Temat teściowej = temat rzeka. Temat greckiej teściowej = wodospad Niagara. Wie o tym każda dziewczyna, która z grecką teściową kiedykolwiek miała do czynienia. Początki naszej relacji z Fetą nie były proste. Dla przypomnienia, całość tej historii znajdziecie TU, TU i jeszcze TUTAJ. W naszym przypadku po czasie, kiedy i emocje już opadły, każda ze stron na całe szczęście nabrała zdrowego dystansu. Obecnie dogadujemy się naprawdę całkiem nieźle. Co zrobiłam z mojej strony, żeby tak się stało? Postanowiłam nieco skorzystać z lekcji, którą dała mi sytuacja opisana TUTAJ…
***
Greczynki mają przeważnie lekką obsesje na temat dwóch rzeczy. Na pierwszym miejscu stoi jedzenie. A tuż za nim porządek w domu. Myślę jednak, że znacznie bardziej głowę zaprząta im temat pierwszy. Gotują. Gotują. I raz jeszcze gotują. Jak nie gotują, to myślą co by tu ugotować. Non stop rozmawiają co zrobić na obiad czy kolacje. Namiętnie też chodzą do tawern.
Jedzenie jest szalenie istotne, ale nie dajmy się zwariować. Szczególnie przy dzisiejszym, szybkim trybie życia, nie wyobrażam sobie by spędzać godzin w kuchni, każdego dnia przygotowując domowe posiłki. Każdy ze swoim życiem robi to co uważa, a również i kuchnia może być wielką pasją. Ja osobiście pilnuję tego, by w kuchni raczej nie spędzać więcej niż 25 minut dziennie. To jest taki mój wypracowany standard, który najbardziej mi odpowiada. Mój złoty (grecki;) kulinarny środek. Gotuje prosto, zdrowo i często tak, by starczyło na dwa dni. Myślę jednak, że jeśli o mojej zasadzie „25 minut” dowiedziałaby się typowa grecka pani domu (w tym również i Feta) to z miejsca posłałaby na mnie opłaconego mordercę… Tak więc nie zdradzam się z tym zbytnio. Opracowałam również i pewien patent.
Raz w tygodniu, dowolnego dnia spędzam w kuchni trochę więcej czasu. Wyszukuje wcześniej jakiś nowy, ciekawy przepis. Dobieram składniki. Włączam jedną z moich ulubionych audycji radiowych z Tok fm (podczas gotowania idealnie pasują fenomenalne audycje o jedzeniu Piotra Adamczewskiego – link podaje TUTAJ) i zamykam się w kuchni. Zazwyczaj wtedy powstaje coś naprawdę niesamowitego, co później celebrujemy w zestawie z kieliszkiem wina, które tylko czeka na taką okazję. I tu następuje również punkt strategiczny. Bo nie ma lepszego momentu na telefon do teściowej!
Właśnie wtedy proszę Janiego, by zadzwonił do mamy, bo na przykład… zapomniałam jak czyści się piekarnik, okap kuchenny, albo jak ugotować makaron, tak by był idealnie al dente. Feta jest tym rozanielona, a po chwili zawsze (100% sytuacji) pada sakramentalne pytanie: „Co macie dziś na obiad?”. Podkreślam: 100 na 100 sytuacji!
Tartę domowej roboty z brokułami i suszonymi pomidorami. Polskie pierogi z farszem z soczewicy. Lasagne ze szpinakiem. I tak dalej… I tak dalej…
Po drugiej stronie słuchawki odpowiada najpierw kilkusekundowa cisza, a później słychać jedno długie: „achhh…”. Ponieważ dzwonimy zawsze w ten jeden jedyny dzień w tygodniu, kiedy gotuję coś bardziej skomplikowanego, Feta jest absolutnie przekonana, że tak jest codziennie. Tym samym oficjalnie zostałam uznana za synową „idealną” i… niech tak już zostanie!
No wlasnie po Greczynkach widac jak lubia jesc-sa zazwyczaj albo grube albo bardzo chude i wysuszone-ale to od palenia papierosow.Poza tym Greczynki maja twarze jak transeksualisci-nie wszystkie ale jednak.
Przykro czytać taką ocenę. O Polkach też można tak powiedzieć. Można też palić i być otyłym….
Ja tam wolę od teściowej sałatkę grecką lub rybę po grecku.
To zostan w Polsce bo w Grecji jest salatka chlopska a ryby po grecku mozna szukac z podobnym skutkiem jak ruskich pierogow w Rosji;’-)))))))))))))))
Phahaaa:DDD Bacha!!!:DDD
Myślę, że ten pierwszy wpis, jest jedynie wizytówką jego autorki…
A ja uwazam, ze Greczynki sa piekne. Zadowolone z siebie, a to dodaje duzo uroku. Duzo z nich ma takie szlachetne rysy – gdy je widze, to mysle o klasycznych rzezbach greckich.
Wspolczuje polecenia – zaraz zleci sie stado czepialskich narzekaczy.
😉
dobrze, że Feta nie zna polskiego 🙂 bo patent by przepadł ale pomysł b.dobry
pozdrawiam
a do ~Stefania, czy czasami nie generalizujesz? jak chce się kogoś uderzyć to kij zawsze się znajdzie prawda?
Sprytnie!
:))
ach! nie zapomne jak dzis…jak zadzwonila do mojego meza (Niemca) tesciowa – z zyczeniami na urodziny! Chyba nawet nie padlo w sluchawace „wszytskiego najlepszego”, bo maz tylko odpowiedzial: „nie. tort upieklem sobie sam”!!!!!!!!!
Wiec wiadomo o co spytala tesciowa:)
Tu jedzenie jest rownie wazne!
Maz lubi kazdego dnia zjesc cos innego!!! (poki nie ma dzieci tak mozna sie rozpieszczac!)ale prawda jest taka, ze to on jest Szefem Kuchni i gotuje czesciej i lepiej ode mnie:)
ja osobiscie lubie pichcic, ale jak mam ochote nas po prostu zjesc, bo jedzenie jest dla mnie po prostu strawa, ktora daje energie i nie trzeba pok wieku planowac co sie ugotuje, to gotuje makaron finezje – z tym co mam i dorzucam ciekawe polaczenia przypraw, warzyw i jest git:)
pozdrawiam Najlepszą Polską Panią Domu no i Synową:)
Tak 3maj! i super, ze Jani stoi po Twojej stronie!!
Drezno pozdrawia!
Weronika
ps. wpis powielony- pomylkowo wpisalam pod starym (dot. telefonu jak gotowalas cos pysznego a dzien pozniej zamowials pizze) Twoim wpisem-tam mozesz usunac, aby bylo na temat:)
Tak jest – myślę, że bardzo istotna jest postawa faceta… I w tym też tkwi sekret:)) Czuję, że też masz wesoło z teściową:))) Podwójny komentarz – już usunięty!:)
teściowa Greczynka to nie lada wyzwanie, ale najważniejsze, że i patent się znalazł:)
Patent świetny, i chyba nie tylko na grecką teściową… Ja jednak nigdy nie miałam żadnych kłopotów z teściową. Mój mąż jest ostatnim dzieckiem z 6-ciu, więc kiedy wyszłam za niego, teściowa zajęła się rozwijaniem swojej pasji religijnej i nie interesowała się tym, co jej synowe wyczyniają z jej synami. To samo dotyczyło zięciów. 🙂
Ojej… 6 dzieci! To nie dziwię się, że teściowa nie miała na “inne zainteresowania” czasu…:)))
Super historia alez mnie rozbawilas!!
Dobry pomysł, warto też sprawdzić w Polsce, bo teściowe mają coś wspólnego.
Gratuluję patentu na Teściową 🙂
P.Piotr Adamczewski ma również swojego bloga, na którym chętnie dzieli się przepisami http://adamczewski.blog.polityka.pl/ Sama tam często zaglądam.
Zawsze to dodatkowe źródło inspiracji kulinarnych.
Świetny post! 🙂
Wracając do wcześniejszego komentarza – greczynki są piękne i pewne siebie, tej cechy na pewno brakuje wielu polkom! Właśnie pewność i świadomość siebie czyni greczynki tak pięknymi!