Zawsze kiedy miałam choć trochę wolnego czasu, dokładnie wiedziałam co z nim zrobię. Piechotą, taksówką czy też autobusem, udawałam się do chory. Załatwiałam wszystkie najważniejsze sprawy, szłam na zakupy, a później przechadzałam się po mieście. I za każdym razem nie mogłam się napatrzeć na błękit mieniącego się w słońcu morza, które ramuje chore od wschodu. Punktualnie o godzinie 14 miasto chodziło spać. Aż do 18 trwało w popołudniowej drzemce. Wtedy też robiło się zupełnie cicho, tak jakby na głównej ulicy Aleksander Roma nikt nie mieszkał. Tymczasem ja udawałam się do mojej ulubionej, zawsze tej samej kawiarenki.
Ta kawiarenka znajduje się gdzieś na środku głównej ulicy, dokładnie obok sklepu z prześliczną, ręcznie robioną ceramiką. Siadałam zawsze na zewnątrz. Były tam miękkie, białe fotele, w które człowiek cały się zapadał. Filiżanka kawy, książka i przez tych kilka chwil mnie nie było. Kto wie, być może jeśli wybieracie się na Zante, również traficie w to samo miejsce.
[Słowo chora w języku greckim oznacza największe miasto wyspy. Ta nazwa określająca stolice wyspy, funkcjonuje nie tylko na Zakinthos. Chora jako nazwa stolicy wyspy jest na Zakinthos używana najczęściej, z tego względu że stolica również nazywa się Zakinthos, co jest dość mylące.]
Stolica wyspy nie zawsze od razu zachwyca. Wszystko przez trzęsienie ziemi z 1953 roku. 7,2 stopni w skali Richtera i dodatkowo dziesięciodniowy pożar, co oznacza że nie tylko chora, ale prawie cała wyspa została zrównana z ziemią. 12 sierpnia 1953 to najbardziej tragiczna data we współczesnych wydarzeniach wyspy. Już nigdy później miasto Zakinthos nie odzyskało swojej dawnej urody. Subtelnego piękna, harmonii oraz przede wszystkim atmosfery miasta, w którym dominowała wenecka architektura, nie da się już niestety w pełni odtworzyć.
Przez setki lat wyspa Zakinthos przechodziła z rąk do rąk, ulegając wpływom francuskim czy też angielskim. Dopiero w 1864 roku na dobre połączyła się z Grecją. W tej barwnej mozaice wpływów, najwyraźniejszy jest wenecki, ponieważ to właśnie Wenecjanie posiadali Zakinthos przez ponad trzy wieki. Pomimo upływu lat i nawiedzających wyspę trzęsień ziemi, obecność kultury weneckiej jest nadal mocno wyczuwalna.
Kiedy latem dzień jest upalny (a tak w Grecji jest latem zazwyczaj) niemalże całe centrum miasta można przejść chowając się przed ostrym słońcem. To dzięki genialnemu rozwiązaniu architektonicznemu dla tego klimatu, jakim są arkady. Przechodząc pod nimi jest się cały czas w cieniu i tak też chroniąc się przed słońcem, można spacerować po całym centrum miasta. Arkady, to również najbardziej rzucająca się w oczy pamiątka po wpływie Wenecji.
Co warto zobaczyć, jeśli zawita się do chory? Doskonałym miejscem na rozpoczęcie spaceru po mieście jest plac Solomosa. Miejsce to wzięło swoją nazwę od twórcy hymnu Grecji. Dionizos Solomos jest najważniejszą osobą, która na Zakinthos się urodziła. Jeśli będąc na placu stoicie tyłem do morza, po prawej stronie jest bardzo istotna dla miasta budowla. To kościół św. Mikołaja z Molo, którego część zachowała się po ostatnim trzęsieniu ziemi. Tutaj ważna uwaga. Dzwonnica kościoła jest wysunięta poza mury budowli. To charakterystyczna cecha przeważającej większości kościołów na Zante i kolejny ślad po wpływach Wenecji.
Plac Solomosa
Idąc prosto w przeciwną stronę do morza, już po kilku minutach znajdziecie się na najważniejszym miejscu miasta – placu św. Marka.
Ten plac stanowi centrum chory, jest również jej wizytówką. To właśnie tam zobaczyć można architekturę, która w najlepszy sposób oddaje jak miasto wyglądało przed słynnym trzęsieniem ziemi. Budynki składają się z prostych brył, a ich dekoracja jest bardzo dyskretna. Wszędzie przy tym znajdują się arkady. Całość charakteryzuje harmonia, ład i uporządkowanie. W tak miłym dla oka otoczeniu, wszędzie dookoła tętni życie. W czasie sezonu turystów jest więcej niż stałych mieszkańców. Mimo tego, to właśnie tu, z dala od turystycznych kurortów, można zobaczyć prawdziwą Grecję. Pełno tu tawern, kawiarenek, najróżniejszych sklepów i sklepików.
Plac św. Marka
Kierując się na południe, w stronę głównego portu, równolegle do linii brzegowej morza, nie sposób nie trafić na największą handlową ulicę Zakinthos – Aleksander Roma. To właśnie tam najlepiej udać się na wszelkiego rodzaju zakupy – od ubrań (w szczególności letnich butów), po typowe dla tej wyspy smakołyki. Ulica Aleksander Roma to również doskonałe miejsce do wypicia tradycyjnie przyrządzanej, greckiej kawy. To właśnie na tej ulicy zobaczyć można tak charakterystyczny dla Ellady widok: kilku starszych Greków godzinami dyskutujących ospale, przy kawach w mikroskopijnych filiżankach.
Ul. Aleksander Roma
Mniej więcej w środku tej dość długiej ulicy znajduje się mały, niepozorny stoliczek. Stoi zupełnie niezależnie i wydaje się nie należeć do żadnej z kawiarenek. Nikt, jednak nigdy go stamtąd nie zabiera. Przy tym stoliczku naprzeciwko siebie, są dwa krzesła. Na środku blatu leży tavli [tavli to najbardziej popularna w Grecji gra planszowa], w które w cichym skupieniu prawie zawsze ktoś gra. Stoliczek pustoszeje w godzinach sjesty. Jednak jak w zegarku już o 18, znów jest zajęty. Zawsze też po jego bokach kilku mężczyzn, ze skupieniem na twarzy przygląda się przebiegowi gry i być może czeka na swoją kolejkę.
Idąc dalej można obrać dwie drogi. Można iść dalej główną ulicą, aż do placu św. Pawła, gdzie turyści zazwyczaj już nie zaglądają. Jest tam kilka małych, typowo greckich sklepików i to właśnie tam najlepiej jest kupować wszystko co związane jest z jedzeniem, w szczególności fenomenalny na Zakinthos chleb.
Żeby dojść do kolejnego ważnego dla miasta budynku, można też iść ulicą przy morzu i nacieszyć przy tym oczy widokiem jak z marynistycznego obrazu. Idąc dalej dochodzi się do kościoła św. Dionizosa, czyli patrona wyspy. Warto wejść do środka, żeby zobaczyć jak wygląda typowa prawosławna świątynia w Grecji. Pomimo, że nie jest to katedra, to jeden z najbardziej okazałych kościołów na wyspie. Tam też znajdują się relikwie jej patrona.
Kościół św. Dionizosa
Pewnie wychodząc z kościoła będziecie mieć ochotę na coś słodkiego? Jesteście w idealnym miejscu! Tuż obok świątyni, naprzeciwko morza znajduje się kilka dość niepozornych kramików. To właśnie tam warto zbadać co kryje się pod nazwami fitura, mandolato, lukumades – ale o tym już dokładnie w następnym poście.
Jeśli macie jeszcze trochę czasu i dysponujecie własnym pojazdem, warto udać się na wzgórze Bohali, gdzie widać najpiękniejszą panoramę miasta. Jest tam również kilka obowiązkowych przy takich widokach kawiarenek. Widok na chore z dokładnie rozrysowanym planem w skali 1 do 1 oraz roztaczające się tuż za granicami miasta zielone wzgórze, to tylko skromna zapowiedź tego co Zakinthos ma jeszcze w swojej ofercie.
Widok z Bohali
Mimo, że w chorze nie ma starych budynków czy tak charakterystycznych dla Grecji kolorowych krętych uliczek, naprawdę warto przespacerować się jej ulicami, nacieszyć się widokiem morza, zobaczyć jak leniwie i spokojnie toczy się tu życie. Miasto jest całkiem nowe, ale ma swój urok. Przyczyniły się do tego ślady po weneckim panowaniu, które nadal są tutaj tak żywe. Te wpływy nie zawsze są jednak łatwo dostrzegalne. Będąc w mieście, warto pobawić się w detektywa. Można odkryć w nim tak wiele… weneckie źródło gdzieś w północnej części miasta, schowaną między budynkami rzeźbę anioła, czy też niewielkie fragmenty starej posadzki, po której być może chodzili sami Wenecjanie.
Przeczytaj więcej…
No tak. Wiem to już od kilku lat, ale ciężko się zdecydować. Po tym wpisie mam pewność – czas zdradzić Kretę i wybrać się na Zante. Parę lat temu przeglądałam w internecie tamtejsze hotele, cudowne i niedrogo. Było tuż, tuż od decyzji, ale polegliśmy na kwestii transportu – brak ofert bezpośredniego (lub pośredniego, ale dość szybkiego i niedrogiego) przelotu z Polski. Może zaryzykujemy z biurem podróży? Od lat nie korzystamy z ofert pośredników (głównie ze względu na brak ofert dla rodzin z prawie lub całkiem dorosłym dzieckiem, które nie chcą się gnieździć w kilkunastu metrach z dostawką, a pokoje rodzinne są zwykle dostępne dla rodzin 2+2, nas jest tylko 2+1…), ale może dla wygody przelotu warto? Tak czy inaczej czas odwiedzić Zakinthos.
Ale.. Ale… Jesli chodzi o bezposrednie loty – mozna z tego co sie orientuje, kupic same przeloty (bez hotelu – sam lot) w calkiem niezlej cenie. Z tego co pamietam bezposrednie loty z Polski na Zante w wakacje sa z 4 roznych miast raz w tygodniu. Wawa, Krakow, Katowice, Poznan o ile dobrze pamietam Bydgoszcz.
PS. Chodzilo mi oczywiscie o loty czarterowe:)
Piękne są wyspy greckie. To słonce, zapach pomarańczy, kolor morza..ech. Szkoda, że nie udało Ci się wytrzymać w pracy ale nie martw się, znajdziesz taką, która będzie odpowiednia.
Pozdrawiam.
Rowniez jestem dobrej mysli! Pozdrawiam z Gr!
Witaj Doroto! Jeśli chodzi o plac św. Marka, to dodam tylko, że znajduje się tam kościół katolicki (widoczny na zdjęciu), w którym można spotkać przesympatycznego księdza i zobaczyć wmurowane w ściany fragmenty poprzedniej świątyni, która została zrujnowana w trakcie trzęsienia ziemi. Ocalała jedynie posadzka.
Dzięki za cenne uzupełnienie!:D