z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – „Myślałam, że on miał dobre zamiary…” – czyli czego powinny się strzec dziewczyny jadące do Grecji na wakacje?… piątek, 10 sierpnia 2012

Na zdjęciu boski Antonio. Zdjęcie daje obraz również Czosnka.
      Greek Lover to określenie, które w takiej angielskiej formie, weszło na dobre do języka greckiego. Oznacza ono nic innego jak typowego, greckiego kochasia. Dodam, że jest ich w tym gorącym kraju całkiem sporo.
      Trzy miesiące mieszkania z Czosnkiem, czyli kuzynem Janiego, były dla mnie szkołą życia. To właśnie w tym okresie stałam się posiadaczką tajemnej wiedzy… Ku przestrodze dziewczyny! Zamierzam się nią z Wami teraz podzielić…
     Już po  tygodniu mieszkania z Czosnkiem nie przestawałam drapać się po głowie i codziennie pytałam Janiego:
-Jani, to jest po prostu niemożliwe –  że Czosnek ma dziewczynę?
-Żeby   tylko jedną… – zazwyczaj odpowiadał zdawkowo, a ja starałam się drążyć temat głębiej, ciągle pytając:
-Ale? Jak? Z kim? I … dlaczego???
      Każda dziewczyna, która stara się porozmawiać ze swoim facetem na głębsze tematy, typu: uczucia, nastrój, charakter innych osób, wie doskonale jak zaczyna się i kończy taka standardowa rozmowa:
-Daj mi w końcu święty spokój… Nie wiem! I nic mnie to nie obchodzi!
    Męczyć Janiego przestałam, ale te pytania wciąż krążyły mi po głowie.
    Czosnek jest, można powiedzieć – dobrotliwie sympatyczny. Kiedy codziennie rozmawiałam z nim przy obiedzie, kolacji i czasem nawet śniadaniu, myślałam „o! taki niegroźny z niego koleś – dokładnie jakbym siedziała obok wielkiego pluszowego misia”.
    Tak, Czosnek miał w sobie coś z pluszowego stwora. Z tym że przed przytuleniem trzeba by go dobrze wyprać, wysuszyć, a później uczesać. Aż samo się prosiło! Za każdym razem kiedy na Czosnka patrzyłam, miałam nieodpartą ochotę zawlec go pod prysznic, nawet taszcząc za przetłuszczone włosy. Dalszych szczegółów opisu wyglądu oszczędzę.
     Typowy dzień kuzyna nie różnił się za bardzo od każdego poprzedniego. Z dokładnością co do minuty wracał z pracy do domu. Rzucał na bok wielką torbę, zapalał papierosa i patrzył w okno, dłubiąc w nosie. Następnie włączał telewizor i szukał kanału Eurosportu. Kiedy strategiczny kanał był już uruchomiony, z nieodłącznym papierosem w ustach, szurając kapciami z dziurami we wszystkich możliwych miejscach, powoli przesuwał się w stronę lodówki. Ta zawsze była pełna, za sprawą mamusi. Czosnek zawekowane miał wszystko, co tylko zawekować można, a słoiki starczały przeważnie do końca miesiąca.  Zazwyczaj wybierał pierwszy lepszy, zawartość przekładał do talerza i tak  cały zestaw lądował w mikrofalówce. Kiedy zjadł, zapalał następnego papierosa i resztę dnia spędzał przed kanałem z Eurosportem. Można więc stwierdzić, że czynność wkładania jedzenia do mikrofalówki i zapalania papierosa, były jedynymi przejawami aktywności Czosnka po pracy.
-Jak on może mieć dziewczynę?! – ciągle się zastanawiałam.
     Jednak … raz, czy dwa razy na tydzień następowała totalna transformacja. Pamiętam dokładnie, kiedy byłam jej świadkiem ten pierwszy raz. Wtedy też przestałam tak do końca wierzyć w rzeczywistość, którą widzę…
    
      Ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju. Te rozchyliły się powoli, jakby coś strasznego za chwilę miało się stać.
    Kiedy zobaczyłam to co kryło się za nimi, poczułam jakby ktoś włączył mi w głowie piosenkę. Była nią dokładnie ta… Usłyszałam jej pierwsze dźwięki…
       Po otwarciu drzwi, Czosnek już nigdy więcej nie był dla mnie tym samym człowiekiem. Zanim jeszcze się rozchyliły, powietrze wypełnił zapach trzech magicznych składników: dobrego whisky, najlepszego cygara i ekskluzywnych męskich perfum. Nie było siły, która mogłaby mnie powstrzymać przed zmierzeniem Czosnka od samych stóp, po czubek jego połyskujących żelem włosów. Buty ze skóry, która była tak wyczyszczona, że musiała świecić w ciemnościach; czarne obcisłe w biodrach spodnie i ta naga klata, na której rozbłyskiwał złoty krzyżyk.
-Dorota, doradź którą założyć? – spytał oczywiście z papierosem w ustach, prezentując dwie identycznie czarne koszule. Przełknęłam ślinę podnosząc szczękę, która wcześniej samoczynnie opadła.
-Tą… – wymamrotałam, pokazując na  którąkolwiek.  Czosnek puścił mi oko i powiedział krótko:
-No i racja. Wychodzę i wrócę nie prędzej niż rano!
      I wyszedł, tak jak zapowiedział … po kilku dniach leżenia w domu. Dokładnie tak samo jak wychodzi tygrys na łowy. Biada dziewczynie, którą spotkał – jedno jest pewne – nie miał ani trochę dobrych zamiarów.
      Następnego dnia, jak zawsze leżał i oglądał transmisję na Eurosporcie.  Jednak tym razem, już z daleka widziałam jak się błyszczy… Eye of the Tiger.

  

10 myśli nt. „z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – „Myślałam, że on miał dobre zamiary…” – czyli czego powinny się strzec dziewczyny jadące do Grecji na wakacje?… piątek, 10 sierpnia 2012

  1. Bardzo fajnie i ciekawie piszesz:) Po przeczytaniu całego bloga od deski do deski, czytam Cię regularnie:)Tak trzymaj, bo czekam na więcej!!!

  2. Dopiero niedawno odkryłam tego bloga, ale czytam go regularnie. Masz niesamowicie lekkie pióro i cudownie się czyta Twoje wpisy:) Również jestem z Grekiem i dużo rzeczy jest mi bardzo dobrze znanych 😉 Często też tłumaczę mu niektóre fragmenty. Ehh… Oni wszyscy są tacy zabawni:PGorące pozdrowieniaPaulina

  3. Witaj 🙂
    Dopiero teraz tu trafiłam i post mnie powalił, bo mnie dotyczy… Poznałam fajnego Greka, spędziliśmy ze sobą tydzień, potem zabiegał o mnie trzy miesiące -skype, telefon, zaproszenie na wesele do jego przyjaciół. Bajka. Po moim powrocie zwyczajnie mnie olał i przestał się odzywać.
    To też ku przestrodze czytających 🙂

    Cieszę się, że Tobie się udało i czekam na kolejne wpisy, bo zakochałam się w Krecie i zamierzam tam zamieszkać.

    Pozdrawiam 🙂

    • Z moich obserwacji wynika, ze jesli chodzi o zwiazki damsko – meskie, to Grecy sa skrajni. Albo kochaja na zaboj, albo odchodza, jakby nie znajac sytuacji “miedzy”. Albo czarne, albo biale. Trzymam kciuki w realizowaniu marzenia o Krecie!!!:)))

Skomentuj Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.