Greczynki, a Louis Vuitton… piątek, 18 lipca 2014

     

    Dosłownie dwa domki dalej, na ulicy równoległej do tej gdzie stoi nasz Cytrynowy Dom, mam zaprzyjaźnioną sąsiadkę. Nazywa się Arhiro, co przetłumaczyć można na „zrobioną ze srebra”. Jesteśmy dokładnie w tym samym wieku, nasi faceci pracują razem, a my dogadujemy się całkiem nieźle. Choć… dzieli nas wiele różnic związanych z tym, że pochodzimy z  dwóch różnych kultur. Mentalność Polek i Greczynek, jest naprawdę  inna. Moim zdaniem, wzajemnie możemy się od siebie wiele nauczyć.

      Kilka dni po naszym ślubie, jeszcze przed moim wyjazdem na Korfu, spotkałyśmy się z Arhiro na babskiej kawie. Arhiro jest typową grecką pięknością. Kruczoczarne, lekko kręcone włosy, zawsze upięte wysoko. Jasna cera, która nigdy się nie opala. Wyprostowane plecy i  bardzo wysoko zadarty nos.

    -Czyli mówisz, że wszystko było ok.! – powiedziała.

    -No, tak. Oczywiście z przejściami, bo w Elladzie inaczej się nie da, ale jesteśmy już po ślubie.

    W międzyczasie popijania kawy, oglądałyśmy nasze  ślubne zdjęcia. Kiedy przeanalizowałyśmy je wszystkie, Arhiro powiedziała:

   -No! To teraz czas na Loui’ego!

   -Hmmm…? – czyżby Arhiro już  namawiała mnie do zdrady? – Co? Jakiego Loui’ego?

   -Vuittona! – wykrzyknęła, w teatralnym  geście otwierając w moim kierunku obie ręce.

   -Arhiro, o co ci znów chodzi?

   -Oj wy Polki! Jak wy nic nie wiecie…

   Udałam, że ziewam jednocześnie ostentacyjnie  przewracając oczami.

   -No, Arhiro! Do brzegu! Opowiadaj o tym, o czym jeszcze nie wiem!

 

    Kiedy moja przyjaciółka zaczęła mówić o kolejnej  greckiej tradycji, o której nie miałam pojęcia, połączyłam dwa fakty. Częstotliwość spotykania toreb Louis Vuitton, na typowej greckiej ulicy jest co najmniej  zastanawiająca. Tu muszę dodać, że w większości są to torby oryginalne. Typowa Greczynka nie zna bowiem  słów  „tańszy zamiennik”. Od dawna zastanawiało mnie, skąd tych toreb w Grecji jest aż tyle? Odpowiedź – taka nowa, grecka tradycja, która powoli się utrwala.

    -Więc słuchaj… W Grecji robimy tak… Jak dziewczyna weźmie ślub, no to po ślubie jak najszybciej powinna mieć torbę od Louis Vuitton. I to jak najszybciej!

    -Ojej… A skąd taki pośpiech?

    -Logiczne! Później jest czas na dzieci i nikt już  nie ma pieniędzy na inne rzeczy, bo trzeba kupować pieluchy i takie tam. No i torebki schodzą na dalszy plan, więc tę sprawę trzeba załatwić jak najwcześniej.  Proste i logiczne. 1 – ślub. 2 – torba od Louis Vuitton. 3 – dziecko.

    -Ale przecież te torby są tak drogie!

    -No właśnie! Dlatego mówię ci, że  trzeba załatwić to jak najwcześniej.  Później pojawia się codzienność, rutyna i nikt nie ma do tego głowy.  Ale nic się nie martw Dorota! Ja to już z Janim załatwie. Objaśnie mu co i jak i że to taka nowoczesna tradycja.

     „Nowoczesna tradycja”… Myślałam, że Arhiro żartuje. Ale nie żartowała. Kilka dni później, machając ręką przed twarzą Janiego, objaśniła mu znaczenie tego nowego, greckiego obyczaju.

    Co prawda jestem Polką i nie każdą grecką tradycję mam zamiar kultywować. No cóż… Myślę, że warto jednak przestrzegać tych najpiękniejszych!

15 myśli nt. „Greczynki, a Louis Vuitton… piątek, 18 lipca 2014

  1. Greczynki chyba nigdy nie przestaną mnie zdumiewać 🙂 szkoda, że w POlsce takiej tradycji nie było, jak wychodziłam za mąż… Torebka by mi została przynajmniej 😀

  2. Kochana! pochwal sie torebka:) slub byl torebka jest- czas na dziecko:) hehe! grecka tradycja:) Nie dopytuja sie o wnukow i prawnukow??? jak w Pl?
    u mnie pytano kiedy sie zareczymi, kiedys slub, kiedy kupimy dom i kiedy dziecko…
    w De o dzieci sie raczej nie pyta…. to tez zaskauje- w porownaniu z polska tradycja.

    pozdrawiam cieplo! z upalnego Drezna!

    • Na teraz nie ma w planach potomstwa, więc nie ma i torby…:/// Ale byłam już na zwiadach:))) Oj, mnie też te pytania o dzieci męczą. Uważam, że jest to mało delikatne prawdę mówiąc. Jak zawsze pozdrawiam Drezno!

  3. Kurcze…zaczynam sie powaznie zastanawiac czy wyszlam za Greka. Podrozy poslubnej nie bylo, torebki LV nie mam. Na swoja obrone mam tylko powicie dwoch Greczynek chyba 😉

    • Bacha! Sprawdź lepiej swojego męża… Ja nie chcę krakać, ale jak masz już dzieci, a torby nadal brak… No, kochana – wniosek nasuwa się sam…;ppp

  4. Dorotko, Twoje posty czyta się jednym tchem! Uwielbiam torby, ale nie mogę sobie wyobrazić jak można wydać tyle kasy na jedną – ale tradycja to tradycja ;))

  5. Słyszałam o Greczynce, która kupiła w Salonikach, w sklepie Louis Vuitton, co prawda nie torebkę, a kozaczki, ale historia warta przytoczenia. Owa pani wybrała sie na wycieczkę do Włoch, podczas której złamał się obcas w jednym z butów. Poszła do pierwszego lepszego Louis’a we Włoszech, a tam powiedzieli jej, że niestety to są podróby !!!! Zbędnym chyba będzie dodanie, że wydała na nie niezłą sumkę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.