Galaksidi – obrazek znad morza… czwartek, 25 października 2012

     
Widok na Galaksidi z kościołem Agia Paraskevi
 
 
     Ponieważ miasteczko, w którym mieszkamy jest tak małe, a Grecja tak piękna, staramy się wyjeżdżać najczęściej jak tylko możemy. Raz na tydzień odwiedzamy jedną z pobliskich miejscowości czy też wioseczek, a mniej więcej raz w miesiącu wybieramy się na większą wyprawę. Uwielbiam wszystkie te podróże! Zawsze czekam na nie z niecierpliwością, wertując w międzyczasie mój kilogramowy przewodnik i wszystko co dostępne jest w internecie.
 
 

 
 
     W taki właśnie sposób udało nam się odkryć Galaksidi – niewielkie, nadmorskie miasteczko, leżące na północnym wybrzeżu Zatoki Korynckiej. W przeszłości miasto było jednym z głównych portów Grecji, a jego świetność trwała do końca XIX wieku.
    Dzisiejsze Galaksidi to niewielkie, ciche miasto portowe, którego każda z uliczek wydaje się być jak z bajki, czy też reklamującej Grecję pocztówki.
    Najwspanialsze rezydencje pochodzą z czasu jego świetności, czyli z XIX wieku. Część z nich została wykupiona przez zamożnych ateńczyków, którzy spędzają w nich weekendy czy też wakacje. Galaksidi jest bowiem jedną z tych miejscowości, gdzie mieszkańcy stolicy odpoczywają od wielkomiejskiej atmosfery. Tutaj czas staje w miejscu i nikomu nie ma nawet gdzie się śpieszyć.
 

 

 
 
    Prócz niesamowitego położenia miasta, urokliwej XIX wiecznej architektury, mieszkańcy dbają o to, żeby było jeszcze bardziej malowniczo. Trudno znaleźć zakamarek, gdzie ktoś nie postawiłby donicy z rośliną. A wszystko rośnie, jakby bez niczyjej pomocy. Wszelkie ozdoby i dekoracje miasta związane są z morzem, ponieważ to właśnie dzięki niemu miasto istnieje. Czy taki „styl morski” był szczególnie przemyślany, czy też z góry narzucony – tego nie wiem, ale podporządkowali się do niego niemalże wszyscy. Na każdej uliczce, na każdym domu, znajduje się morski element: model starej łodzi w oknie, mozaika z delfinem na przydomowym podjeździe, nazwa rezydencji wypisana na obrazku z płynącym na morzu statkiem. Nie wspominając już o ozdobach z muszelek – te są właściwie wszędzie.
      Prócz spaceru po uliczkach jak z obrazka, odwiedzin górującego nad miastem kościoła, jedną z głównych atrakcji jest wizyta w muzeum – morskim rzecz jasna! Poczucie, że miasteczko oddalone jest od cywilizacji, nie jest jedynie złudnym wrażeniem. W Galaksidi nie ma żadnego kina, supermarketu czy też nawet większego sklepu z jedzeniem. Być może dla niektórych turystów, to byłby  problem.
       Jednak  ja w jednej z kawiarenek tuż przy porcie, mogłabym siedzieć godzinami. Widok słońca odbijającego się o morze. Pyszna, zimna kawa. Niczym nietłumiony śmiech starego Greka, który właśnie wygrywa w tavli. Czego do szczęścia potrzeba więcej… 

 
 
 
 
 
 

11 myśli nt. „Galaksidi – obrazek znad morza… czwartek, 25 października 2012

  1. Piękne miejsce! Nie ukrywam, że posmutniałam czytając ostatni akapit. W takim miejscu można się zapomnieć, zatracić w czasie…Pod wpływem tekstu i z brak zdolności teleportacji zaczęłam szukać w pamięci własnych “Widok słońca odbijającego się o morze…” Mam nadziej, że każdy ma takie wspomnienia w znaczeniu dosłownym i metaforycznym!! Odkurzone w umyśle przydadzą się w zimne dni…

  2. :)Urocza mieścina i wcale nie taka mała jakby się wydawało.Znalazłem trzy całkiem spore hotele i jeszcze więcej zdjęć.Wujek Google pomógł rozwinąć temat.Dorotko jak byś przetłumaczyła nazwę tego miasteczka.

    • Nazwę tego miasteczka… Kwaśne mleko?? Mleko z octem??? Ale Jani podpowiada, że nazwa jest ze starogreckiego!Miasto jak na Grecje nie jest może takie małe. Ale ja jednak zawsze widzę to z perspektywy polskiej:)) Więc z tej perspektywy malutka mieścina:)

    • :)Masz rację “Kwaśne mleko” może związane jest to z produkcją serów w tej okolicy? Drążę,ale ten model tak ma.Wczoraj (niedziela)do Krakowa dotarła zima,spadło sporo śniegu.Niby zapowiadali,żegnamy złotą jesień,tylko dlaczego tak wcześnie.

    • Jani mówi, że to może być ze starogreckiego. Ale on tak zawsze tłumaczy, jak czegoś do końca nie wie:))) Może być, że z produkcji sera? Chociaż w przewodniku nic na ten temat nie było.Kraków… Zima, wiosna, lato czy jesień – i tak w Krakowie zawsze jest pięknie! Zazdroszczę!

Skomentuj Maciej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.