Greckie sandały… niedziela, 3 września 2017

Jednym z najczęściej zadawanych pytań podczas naszych wycieczek po Korfu, jest pytanie:

Co (oprócz smakołyków) najlepiej kupić w Grecji?

Moja odpowiedź jest zawsze taka sama… greckie sandały!

Od momentu, kiedy  dziesięć lat temu moja noga pierwszy raz stanęła na greckim lądzie, zawsze latem noszę tylko i wyłącznie greckie sandały. Dlaczego? Po pierwsze, są piękne. Po drugie – bardzo wygodne. A po trzecie – są naprawdę dobre jakościowo.

 

TU! znajdziecie poprzedni post na  temat greckich sandałów. Jest to jeden z najczęściej czytanych postów na Sałatce. Dziś kolejna, nieco inna odsłona sandałowego posta.

W tym roku mój wzrok przyciągały te najprostsze i te najbardziej tradycyjne. Już od ponad miesiąca noszę sandałki, które widzicie na zdjęciu wyżej.  Jestem w nich obłędnie zakochana. Te właśnie buty, noszę teraz dzień w dzień. Naprawdę codziennie!

Dziś  kilka zdjęć z typowymi, greckimi sandałami. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jak się Wam podobają?

Gdzie można je znaleźć? Będąc na Korfu znajdziecie je w typowych sklepikach z pamiątkami. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Ile kosztują? Standardowa cena to około 25€. Czyli… o połowę taniej niż w typowym, greckim sklepie z butami.

28 myśli nt. „Greckie sandały… niedziela, 3 września 2017

  1. Będąc na Korfu odwiedzałam małe i większe sklepiki z takimi sandałami. W tych małych, rodzinnych, pachnie prawdziwą skórą i klejem, a małe warsztaty robocze są widoczne dla klientów. I prócz butów można tam kupić też małe wyroby: portmonetki, wisiorki, plakietki, ozdoby…. Mierzyłam sandałki, zachwycałam się ich naturalnością, bardzo dobrym wykonaniem, solidnością i…. wspaniałymi sprzedawcami :). Sandałów nie kupiłam, nie mogłam już wydać więcej pieniędzy, ale pomyślałam, że w takim razie wrócę :)! I kupię dwie wersje: właśnie takie jakie teraz prezentujesz: proste, do codziennego biegania i bardziej wyjściowe: coś podobnego do tych ze zdjęcia z Twojego poprzedniego sandałowego postu :):)

  2. “Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka nie było”.
    Im bardziej zaglądam tutaj, tym bardziej ostatnio nowego wpisu brak. Sezon się zakończył i czekam z niecierpliwością na poniedziałkowe wpisy, pozdrawiam.

    • Ale przecież ostatni wpis był w niedzielę! Posty z cyklu “Zacznij lekko poniedziałek”, są co dwa tygodnie. Tak jest zawsze – więc następny z tego cyku, już w najbliższy poniedziałek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.