Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – 10 rzeczy, które skutecznie chronią mnie przed listopadową chandrą… poniedziałek, 3 listopada 2014

     Nie lubię listopada. I coś mi podpowiada, że podobnie ma wiele osób. Listopad jest miesiącem co najmniej ciężkim. Liście z drzew najczęściej zdążyły już opaść, więc robi się szaro. Dzień jest krótki, a na dodatek ta zmiana godziny. Jest zimno. Wietrznie i często pada. Nawet w Grecji. Bleee…

    Po sezonie wakacyjnym mój tryb funkcjonowania  zmienił się o 180 stopni. Teraz czeka mnie sporo pracy w domu. Pisanie uwielbiam, ale siedzenia w domu – nie znoszę!!! Poza tym, nie ukrywam,  że powrót z Kerkiry do naszej wioski, to nie jest coś z czego się bardzo cieszyłam. Niedawno znalazłam gdzieś informację, że miejsce w którym mieszkamy jest uznawane za jedno… z najbardziej… depresyjnych w całej Elladzie. Niestety, podpisuję się pod tym obiema rękami. Od czasu napisania TEGO posta, moje nastawienie do naszej wioski nie zmieniło się ani trochę. Szczególnie w  porównaniu do  tego, jak piękna jest Kerkira.

    Świat zewnętrzny nie sprzyja. Jak więc w takim razie, szerokim łukiem  udaje mi się ominąć temat jesiennej chandry?  Mam dziesięć sposobów, które  zawsze są niezawodne. Jestem bardzo ciekawa Waszych! Jeśli macie swoje – piszcie proszę w komentarzach! Być może ktoś jeszcze się nimi zainspiruje;)))

 1. SŁOŃCE – dzień może być pochmurny, może padać i wiać. Ale słońce bardziej czy też mniej schowane za listopadowymi chmurami, obecne jest przecież zawsze! Dlatego codziennie, niezależnie od pogody, mojego samopoczucia i tego co mam do zrobienia  – wychodzę co najmniej na czterdzieści minut na zewnątrz w czasie, kiedy słońce świeci najintensywniej. Jeśli jest chłodno ubieram się cieplej. A kiedy jest słoneczny dzień, to wystawiam twarz do góry i napawam się witaminą D i tą niesamowitą energią jaką dać może tylko słońce.

2. CZAS DLA SIEBIE – w sezonie jesienno – zimowym moja praca to typowy „zawód wolny”.  Organizacja pracy w domu to naprawdę ciężkie zadanie. Podstawowy problem osób, które pracują w domu, to nie rozciągać pracy na cały dzień. Zorganizować się tak, by znaleźć czas na wszystko. Łatwo się w tym pogubić, kiedy nie ma się nad sobą szefa. A przyjemności są bardzo ważne dla  dobrego samopoczucia psychicznego. Ostatnio złapałam się na tym, że zwyczajnie zapominam o relaksie. By tak się nie stało od pewnego czasu wszelakiego typu przyjemności wpisuję w kalendarzu  jako „zajęcia obowiązkowe”. Może brzmi to nieco śmiesznie, ale najważniejsze – działa!

3. SPORT – za sportem nigdy szczególnie nie szalałam i daleko mi do typu sportowca. Jednak ruch to szalenie istotny czynnik, który pozwala nam czuć się dobrze.  Dlatego szczególnie jesienią dbam o to,  żeby ruszać się znajdując jednocześnie w tym przyjemność. Wychodzę na dłuższy spacer. Kiedy pogoda jest w miarę ładna, często wkładam sportowe buty i biegam. Raz na jakiś czas, przed snem, albo tuż po obudzeniu się ćwiczę jogę z jakimś instruktorem z YouTube. Małe rzeczy, ale robią wielką różnicę!

4. SOKI OWOCOWE – jakiś czas temu dorobiliśmy się sokowirówki. Od tego czasu w naszym domu zaczęło się prawdziwe sokowe szaleństwo. Na sok zamieniamy właściwie wszystko co dostępne jest na naszym bazarku! Testujemy najróżniejsze zestawienia. Prosta rzecz. Kubki smakowe są w siódmym niebie. No i – samo zdrowie!

5. DOMOWE CIASTA – jedna z moich sąsiadek powiedziała mi kiedyś: „jeśli w życiu jest naprawdę źle i nie wiesz co robić… zrób szarlotkę! Nie ma nic bardziej kojącego niż zapach domowego ciasta rozchodzący się po domu”. Tu chyba nie trzeba żadnego komentarza. Dodam tylko, że po naszym domu właśnie rozchodzi się zapach ciasta pomarańczowo – czekoladowego i jest to cuuudowne!

6. KOMEDIE – w tym miesiącu raczej nie planuję obejrzeć żadnych innych filmów niż komedie. Najlepiej romantyczne! I najlepiej z jakąś piękną, modnie ubraną aktorką, która zawsze fajnie wygląda, tak żeby mi też się  chciało. Przyznam, fabuła ma w tym momencie zupełnie drugo… trzeciorzędne znaczenie ;)))

7. ZESTAW: KSIĄŻKA/GAZETA + GORĄCA CZEKOLADA + KOC – tyle! Kiedy mam te trzy elementy – nie istnieje dla świata!

8. KOLOROWE UBRANIA – jesień, a zwłaszcza listopad jest taki szaro – bury. Szare kurtki, płaszcze, parasole…  Tak okrojona gama barwna, chyba nikomu nie poprawia humoru. Dlatego zawsze staram się mieć na sobie coś kolorowego. To naprawdę potrafi magicznie  poprawić samopoczucie.

9. LENIUCHOWANIE – kiedy pogoda jest naprawdę zła, za oknem pada i wieje – jest to najlepszy moment, żeby sobie zwyczajnie poleniuchować. Tak po prostu. A jakby ktoś się pytał o powód… W listopadzie wszystko(!) zwalić można przecież na pogodę!

10. BOŻE NARODZENIE – bez dwóch zdań należę do bożonarodzeniowych maniaków. Przyczynia się do tego pewnie i fakt, że mieszkam za granicą, a grudzień to jeden z niewielu okresów, kiedy spotykamy się całą rodziną. Na ten okres czekam więc cały rok! Jeden grudzień – to stanowczo za mało! Dlatego rozciągam ten czas planując wszystko, już od początku listopada. Nie ma dla mnie niczego przyjemniejszego niż takie oczekiwania. Czas więc już najwyższy – zabrać się za kupowanie świątecznych prezentów!

Po napisaniu tego postu z ręką na sercu mogę  stwierdzić, że listopad jest całkiem fajny! :DDD

Pozdrawiam Was gorąco i czekam na Wasze sposoby na listopad!

 

21 myśli nt. „Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – 10 rzeczy, które skutecznie chronią mnie przed listopadową chandrą… poniedziałek, 3 listopada 2014

  1. Hej. Ja wykorzystuje identyczne sposoby w okresie jesienno-zimowym. Oprocz nich polecam jeszcze serial polski do obejrzenia na necie np. Lekarze, Przyjaciolki; zapisanie sie na aerobik, silownie; pichcenie, szukanie nowych przepisow; nauka tego co pasjonuje; szachy, scrabble; wycieczki do Ikei po swieczki zapachowe i domowe dekoracje; wykorzystywanie kazdej wolnej chwili na wyjscia z mezem do kina, na rower, na spacer.
    Pozdrawiam,
    Justyna

    • Fajne pomysły! Dzięki:))) Ja może dodam jeszcze od siebie, że jeśli chodzi o polskie seriale, to uwielbiam… “40-latka”!!! Zawsze oglądam jak gdzieś jest! :DD

  2. Każdy ma chandrę czy tego chce czy nie , w tym czy innym czasie nas dopada. Jest dużo sposobów na chandrę ale widzę że wykorzystujesz tutaj 10 podstawowych rzeczy , które wykonać może każdy. Nie dziwcie się ze mężczyzna też je posiada , czasem przyjdzie z roboty i usiądzie przed tym TV i wypije piwo (hmm nie każdy ale czasem się zdarza) i marudzi pod nosem 🙂 No cóż przesilenie zimowe i sama zima jest trudna do przejścia ale jakoś trzeba żyć najlepiej wśród ludzi którzy są uśmiechnięci i radośni 🙂

  3. Ja od pół roku nie wiem, co to chandra, a to dzięki tańcom kubańskim i dominikańskim, wspomnieniom z wakacji i marzeniom o następnych 🙂

  4. Ja nie pamiętam kiedy miałam chandrę. Całą jesień i zimę śmigam do siłowni i pewnie to podnosi mi poziom serotoniny, choć szczerze nienawidzę tych pór roku i gdybym mogła zapadłabym w zimowy sen i obudziła dopiero na wiosnę. A tak poza tym chyba nie należę do osób dołujących 😛 przynajmniej na razie.. 🙂

  5. Ja również mam swoje sposoby na ten jesienno- zimowy czas! bardzo lubię zapach rozgrzanej oliwy.lekko podgrzana roznosi się po całym domu i wprowadza w przemiły nastrój! często wykorzystuję ją także do zabiegów kosmetycznych, wcierając w ciało trzeba jedynie uważać żeby nie utłuścić wszystkiego dookoła.Używam oczywiście greckiej oliwy, najpiękniej pachnie taka “od babci”(ja mam taką swoją “babcie” u której zawsze zaopatruje się m.in. w oliwę czy mydełko oliwkowe które robi sama). Oprócz oliwy mam również zapas wszystkiego co z Grecji najlepsze i to pozwala mi przetrwać ten ciężki czas!:)

      • Moje walizki zawsze ale to zawsze pękają w szwach! oprócz zapasów oliwy bez których nie potrafię normalnie funkcjonować przywożę również mnóstwo migdałów (jadam je codziennie, świetnie wpływają na kondycje włosów i paznokci), suszonych owoców typu figi, morele, oczywiście zapasy wina (ukochanej retsiny) ouzo i tsipouro. W mojej kuchni nigdy nie brakuje suszonych na greckim słońcu ziół (rozmaryn, oregano, bazylia) oraz takich gotowych mieszanek np do gyrosa. W zapasie ma także greckie kawy, herbatę górską ,dolmadakia w puszkach, kapary, oliwki, pieczywko dakos, ze słodkości: miód tymiankowy, dżemy w szczególności figowe i pomarańczowe, chałwy.. oj długo by wymieniać. Aaa i jeszcze kosmetyki marki korres, a ostatnio przywiozłam nawet płyn do płukania tkanin o zapachu greckiego lata:) To wszystko plus lektura salatkipogrecku i można przetrwać zimę!!:) Pozdrawiam serdecznie:)

          • ten który kupiłam to Quanto ΕΛΛΗΝΙΚΆ ΝΗΣΙΆ czyli o zapachu greckich wysp:)

        • Ojej… Cuuudownie! Ale chyba dość ciężkie masz walizy:))) Ja też zawsze kiedy lecę do Polski mam ten problem:))) I też koniecznie muszę ten płyn kupić – przyznam, że jeszcze go nie miałam:))

Skomentuj Dorota Kamińska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.