Widok na Galaksidi z kościołem Agia Paraskevi |
Ponieważ miasteczko, w którym mieszkamy jest tak małe, a Grecja tak piękna, staramy się wyjeżdżać najczęściej jak tylko możemy. Raz na tydzień odwiedzamy jedną z pobliskich miejscowości czy też wioseczek, a mniej więcej raz w miesiącu wybieramy się na większą wyprawę. Uwielbiam wszystkie te podróże! Zawsze czekam na nie z niecierpliwością, wertując w międzyczasie mój kilogramowy przewodnik i wszystko co dostępne jest w internecie.
W taki właśnie sposób udało nam się odkryć Galaksidi – niewielkie, nadmorskie miasteczko, leżące na północnym wybrzeżu Zatoki Korynckiej. W przeszłości miasto było jednym z głównych portów Grecji, a jego świetność trwała do końca XIX wieku.
Dzisiejsze Galaksidi to niewielkie, ciche miasto portowe, którego każda z uliczek wydaje się być jak z bajki, czy też reklamującej Grecję pocztówki.
Najwspanialsze rezydencje pochodzą z czasu jego świetności, czyli z XIX wieku. Część z nich została wykupiona przez zamożnych ateńczyków, którzy spędzają w nich weekendy czy też wakacje. Galaksidi jest bowiem jedną z tych miejscowości, gdzie mieszkańcy stolicy odpoczywają od wielkomiejskiej atmosfery. Tutaj czas staje w miejscu i nikomu nie ma nawet gdzie się śpieszyć.
Prócz niesamowitego położenia miasta, urokliwej XIX wiecznej architektury, mieszkańcy dbają o to, żeby było jeszcze bardziej malowniczo. Trudno znaleźć zakamarek, gdzie ktoś nie postawiłby donicy z rośliną. A wszystko rośnie, jakby bez niczyjej pomocy. Wszelkie ozdoby i dekoracje miasta związane są z morzem, ponieważ to właśnie dzięki niemu miasto istnieje. Czy taki „styl morski” był szczególnie przemyślany, czy też z góry narzucony – tego nie wiem, ale podporządkowali się do niego niemalże wszyscy. Na każdej uliczce, na każdym domu, znajduje się morski element: model starej łodzi w oknie, mozaika z delfinem na przydomowym podjeździe, nazwa rezydencji wypisana na obrazku z płynącym na morzu statkiem. Nie wspominając już o ozdobach z muszelek – te są właściwie wszędzie.
Prócz spaceru po uliczkach jak z obrazka, odwiedzin górującego nad miastem kościoła, jedną z głównych atrakcji jest wizyta w muzeum – morskim rzecz jasna! Poczucie, że miasteczko oddalone jest od cywilizacji, nie jest jedynie złudnym wrażeniem. W Galaksidi nie ma żadnego kina, supermarketu czy też nawet większego sklepu z jedzeniem. Być może dla niektórych turystów, to byłby problem.
Jednak ja w jednej z kawiarenek tuż przy porcie, mogłabym siedzieć godzinami. Widok słońca odbijającego się o morze. Pyszna, zimna kawa. Niczym nietłumiony śmiech starego Greka, który właśnie wygrywa w tavli. Czego do szczęścia potrzeba więcej…
Piękne miejsce! Nie ukrywam, że posmutniałam czytając ostatni akapit. W takim miejscu można się zapomnieć, zatracić w czasie…Pod wpływem tekstu i z brak zdolności teleportacji zaczęłam szukać w pamięci własnych “Widok słońca odbijającego się o morze…” Mam nadziej, że każdy ma takie wspomnienia w znaczeniu dosłownym i metaforycznym!! Odkurzone w umyśle przydadzą się w zimne dni…
Oj tak… Takie wspomnienia na szarą 2gą część jesieni będą jak znalazł. No właśnie – dziś zmiana godziny i nagle tak ciemno!
Cudna wucieczka! Pokazałaś ten aspekt południa, który jest dla nas najbardziej pociągający, za to samo pokochałam Włochy. Pozdrawiam!
Cieszę się, że się podobało:)) Również pozdrawiam!
:)Urocza mieścina i wcale nie taka mała jakby się wydawało.Znalazłem trzy całkiem spore hotele i jeszcze więcej zdjęć.Wujek Google pomógł rozwinąć temat.Dorotko jak byś przetłumaczyła nazwę tego miasteczka.
Nazwę tego miasteczka… Kwaśne mleko?? Mleko z octem??? Ale Jani podpowiada, że nazwa jest ze starogreckiego!Miasto jak na Grecje nie jest może takie małe. Ale ja jednak zawsze widzę to z perspektywy polskiej:)) Więc z tej perspektywy malutka mieścina:)
:)Masz rację “Kwaśne mleko” może związane jest to z produkcją serów w tej okolicy? Drążę,ale ten model tak ma.Wczoraj (niedziela)do Krakowa dotarła zima,spadło sporo śniegu.Niby zapowiadali,żegnamy złotą jesień,tylko dlaczego tak wcześnie.
Jani mówi, że to może być ze starogreckiego. Ale on tak zawsze tłumaczy, jak czegoś do końca nie wie:))) Może być, że z produkcji sera? Chociaż w przewodniku nic na ten temat nie było.Kraków… Zima, wiosna, lato czy jesień – i tak w Krakowie zawsze jest pięknie! Zazdroszczę!
Piękne są małe miasteczka w Grecji. Można się w nich zakochać i żyć pięknie.
a na południu Polski śnieg! Jupi! :/
Tymczasem tutaj jeszcze 20 stopni… Ale jesień też w pełni!:DD