Polski sposób na grecką teściową

    Moje ostatnie starcie z Fetą miało miejsce dokładnie rok temu. Obie przeżyłyśmy wtedy swoje. Ja musiałam nauczyć się wyznaczać granice i być w tym konsekwentną, a Feta zrozumieć, że jej syn jest już w pełni dorosły. Zdaje się, że dla nas obu była to ważna  życiowa lekcja. Ale… czy odrobiłyśmy zadanie domowe?
      Przed wizytą Fety i Pomidora, wiedziałam że cokolwiek się stanie, przyda mi się solidna porcja dystansu. Konieczne będzie jednak coś jeszcze…
      Jakiś czas temu, towarzyszyłam mojej mamie przy jej wizycie u fryzjera. Mama miała robioną lekką trwałą i zdaje się, że jeszcze farbowanie. Dwie bite godziny na miękkiej, zapadającej się pode mną  kanapie. Te opowieści w salonach fryzjerskich… Potrafią być lepsze niż niejedna książka przygodowa! Pomiędzy odgłosami suszarki, w oparach sprayu do włosów, wsłuchałam się w opowieść naszej fryzjerki Bożenki…
      Kiedy wprowadziliśmy się do mieszkania teściów, to był prawdziwy horror! Wyglądało na to, że moja teściowa  ubzdurała sobie, że chcę zniszczyć ją i jej syna. Musiałam znaleźć  sposób, żeby sobie ją zjednać. Inaczej… W tym domu żyć by się nie dało!
     Pewnego dnia, kiedy teściowa wracała z pracy,  urządziłam w jej wannie wielkie pranie. Wzięłam wszystkie jeansy mojego męża i zaczęłam prać je ręcznie. „Na miłość Boską! Bożenko! Co ty wyprawiasz? Dlaczego pierzesz to wszystko w wannie?!” – krzyknęła teściowa wchodząc do mieszkania. „Przecież obok ciebie stoi pralka!”. „Tak wiem…” – zaczęłam. „No, ale mamy nie było w domu. A gdzież bym śmiała tak bez pytania  ruszać mamy  rzeczy…  Pomyślałam, że upiorę  wszystko ręcznie. Przemek  musi mieć czyste na rano do pracy.”. „Bożenko! To ja nie wiedziałam… Boże jakie z ciebie jest dobre dziecko! Jakie ten mój Przemuś ma w życiu szczęście, że cię spotkał.” I tak  to właśnie poskromiłam moją teściową. Do teraz jesteśmy w poprawnych, a nawet  dobrych stosunkach.
***
     Feta chodzi spać zazwyczaj o 23. Mniej więcej w okolicach pierwszej, drugiej w nocy, schodzi to toalety. Wiedziałam o tym dobrze i postanowiłam to wykorzystać. Kiedy poszła spać, ja weszłam do naszej kuchni. Zrobiłam sobie herbatę, siadłam na małym krzesełku i otworzyłam  moją ulubioną książkę. Był to „Dzień Szakala” Fredericka Forsytha.  Szakal, czyli morderca doskonały. Tym razem postanowiłam  nie tracić nerwów, a działać tak samo jak  mój ulubiony bohater literacki.
     Z szafek wyjęłam kilka naczyń i włożyłam je do zlewu, tak żeby wyglądało, że je myje. Płyn do mycia płyty kuchennej, jakieś ścierki i gąbka. Kilka papierowych ręczników. Usiadłam wygodnie, z książką przed nosem i herbatą w dłoni.  Do drugiej  ręki wzięłam drewnianą łyżkę. Co chwila otwierałam szufladę, albo podręczną szafkę, którą miałam obok. I co kilka sekund lekko uderzałam łyżką o blat, tak żeby słychać było że coś robię. Odgłos zakręcania i odkręcania kranu. Kartki przelatywały mi z wypiekami na twarzy, kiedy dochodziła dwunasta. Wiedziałam dobrze, że moja „ofiara” wcale nie śpi, a słucha i za chwilę sama do mnie przyjdzie, usidlić  się w utkaną przeze mnie sieć.
      Nie myliłam się ani trochę. Bo ludzka fizjologia, to sprawa niezawodna. Feta zeszła dokładnie o wpół do pierwszej. Słysząc, że otwierają się drzwi od jej pokoju, schowałam książkę i odsunęłam krzesełko. Na ręce założyłam gumowe rękawiczki i zabrałam  się za zmywanie czystych przecież naczyń.
    -Dorota… – wyszeptała Feta wchodząc po cichu do kuchni. – To ty jeszcze nie śpisz?
  -Nie, ale już za chwilę idę do łóżka. Sama pani rozumie, pani Feto… Nie zmrużę oka, jeśli nie będę pewna, że wszystkie naczynia są umyte, a kuchnia jest idealnie czysta. Miałabym  po prostu  brudne  sumienie.
   -Dorota… – zaczęła Feta, nie wiedząc właściwie jak ma dokończyć.
    Drugiego dnia  Feta patrzyła na mnie, jakby niezbyt pewna czy to wszystko aby  jej się nie przyśniło. Żeby ją upewnić, że  była to najprawdziwsza rzeczywistość, następnej nocy powtórzyłam mój scenariusz. Również i tym razem, dokładnie jak  Szakal – działałam perfekcyjnie. Gąbka, ściereczka, płyn do mycia płyty kuchennej oraz papierowe ręczniki. Chlor! Zapomniałam o najważniejszym! Bo chlor to przecież podstawa każdego sprzątania w wydaniu greckim. Wyciągnęłam  z szafki jedną butelkę i otworzyłam jedynie nakrętkę, tak żeby rozprzestrzenił się uwielbiany przez Greczynki zapach. Chlor jeszcze szybciej zwabił moją „ofiarę”.
     Feta zeszła piętnaście minut wcześniej niż ostatnim razem. Schodziła po schodach, ostrożnie i  powoli.
    -Dorota… – znów wyszeptała wchodząc. – Dziecko drogie! Tyyy… Ty jesteś po prostu perfekcyjna pani domu! Jeszcze nigdy tak porządnej dziewczyny nie spotkałam. Ale dziecko drogie… Nie przemęczaj się tak! Idź spać, bo aż mi serce pęka, kiedy widzę że aż tak się dla nas wszystkich trudzisz!
   -Pani Feto… Wiem, że pani się o mnie troszczy… Ale jak tu zasnąć, kiedy w zlewie są  jeszcze brudne naczynia!
    Na całe szczęście następnego dnia mogłam zrezygnować z odcinka z numerem trzy. Kiedy wspólnie jedliśmy obiad, Feta nagle zapatrzyła się w ścianę. Poczym uśmiechnęła się przyjaźnie i przemówiła:
   -Dorota, tak sobie właśnie pomyślałam… Jesteśmy już razem tak blisko, znamy się tyle… Myślę, że powinnaś mówić mi po imieniu!  Mów mi po prostu Feta! Nie chcę słyszeć żadnego tam „pani”!
   Takiego scenariusza nie przewidziałam. Przyznam, że prawie spadłam z krzesła. W głowie pustka. Zupełnie nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Ale pomyślałam sobie, co by teraz powiedziała Bożenka – nasza niezawodna fryzjerka:
   -Pani Feto! Gdzież ja bym śmiała… Nie miałabym  tyle czelności…
   -Dorota! Ale ja nalegam!
   -Dobrze…  To może tak powoli…. Może za jakiś czas się przemogę? Pani Feto, na razie  jednak nie mam takiej śmiałości… Ale obiecuję stopniowo się przełamywać. – odpowiedziałam, schylając skromnie głowę.
    Fakt, że Greczynki są niekwestionowanymi mistrzyniami w dziedzinie manipulacji, potwierdzi każda dziewczyna, której przyszło mieć Greczynkę za swoją teściową. Ale… tym razem bez udawanej skromności… Nasz rodowity polski spryt… On nigdy nie zawodzi!

 

76 myśli nt. „Polski sposób na grecką teściową

  1. Ten blog trąci amatorką. Czegoś równie naciąganego jeszcze w życiu nie czytałam. Fety to ty się chyba najadłaś jak to pisałaś kobieto. Jeśli już chcesz pisać bloga to popatrz najpierw na inne i znajdź jakiś dobry temat. Ten mnie zaintrygował dlatego tu weszłam ale niestety widzę że to strata czasu. A poza tym teściowa gdyby złapała znienawidzoną synową w nocy na myciu garów darłaby gębę że się tłucze o tej porze i że miała na to czas po kolacji. I napewno nie nazwałaby ją perfekcyjną panią domu tylko wredną jędzą która robi jej na złość że się tłucze i ta nie może spać. Dno i wodorosty. Przykro mi…

    • masz racje, czysta glupota. A juz najgorsze toto, ze relacje miedzy ludzkie buduje sie na oszustwie. Mam nadzieje , ze to tylko fantazja autorki.

      • Ta synowa to jakas prostaczka bo: pranie w wannie i bicie rachunku cieplej wody jest kosztowniejsze niz w pralce. Gdyby byla logiczna to oddalaby te spodnie do pralni. Nastepne: gdy sie synowa wprowadza do tesciowej to ma sie dostosowac a nie manipulowac. Wlasnie synowe robia sie w cudzym domu wielkie gospodynie. Popisuja sie swoimi zdolnosciami a syna traktuja juz na wlasnosc. Inteligentna synowa rozmawia z tesciowa nim cos zrobi. Pytac o zdanie tesciowej to szacunek dla osoby, ktora wychowala syna i jest wlascicielka/pania w swoim domu. Wlazenie do cudzego zycia w butach. Znam to z roznych rodzin. Kochane synowe, nie badzcie ani bezczelne ani nadgorliwe. Nauczcie sie porozumiewac a nie rzadzic. Te sytuacje wprowadzaja synow/mezow tez w zaklopotanie bo staja miedzy wami. Ujazmianie meza to tez prostactwo…z mezem sie rozmawia jak z partnerem. Tak naprawde to synowa mieszka u tesciowej z litosci i powinna tesciowa po rekach calowac. Ja bym wyrzucila z domu przy najblizszej okazji. TO MOJ DOM i basta. Albo rozmawiasz o problemach albo wynocha.

        • Co ty gadasz? Chciałabyś mieć kontrolę nad każdym! Człowiek rodzi sie wolny i wolny umiera. Zarówno syn jak i synowa są osobami dorosłymi i w pełni powinni być odpowiedzialni za swoje życie. Nikt nie musi pytać się Ciebie o poradę ani czekać aż łaskawie wyrazisz swoją aprobatę. Szacunek powinien być obupólny. I uszanuj to, że syn wybrał sobie kobietę z którą chce spędzić resztę życia. Mając pretensje do synowej tak naprawdę krzywdzisz własnego syna, a przecież tak go kochasz.

          • Masz racje. Synowa jest dorosla i niech mieszka jak na doroslego przystalo. Jesli wchodzi do cudzego domu to niech sie nie panoszy. Najgorsze sa te dzadowki, ktore nia maja gdzie mieszkac a gdy sie im da schronienie to zrobia pieklo. Przy tym szantarz i “robienie laski” ze wyszla za maz. Wyszla ale za syna a nie tesciowa. Niech wiec z tesciowa nie mieszka. Ty dziecko komentujesz jak pasozyt, ktorego strach do domu wpuscic. Twoim zdaniem tesciowa ma siedziec jak myszka. Moj dom i moje zasady a w nim moja wolnosc. Mozna rozmawiac ale decyzja ostateczna jest moja. Nie pasuje to spadac

          • Do glori65kam witam czytam to co pani napisala i jestem w szoku żadna teściowa niema prawa się wtrącać w życie syna nawet jak mieszają w domu teściowej ma swoje życie to niech się nim zajmie swoim życiem ja swojej nienawidzę

        • Ale wy jestescie okropne!! Normlanie zamiast pisac takie glupoty, to lepiej nie dawajcie zadnych komentow, bo normalnie idzie stracic wiare w zyczliwosc ludzi!! Jak sie nie podoba- NIE WCHODZ TU DZIOLCHO!!

        • o matko.. jestes straszna…gdybym miala taka tesciowa to bym dziecka do niej nie puściła.I wtedy to tez moja wola.Ciekawe czy inaczej byś wtedy napisała gdyby ktos tak Ci powiedział.Ciesze się tylko że moja mama w stosunku do synowej jest bardzo w porządku i o takich kretyństwach nawet nie pomyślała… a i narzekałam na swoją teściową ale widze ze można mieć jeszcze gorzej.

    • Witaj Decimo! Przykro mi, że Twój komentarz wywołał taką mini lawinę zawiści. Przyznam, że przykro się to czytało, ale nie biorę sobie tego do serca, bo czuć w tym lekkie hejterstwo. Przy czytaniu moich postów (zwłaszcza tego) przydaje się szczypta dystansu i poczucia humoru. Nie sedno w tym, by brać wszystko tak na serio. Tymczasem uciekam już, pisać kolejnego posta na bloga. Choćby dzisiejszy rezultat, czyli ponad 50 tyś. wejść jest naprawdę wielką motywacją…

    • a mnie sie bardzo podoba bo tez mam grecka tesciowa…one sa straszne i dokladnie takie jak opowiada…z tym ze moja jest gorsza…greckie tesciowe to potwory myslace ze kazda dziewczyna chce zniszczyc ich ukochanego synusia:P

  2. Decima – po pierwsze, to nie książka, którą może i kupujesz w empiku, a blog i każdy autor prowadzi go w taki sposób jaki mu się podoba, a innym ( i w tym Tobie) nic do tego …
    Po drugie – skąd wiesz, jaki ktoś ma rozkład zajęć i kiedy czas mu pozwala pozmywać przykładowe naczynia??
    Jeśli sama jesteś tak poukładana, to może sama załóż blog i zdradź i innym jak wygląda Twój rozkład dnia i o której kończysz myć gary? 😉

    • Właśnie jakbyś nie zauważył próbuję doradzić tej kobiecie żeby lepiej zajęła się czymś innym bo pisanie blogu jej nie wychodzi-to raz. A dwa- ja nie zamierzam wciskać komuś na siłę swoich problemów ani informować wszystkich o moim rozkładzie dnia bo uważam to za żenujące. Ty też widzę nie masz za dużo do roboty więc pozostaje mi tylko współczuć. Pozdrawiam i życzę miłego dnia

      • To jest blog – i nikt Ciebie nie zmusza do akurat do jego czytania. Jeśli uważasz, że wypowiedzi autorki są dla Ciebie żenujące, to kliknij taką magiczną ikonkę w prawym, górnym rogu i fora ze dwora …
        A i owszem, mam czas, co raczej nie jest powodem do współczucia, ponieważ wtedy należałoby również Tobie współczuć skoro czytasz TEGO bloga i jeszcze znajdujesz dość czasu na komentowanie i odpowiadanie na komentarze innych …

        • Weszłam, przeczytałam i skomentowałam ponieważ od tego jest “magiczne ” okienko z napisem “komentarze” jeśli ktoś tak jak ty naprzykład ma ochotę skomentować to robi to i ciach bajerka

  3. z polskimi teściowymi czasami jest jeszcze gorzej, również mogą mieć niesłychany dar manipulacji, mogą być wredne, a co gorsze, niekoniecznie dadzą się nabrać na takie sztuczki i faktycznie, jak napisała Decima, mogłyby zrobić aferę o tłuczenie garami po nocy;) parafrazując klasyka “cudze demonizujecie, swojego nie znacie”;)
    Zapraszam do zapoznania się z “polskimi teściowymi” na moim blogu http://izatyminska.blog.pl/2012/09/24/jaonona/

    • Synowa, ktora w nocy tlucze garami to terrorystka. Wyslac ja na nauki jak ma sie w cudzym domu zachowywac. Wyszla za maz i chce w tesciowej domu pieklo robic. Dziekuje. Jak to dobrze ze nie mam synowej Polki.

  4. Do Autorki – wspolczuje polecenia 🙂
    Do Decima – moze w zyciu nie masz nic lepszego do roboty, niz gary myc i robic to natychmiast po posilku. Niektorzy maja inny rozklad obowiazkow, nie tylko domowych.

    • Wyobraź sobie że jestem matką która oprócz domowych obowiązków ma również obowiązki zawodowe i całkiem dobrze sobie z nimi radzi. Mycie garów natomiast nie jest moją pasją życiową dlatego jak słusznie zauważyłeś myję je zaraz po posiłku żeby więcej na nie nie patrzeć. Ja tylko napisałam co myślę na temat tego wpisu a ty plujesz na mnie jadem co pozwala się domyślać że nie jesteś raczej osobą spełnioną lub szczęśliwą. Ja też pracuję i prowadzę dom dlatego uważam że mycie garów o wpół do drugiej w nocy jest spowodowana brakiem organizacji a w przypadku tej blogerki -złośliwością połączoną hipokryzją. Z własnego doświadczenia wiem że jeśli jest się inteligentną osobą nie trzeba takich durnych sztuczek żeby zjednać sobie wredną teściową i uwierz mi w życiu nie piniżyłabym się do stania nad zlewem w środku nocy jak zwykły garkotłuk żeby teściowa mnie polubiła. Mam nadzieję że doszedł do ciebie sens mojej wypowiedzi i wiesz dobrze że sporo w tym racji

      • Kto tu pluje jadem… Typowa wszystkowiedzaca matka polka – niezly material na upier.liwa tesciowa.
        Widocznie nie masz nic lepszego w zyciu do robienia, jesli nawet, pomimo pracy, karnie po kazdym posilku za gary sie bierzesz. Na zmywarke, nie stac? To co to za praca, w ktorej sobie tak swietnie radzisz, ze nawet na podstawowe narzedzia kuchenne Cie nie stac? Albo jeszcze lepiej, mezus sie tym nie moze zajac? Mnie by uragalo to, ze jezeli oboje mamy wymagajaca prace, to obowiazki domowe sa tylko na mojej glowie.
        Poza tym, chyba nie dotarlo do Ciebie, ze nie kazdy ma po prostu czas na to, zeby po posilku za zmywanie garow sie brac, bo musi biec dalej. Albo najzwyczajniej nie jest sie w stanie, bo posilek o 23 jest pierwszym danego dnia, a nastepny zaczyna sie za 5 godzin. No ale, nie kazdy ma pierdz.ca w stolek pracke.

        • Hahaha. Biedactwo… Było się uczyć to też miałbyś taką prackę. A co do zmywarki to jak się ma tylko męża i malutkie dziecko to nie jest niezbędnym urządzeniem kuchennym. Mam dwie zdrowe rączki i nie jestem leniwą starą raszplą której się w dupie poprzewracało i gary mogę umyć sama. Mam tylko nadzieję że ty nie założysz rodziny dla której z powodu pracy nie będziesz mieć czasu. Dalszą dyskusję z tobą uważam za stratę czasu który mogę spożytkować na mycie garów skoro uważasz że nic poza tym nie mam do roboty. Pozdrawiam zza zlewozmywaka zapracowanego i nowoczesnego modela nieróbstwa domowego oraz wygody. I życzę udanych randek ze zmywarką bo nie sądzę żeby jakakolwiek kobieta chciała takiego zgorzkniałego przegrańca…

          • To zes pojechala z “to trzeba bylo sie uczyc”! 😀 Wlasnie dlatego, ze sie uczylam moge moja wiedze i moje kontakty dla mnie spozytkowac, a nie pracowac dla kogos. Zwlaszcza, jesli trzeba w kilku jezykach z osobami na trzech kontynentach pertraktowac, to nikt mnie nie zastapi. No, ale zwykla pier.zaca w stolek mrowka-wyrobnica tego nie jest w stanie ogarnac. Jak dla mnie szczytem glupoty jest zmywanie reczne, skoro mozna wszystko w zmywarke wrzucic. “matka polka” wie lepiej, czerpie z tego dume (bo nie ma z czego innego), no i nie ma nic lepszego do roboty. Dla rodziny mam czas. A gdy bedziemy mieli juz dzieci, to po prostu gosposie zatrudnimy, zeby nam mieszkanie ogarniala. Nie bedzie to dla nas znaczacy wydatek, juz teraz nie jest, ale jej na razie nie potrzebujemy (jest to tez dobry sposob, zeby maz nie odzwyczail sie od wykonywania jego obowiazkow domowych 😀 ). Moze nawet bedziesz nia Ty – bo z takim podejsciem do zycia nie jestes napewno atrakcyjnym pracownikiem i zawsze mozesz szybko poplynac. Pelno tu pan magister z Polski (z rodzina tez – po zwolnieniu musialy dume do kieszeni schowac), ktore zasuwaja ze sciera, ze az milo.
            A teraz, Ty do garow marsz!!! (skoro mezus w wykonywaniu jego obowiazkow domowych Cie olewa). Ja sobie pojde na silownie, popracuje, a pozniej bedziemy sie w networking bawic 😀 Papa!!!

          • ojoj, jaka kultura wypowiedzi….A zmywaj sobie te gary, jak lubisz niszczyć ręce, świetny pomysł!Ja nie cierpię zmywania, prania ręcznego. Uważam, że po to mam pralkę, zmywarkę, itp żeby zamiast moczyć ręce poczytać dobra książkę lub poćwiczyć w klubie Fitness…Będzie lepiej dla samopoczucia, zdrowia i urody!!

        • Widzę że ty też zmywarki nie masz,bo nie wiesz że te tandetne urządzenia nie nadają się do użytku codziennego a dla czego to się domyśl. Jak chcesz zmywarkę to się odezwij to Ci dam gratis niewiele używana.

          • Hmmm… Chyba w Polsce był dziś ewidentny brak słońca… Po przeczytaniu tych komentarzy, zupełnie nie wiem co powiedzieć…

  5. Bardzo ciekawy wpis, fajnie się go czyta, a i historia mnie rozśmieszyła 😉 Nie da się ukryć, że polskie kobiety mają bardzo dużo sprytu 🙂 oby tak dalej! 🙂

    • Jezeli sobie byle jaka zmywarke kupiles, to Twoj problem. Moja robi wszystko, oprocz zmywania krysztow. Pralka to samo – plaszcze tylko oddajemy do pralni . Odkurzacz sam odkurza, gdy wychodzimy do pracy. Od czasu do czasu tylko katy i pod lozkami trzeba ogarnac. A ja pazurkow zrobionych przez manikurzystke na szorowanie garow zdzierac nie bede 🙂

      • Z tego co widzę ty masz trzy języki. Dwa w butach i jeden własny więc przestań pierdołami ludziom oczy mydlić. Ty nawet po polsku nie potrafisz się dobrze wysłowić co widać po twoich wpisach. Trzy kontynenty buaaaachaha!!!!!!! Śmiechu warte. No ale cóż… pozerstwo się szerzy!!! Inteligencja buachahahahaha. Żal mi ciebie. Naprawdę. A co do męża to nie poniżę się nigdy do proszenia go o pomoc w pracach domowych ponieważ poukładana kobieta radzi sobie z pracą dzieckiem i utrzymaniem domu w czystości. Przykro mi że jesteś syfiarą i bałaganiarą i twòj mąż musi ci pomagać bo sama nie ogarniasz. Przynosisz wstyd wszystkim kobietom.

        • Ale dlaczego Wy kobiety tak sie unosicie. Nie do końca wiadomo jak naprawde jest w obcym domu. Moja znajoma miała taki zgrzyt z teściową już na samym wejściu, że pranie swoje woziła do rodzinnego domu, gotowała wyłącznie w swoich garach i w swoim czajniku i to zaraz po tym, jak teściowa ugotowała obiad swojemu. Kąpała sie zaraz po teściowej i to w ekspresowym tempie (bo stara spać szła i cisza musiała być). Telewizor mimo że własny, musiał być wyłączany przed 22. Spokojne rozmowy nic nie pomagały bo: TO MÓJ DOM, MOJE ZASADY I KONIEC, KROPKA. Sama odkurzała dywany po nocach jak spać nie mogła, robiła przetwory, porządki w szafach i pawlaczach, myła podłogi szurając metalowym wiadrem i o dziwo tylko na noc zakładała trepy na nogi bo ponoć w nich zimno od podłogi nie ciągnęło. Wnucze jak przyszło na świat nic nie zmieniło. Teściowa nawet przez sekundę nie chciała maleństwa popilnować aby choć można było skoczyć do apteki 50 m od domu po antybiotyk dla dziecka. Mąż i jedyny syn teściowej też miał z nią trzy światy. Pomagał żonie kiedy i jak mógł ale prace miał za granicą, wiec siłą woli w domu rzadko bywał. Znajoma moja nigdy głosu nie podniosła, zawsze przemilczała pretensje, znosiła krytyki ze stoickim spokojem (na zewnątrz), bo jak sie oczywiście nie podoba to wynocha….. Teraz mieszkają na swoim. Teściowa mimo wszystko jest u nich gościem mile widzianym (bynajmniej tak sie u nich czuje), ale nie nadrobi już straconych ośmiu lat z wnusiem. Rozmawiałem kiedyś z nią przypadkiem na małej rodzinnej imprezce i powiedziała cichutko, że jest dumna z wyboru syna, bo taka żona (dla niej synowa) to złoto. A znajoma zasuwa z lekarstwami i rosołkiem do teściowej, kiedy ta np. jest chora, przed świętami myje okna, pierze dywany, ogarnia całą chałupę. A przetwory robi u siebie i wozi do teściowej, by zapełnić jej spiżarnie. I dodam, że pracuje jako farmaceutka 50 m od domu teściowej.

          • Droga Doroto, przepraszam sie za “wtrynianie” na Twoj blog.
            Mozna sie bawic kuriozalnymi wpisami decimy, ale w koncu nawet to kiedys nudzi. Zwlaszcza, ze ona nie rozumie, ze wszystko zalezy od stanu ducha, a nie miejsca zamieszkania, czy rodzaju pracy.
            Powodzenia w starciach z tesciowa. Ja uwazam, ze swietnie sobie w tym temacie radzisz.

        • Daruj juz sobie, bo twoimi wypowiedziami i g.upawymi odzywkami dajesz tylko sobie swiadectwo. Meza sie nie bedziesz prosic, bo poukladana kobieta blablabla? Jezyki w butach? Wiesz, jaka wiocha od ciebie zalecialo?
          Owszem, moge miec problemy z polskim – studiowalam juz za granica, od lat funkcjonuje w innych jezykach. Polskiego nie uzywam nawet w pracy.
          P.S.
          Znam wiecej, niz trzy jezyki. :-p

          • Może odemnie zalatuje wiochą ale wolę to niż tani lans którym próbujesz sobie zrekompensować nieudane życie. Jedzie od ciebie takim jadem że aż przykro czytać. Mój mąż przynajmniej wraca do czystego domu i nie musi mi pomagać ponieważ sama ogarniam wszystko i przypuszczam że byłoby mu wstyd za kobietę którą trzeba wyręczać w podstawowych zajęciach domowych bo ma dwie lewe ręce. A co do języków i studiów za granicą to lepiej przestań się kompromitować i rżnąć cwaniarę która zapomniała języka polskiego bo to dopiero wiochą zalatuje. Ja też mieszkam za granicą i nie robię z siebie kosmopolitki na siłę bo to jest naprawdę żenujące i wzbudza tylko politowanie.

          • Przestan sie juz osmieszac. Widze, ze nie jestes w stanie ogarnac pewnych rzeczy, ale czgo sie spodziewac po takiej osobie. A teraz do kuchni MARSZ!!!

          • Wlasnie zjadlam smaczna kolacyjke przygotowana przez meza. Co tobie maz przygotowal? Aaa… zapomnialam – ty masz ten gen, dzieki ktoremu do konca zycia za kuchte bedziesz mezowi robic 😀
            No coz, bylo sie uczyc – wtedy bys mogla sie zawodowo realizowac i z tego dume czerpac, a nie z machania sciera w domu. 😛

          • Hahaha:))) Czyta sie tez dosc zabawnie:))) Tylko probuje doczytac, od czego sie wlasciwie zaczelo? Chyba od tematu zmywarki…???

          • Zaczelo sie od mojego wpisu
            ~Anonim, 23 listopada 2013 o 09:53 :

            “Do Autorki – wspolczuje polecenia 🙂
            Do Decima – moze w zyciu nie masz nic lepszego do roboty, niz gary myc i robic to natychmiast po posilku. Niektorzy maja inny rozklad obowiazkow, nie tylko domowych.”

            A pozniej juz Decima rowno jechala, ze
            – uzywanie zmywarki, czy zostawianie naczyn na pozniej to oznaka flejostwa
            – wspoludzial meza w jego obowiazkach domowych to flejostwo zony.
            I ogolnie to ona by sie ze wstydu spalila – biedna kobiecina….

          • Trochę mi cię żal dziewczyno, no ale nie każdy rodzi się z umiejętnością dawania sobie rady ze wszystkim więc nie zadręczaj się za bardzo tym, że jesteś leniwa. Niektórzy ludzie już mają to we krwii. I ty jako karykatura kobiety nie powinnaś wypowiadać się w kwestiach które cię nie dotyczą bo tylko się ośmieszasz. A co do “było się uczyć” to zamiast kopiować moje wypowiedzi wymyśl coś własnego, albo męża poproś bo widzę że z powodu twojego lenistwa- również na poziomie inteligencji musi cię biedaczysko wyręczać. A moja praca wyobraź sobie, mnie satysfakcjonuje i pozwala mi spędzać czas z rodziną. I do garów też mogę pójść bo odkąd czytam twoje durne wpisy nawet nie masz pojęcia ile daje mi satysfakcj. PS. Jakim cudem udało ci się skończyć studia…? To dla mnie zagadka na resztę mojego życia, ponieważ po tej śmiesznej konwersacji z tobą nasuwa mi się tylko jedno określenie: BEZMÓZG. Tyle w temacie “Anonimowa kobieto” Pewnie nie chcesz się przedstawić bo ludzie znają cię jako bezrobotną kurę domową nawet bez tej zmywarki,więc po co sobie siarę robić,nie???

          • No i jak sie nie smiac z takiej wypowiedzi?
            P.S.
            Oczywiscie, ze sie nie przedstawie, czy nawet nie napisze pobieznie o sobie – moje CV jest na tyle wyjatkowe, ze latwo mnie by bylo wysledzic. 🙂

          • No tak. Jedyne co ci pozostaje to tylko się śmiać ponieważ na nic więcej cię nie stać. A ck twojego CV to napewno składałaś je już wszędzie gdzie popadnie i w związku z negatywnymi odpowiedziami stałaś się takim zgorzkniałym babskiem. A tak po moich przemyśleniach to pojechałaś tak zajadle z tą zmywarką dlatego, że ty i twoje języki (hahhaha) zasuwasz gdzieś na zmywaku i to ręcznym więc już teraz się nie dziwię i po prostu ci współczuję niepowodzeń. Tylko nie wyżywaj się na innych skoro tobie w życiu nie wychodzi…

          • Rozkoszny komentarz.

            Wiem, ze twoja perspektywa nie pozwala ci ogarnac mojej sytuacji zawodowej – zreszta, czego sie spodziewac po kuchcie? 😀

            W mojej ostatniej pracy, gdzie pracowalam jeszcze dla kogos, zostalam poproszona przez ambasadora (nie polskiego) o to, zebym chciala pracowac dla niego pracowac. W przedostatniej pracy dla kogos zmiotlam konkurencje wlasnie dzieki moim kwalifikacjom. Obecnie bazuje na kontaktach, ktore sobie dzieki temu wyrobilam. Czym ty sie mozesz pochwalic? Zapomnialam… – machaniem sciera 😀

            Jak juz napisalam, masa tu pan magister z Polski, ktore musialy dume do kieszeni schowac i sprzataja, ze az milo 😀 (zreszta, bardzo je podziwiam, bo swietnie sobie radza w trudnym dla nich otoczeniu, a tylko wsioki takie jak ty nie doceniaja pracy rak i wysmiewaja sie ze “zmywakow” – ja mam duzy szacunek dla takich osob). Moze sie jeszcze kiedys spotkamy – Ty bedziesz robic to w czym jestes ekspertem. Ja raczej sprzatac/zmywac nie bede, bo nawet jako biedna studentka (z dwoma zagranicznymi stypendiami naukowymi) potrafilam sobie lepsze prace – w oficjalnych instytucjach – zalatwic. No, ale “trzeba bylo sie uczyc” 😀

            P.S.
            Na kolacje mialam zupke dyniowa z krewetkami i muszlami Swietego Jakuba przygotowana przez meza (rowniez specjaliste w jego dziedzinie). Co ty mialas? 😀 Niech zgadne – potrawke przygotowana wlasnorecznie, bo mezus sie do wykonania jego obowiazkow nie garnie – w koncu ma kuchte z Polski w domu 😀

          • Jeśli tak szanujesz panie ze zmywaka to dlaczego dopieprzasz się do kobiet które zmywają własne gary ręcznie we własnym domu??? Co do wsioków to wyobraź sobie że całe życie mieszkam w mieście więc nie poruszyło mnie zbytnio to przezwisko. Poza tym “twoja cudowna praca” gdyby była taka jak piszesz to nie napieprzałabyś ciągle tego samego bo to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu że to tylko ściema i próbujesz sobie to sama wmówić. I co za ambasador??? Leniwców??? Możesz mnie nazywać kuchtą ze ścierą bo mnie to ani grzeje ani ziębi. Nie zwykłam przejmować się docinkami ludzi którzy nie przedstawiają sobą żadnych wartości. A co do twoich kolacyjek to powiem tylko tyle że mój mąż też lubi gotować i często to robi więc jakaś specjalna zawiść mnie nie trawi z powodu zupy z dyni. I nie napychaj tak dupska z wieczora bo jeszcze przytyjesz i staniesz się bardziej zgorzkniała niż jesteś.

          • Nie nadazam… Tragi – komedia… Dziewczyny, a moze poprostu umowcie sie na kawe?:ppp

  6. podpisuje sie pod pierwszymi komentarzami…. Totalna bzdura, ale chcialabym by relacje z tesciowa byly tak banalne do zalatwienia. U mnie, u mojej matki, badz mojej kuzynki ;p toi tylko najblizsza rodzina, a wymieniac mozna dalej wiec doszlam do wniosku ze chyba zwyczajnie WSZYSTKIE kobiety maja przekichane ze swoja tesciowa kiedy ich dzieckiem jest jedyny synalek. A najgorzej ma moja kuzynka ktorej maz ma dodatkowo 4 siostry. Pastwia sie nad nia na kazdym kroku.

    Pozdrawiam ;*

  7. Dorotko, wspaniale się Twój blog czyta, jak powieść w odcinkach.
    Tyle humoru i lekkości… Aż chce się do Grecji pojechać (znowu)!
    Nieźle się też uśmiałam czytając Twój wpis o sposobie na teściową.
    Proszę nie zrażaj się tymi dziwnymi komentarzami, pełnymi zacietrzewienia
    jakiegoś i zgorzknienia, tylko pisz dalej.
    Pozdrawiam 🙂

    • Rzeczywiście… Tym razem komentarze są zupełnie dziwaczne… Dlatego nie biorę je do siebie:)) Dzięki za miłe słowa! Pozdrawiam!

  8. Decima ale jesteś zajadłym babsztylem :/. Nie podoba się, to nie czytaj bloga, nikt nie prosił takiej taniej komentatorki o zdanie. Zmarnowałam 2 sekundy życia na czytanie twoich wypocin, głupio komentujesz, może zajmij się czymś innym, bo to ci nie wychodzi.

    Zaimki specjalnie małą literą, bo nie szanujesz innych, więc szacunek ci się nie należy.

    • Ja jestem taką samą komentatorką jak każdy kto komentune tego bloga. A ty ponieważ nie masz nic inteligentnego do dodania bierzesz się za komentowanie cudzych wypowiedzi. I owszem piszę z małych liter i wiesz dlaczego bo nje widzę sensu w wyrażaniu szacunku dla osób według mnie głupich i pustych do których grona ty właśnie dołączyłaś. Życzę więc miłego dnia

  9. Az sie usmialam. Nie mam pojecia jak to wyglada w Grecji, ale moja francuska tesciowa za kazdym razem jak przyjezdza, to bierze sie do sprzatania. Na poczatku sie wsciekalam, ze ma mnie za brudasa, ale w ramach rewanzu zrobilam to samo u niej i o dziwo – skonczylo sie na przyjazni. Ona ma fiola na punkcie porzadku i z nudow lata ze scierka i odkurzaczem w przerwach miedzy zakupami 🙂 Tez jestesmy po imieniu 🙂
    Fajnie opisalas Twoje podchody i oswajanie greckiej tesciowej.

    • Ach! Niezły pomysł, ze sprzątaniem u teściowej! O tym bym nie pomyślała… U nas też jest już bardzo nawet przyjaźnie:))

  10. Moja teściowa jest Egipcjanka i na szczęście razem nie mieszkamy , bo kiedy jest u nas to stoi mi za plecami podczas gotowania i oczywiście wie lepiej co i jak 🙂 a już w ogóle jak my w Polsce możemy jeść botwinkę czy zupę marchwiowa pomijając fakt dlaczego nasze gołąbki nie wyglądają jak egipskie ” gołąbki ” itepe itede 🙂 Nauczyłam sie przytakiwac i ignorować i jakos nam sie układa .

  11. Od razu można po komentarzach zorientować się, gdzie są kobiety, a gdzie kury. Nie dość, że niektóre nie potrafią iść z postępem i boją się zmywarki, to jeszcze zmywają same, jakby facetów w domu nie miały. Gotują, piorą, sprzątają, zarabiają, niańczą i cholera wie co jeszcze. Nic tylko współczuć, bo albo urodziły się z genem służącej, albo ich faceci to kaleki bez rączek 🙂

    • Jeśli ty swojego faceta będziesz zaprzągać do garów to życzę ci powodzenia a jemu współczuję leniwej baby.Po prostu wstyd. I nie jest to gen służącej tylko kobiety odpowiedzialnej.

  12. Od razu widac po odpowiedziach, ze specyfike zagranicznych tesciowych zna niewiele z was: Kobiety z poludnia Europy zazwyczaj nie pracuja i dom jest calym ich zyciem. Nie do pomyslenia jest aby synio w domku zasuwal, bo od czgo ma zone. Mnie wpis ubawil ipodziwiam cierpliwosc i sile do zdobywania tesciowej 🙂

  13. Dzięki za komentarze! Szczególnie… te miłe:))) Te mniej przyjazne czytam z dystansem i raczej “w nawiasie”:))) Tymczasem, zanim za moją manipulację zostanę żywcem zlińczowna:)), chciałam się spytać – skąd wchodzicie dziś na bloga? Tzn. na jakiej stronie dziś pojawił się do mnie link? Szukam i nie mogę niestety znaleźć… Z góry dzięki za podpowiedź!
    I jeszcze małe sprostowanie: akcja działa się w naszym domu! Nie mieszkamy u teściów…:)))

    • “Pewnego dnia, kiedy teściowa wracała z pracy, urządziłam w jej wannie wielkie pranie. Wzięłam wszystkie jeansy mojego męża i zaczęłam prać je ręcznie. „Na miłość Boską! Bożenko! Co ty wyprawiasz? Dlaczego pierzesz to wszystko w wannie?!” – krzyknęła teściowa wchodząc do mieszkania. „Przecież obok ciebie stoi pralka!”. „Tak wiem…” – zaczęłam. „No, ale mamy nie było w domu. A gdzież bym śmiała tak bez pytania ruszać mamy rzeczy…”
      Nie chcę się czepiać, ale u Was w domu jest wanna teściowej i jej pralka ? Hm,,, ciekawe :/

  14. Tak to jest gdy Onet daje linka na głównej stronie… mnóstwo ludzi dowie się o twoim blogu ale zarazem wlatują tutaj osoby mające problem z czytaniem ze zrozumieniem i własnym lenistwem. Skrót dla tych drugich: Feta była u autorki a nie u siebie. Z wcześniejszych wpisów, gdybyście je przeczytali, wiedzielibyście, że Feta lubiła przyjeżdżać do nich i sprzątać w ich domu mimo, że para uważała, że ma porządek. Bożenka jest przytoczoną historią z morałem ale trzeba się nad nią trochę zastanowić. Słówko do autorki: uwielbiam twój blog i twój styl narracji, uważam, że jest jednym z najlepszych blogów opowiadającym o życiu w innym kraju 🙂

  15. Zawsze zastanawiało mnie skąd w ludziach tyle jadu i nienawiści, niktóre wypowiedzi po prostu nadają się jedynie do wycięcia . Ja również miałam mega przejścia z matką mojego narzeczonego i to niezależnie czy mieszkaliśmy u niej ( zresztą bardzo krótko bo nie pcham się gdzie mnie nie chcą), czy na wynajętym. Wtrącała się nam do wszystkiego a moja połówka zamiast zareagować siedziała cicho. Dlatego widząc, że mój partner życiowy mający się za takiego zaradnego jest totalnym mamisynkiem zakończyłam w końcu naszą znajomość. I nie żałuję bo miałabym piekło z jego mamuśką. A tak mam normalnego kochającego męża i naprawdę w porządku teściową, która nigdy do niczego nam się nie wtrąca chociaż mieszkamy u niej.

      • Jesli przeczytasz poczatek tekstu uwaznie, to tam jest napisane, ze byla to wizyta tesciow w naszym domu – mieszkamy u siebie:)

        • Dzieczyno, myśl!
          Skupiasz sie na teściowej i wyczyniasz głupoty prowadząc chore gierki.
          Szanuj sie trochę.
          Życzę Ci abyś jako teściowa trafiła na mądrzejszą synową.Jezeli będzie w Tobie upatrywała stronę to wiedz że masz to co sama robiłaś.
          Chyba nie jesteś aż tak ograniczona aby wymagać w stosunku do siebie bezwzględnego zaufania? Jesteś tylko synową a takich można mieć pięć,. Matkę tylko jedną:-))) Poza tym – manipulujesz? Licz na to samo.
          Oczywiście naprawdę rezolutne, bystre dziewczyny i żony potrafią sobie teściowe owinąć w koło palca i MAJĄ Z TEGO KORZYŚĆ:-)))
          Ty do nich nie należysz..
          Bywaj!

  16. Fajny blog, weszłam przez przypadek i nieźle się ubawiłam.Teściowa to taki wdzięczny temat 🙂 Ja ze swoją świekrą “męcze” się 30 lat. To co ja przeżyłam z tą kobietą -wszystkie włoskie , greckie,itd… to przy niej kucają.Pozdrawiam serdecznie

  17. O rany, dawno się tak nie ubawiłem:)))). I to wyjątkowo nie wpisem na blogu lecz komentarzami! Co za zajadłość, nerwy, zacietrzewienie, jad w każdym zdaniu – jak w kulminacyjnych momentach południowoamerykańskich nowel. Już widzę oczami wyobraźni te zawzięte miny, te wściekle bijące w klawiaturę palce, ten dziki wzrok przy pisaniu powyższych komentarzy 🙂 . Wiele bym dał, żeby zobaczyć jak nagle autorki w danej chwili pojawiają się w jednym pomieszczeniu 🙂 . Podejrzewam epickie sceny przy których 300 Spartan i Termopile to nic. Pewnie nawet i Chalidow dałby nogę 🙂 . Jednocześnie myślę, że faktycznie facet nie jest w stanie pojąć kobiet. Tylko raz spotkałam się z taką nienawiścią kolesia z teście. Przeważnie da się pogadać, wypić piwko, lub coś mocniejszego, wyskoczyć na ryby, obejrzeć meczyk (no tu czasami mogą się pojawić małe zgrzyty, jeśli się kibicuje wrogim drużynom piłkarskim ale to też da się rozstrzygnąć przy piwku 😉 ). No nic, w każdym razie ubawiłem się setnie, za co dziękuję autorom komentarzy :)))))

  18. Blog jest wspaniały. : ) Uważam, że świetny materiał na książkę ,a nawet na film. Wymiata “Moje wielkie greckie wakacje”. Hm, jest rok 2020. Ciekawe co u naszych (powyższych) bohaterek. Z niedowierzeniem czytałam, skąd w ludziach tyle jadu???

    • Dziękuję pięknie za tak miłe słowa! Tak, ten post opublikowałam już trochę temu, więc u Sałatkowej rodzinki się trochę pozmieniało. Ten właśnie post trafił kiedyś na główną stronę Onetu. I to jest mały minus. Zazwyczaj, kiedy post trafia na tak znaną stronę, wchodzi wiele różnych osób i zostawiają po sobie takie “wizytówki”…

Skomentuj Dorota Kamińska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.