześniej chyba przyniesionymi przez Fetę. Dziadek już u progu podrzucał komboloi i w niekontrolowanym geście co chwilę poprawiał sobie sumiaste wąsy, jakby sprawdzając czy oby na pewno są na swoim miejscu. Wchodząc do środka, miałam nieodparte wrażenie, że ktoś tę scenę wyreżyserował. Usiedliśmy przy stole, a ja spytałam czy mogę włączyć w aparacie kamerę. Dziadek nie protestował.
http://www.youtube.com/watch?v=zg67M9MyHSE
Pogoda tego dnia była bajeczna. Pewnie po naszym wyjściu Oregano uciął sobie zapowiadaną drzemkę. Zanim jednak to się stało dziadek zaproponował, żebyśmy weszli na dach jego mieszkania. Oregano mówi, że właśnie stamtąd miasto prezentuje się najpiękniej. Postaliśmy chwilę racząc się bajeczną panoramą i promieniami słońca. Dawka witaminy D, jak w zastrzyku. A w tle nieprzerwanie, przez cały czas słychać było stukanie uroczo brzmiących koralików…
Na koniec – ciekawostka! Komboloi jest w Grecji tak popularne, że istnieje nawet poświęcone mu muzeum. Link na stronę Muzeum Komboloi w miejscowości Nafplion, znajduje się tutaj:
Wyjaśniłaś mi lepiej, do czego służą te paciorki, niż “mój” Grek, którego kiedyś o nie spytałam…
:))) Czasami chyba sami nie potrafimy nazwac, dlaczego cos tak lubimy:)
A mi się wydaje że komboloi “wnikło” w grecką kulturę za sprawa Turków.. bo tak samo wygląda tesbih czyli muzułmański ‘różaniec’ – i w ramach żartu z zaborcy oni zaczęli sie tym bawić i podrzucać ot taki religijny ruch oporu 😉 ja dostałam komboloi od “swojego” Greka do noszenia jako talizman ale też uczę się podrzucać 🙂
Tez slyszalam o tych tureckich korzeniach komboloi. Istnieje rowniez cos takiego jak “begleri” (podobne do komboloi), a ta nazwa brzmi juz zupelnie turecko!
Tego nie znałam ale pogrzebałam w sieci – też fajne i chyba bardziej hmm kobieca ta zabawka 😛
A ciekawa jestem jak idzie Ci nauka podrzucania komboloi?:))
)) zrobię prywatny pokaz w wolnej chwili i wyśle Ci film 🙂
Lucy! Czekam na film – jestem bardzo ciekawa!!:))
Ja dostałem moje komboloi od małżonki, abym w końcu przestał się bawić brodą i zajął czymś ręce. Jeżeli chodzi o to skąd one się wzięły to znam co najmniej dwie rozbieżne historie, o których szerzej piszę na moim blogu – jedna to sznurki modlitewne mnichów z gór Athos, druga to rzeczywiście – pochodzenie tureckie, ale nie od ichniejszego “różańca”, ale od zabawki, którą tureccy panowie obracali w dłoniach.
Dziękuję za podzielenie się swoim postem!!:DD
Nie masz mi za złe? 🙂
A co w tym złego? Masz fajny blog – promuj go i dziel się swoją wiedzą!!:D
Nie KOMBOLOI tylko KOBOLOI…