Już właściwie jakiś czas temu przestałam liczyć, jak długo jestem teraz w Polsce i chyba trochę straciłam poczucie czasu. Podejrzewam jednak, że moja wizyta w kraju jest dłuższa niż początkowo planowałam, a obecnie można zupełnie wyprowadzić mnie z równowagi, zadając jedno krótkie pytanie: „kiedy wracasz do Grecji?”
Kiedy wracam – to jeden problem. Tym podstawowym jest jednak to w zasadzie GDZIE?
Strategicznie umówiliśmy się z Janim, że wracam kiedy już będzie miał obiecaną właściwie pracę. W ten sprytny sposób ominie mnie dodatkowa podróż z domu Sałatki do rejonów Aten. Od momentu „ostatecznej” już rozmowy, Jani do Aten jechał już właściwie trzy razy, za każdym razem czekając na ten decydujący, ostateczny telefon…. Po czwartej rozmowie – przestało być to śmieszne. Po piątej – nawet Jani opadł już z sił. Greckie podejście „powoli, powoli” potrafi dać nieźle w kość.
Mieszkanie na walizce stało się już naprawdę męczące. Kiedy ktoś pyta mnie o adres, muszę się mocno skoncentrować, długo zastanawiając się gdzie on obecnie jest. Może kiedyś ktoś wymyśli walizki, które mają przypisany adres – z doczepianą skrzynką na listy, ale i to w zasadzie i tak nie rozwiązuje naszego problemu. Tymczasem każdego ranka budzę się i dobre kilka minut zajmuje mi przypomnienie sobie – gdzie właściwie dziś śpię.
Tak więc przeżywam – mój największy, grecki kryzys. Nie wiedząc zupełnie: co? gdzie? i jak?
Czekam tylko, żeby może tam ktoś z góry zesłał jakąś podpowiedź, jakiś pewnik, jakiś mały choćby znak! Ale Wielki Komediant, im głośniej dociekam, tym bardziej milczy jak skała. Ha ha! Niemalże słyszę gdzieś w przestworzach ten boży śmiech!
Z moją naprawdę bliską przyjaciółką umówiłam się w południe na kawę. Plan był bardzo prosty: wygadać, ponarzekać, popłakać, wypić wielką kawę i zjeść coś nieprzepisowo słodkiego.
„Będę za pół godziny. Przepraszam – korki.” – tak brzmiał krótki sms.
Co robić z tym pół godziny? Czym zająć myśli?
„Małgorzata Korzuchowska spędziła dwa tygodnie w USA.”
Dobre pytanie: „Czy ten rok będzie należeć do Joanny Liszowskiej?”
„Miłość w opałach – Monikę Richardson i Zbigniewa Zamachowskiego łączy coś więcej…” – to jest prawdziwy SZOK!
Ostatni numer Party – życie gwiazd kosztował całe 1,99 zł i uratował mi życie.
Rozstania i powroty. Przeprowadzki i przyloty. Ktoś się rodzi, ktoś inny umiera. Ktoś kupuje dom, ktoś traci fortunę.
Więc nie jestem w tym wszystkim sama? I tyle ludzi wokół mnie też się gdzieś plącze? Nie wiem dlaczego, ale ta prosta świadomość – podziałała jak balsam na duszę.
Najważniejsze w życiu znaki, są tam gdzie najmniej się ich spodziewamy. Mój znajdował się na stronie nr 33. Darmowa próbka tabletek na brzuch. Bo tam właśnie kumuluje się mój stres. „I już w porządku – mój żołądku!” Uff…
Kiedy ssąc tabletkę pod językiem (jak zalecała reklama) doszłam do działu „Modowy sąd nad gwiazdami” minęło prawie pół godziny. Znowu straciłam rachubę czasu. Przyjaciółka już czekała.
Tymczasem – u Katarzyny Zielińskiej „Głowa pełna planów”. A gwiazda twierdzi, że „na wszystko w życiu przyjdzie czas”….
:)Mówiąc greckie “siga,siga” trzeba dodać “awrio” Greków jest ok.9 mil w Atenach mieszka połowa.Połowa z połowy miała kiedyś podobny problem.Mało to pocieszające dla młodych ludzi,którzy chcą być jak najszybciej razem i na swoim.
Dobrze jednak wiedziec, ze nie jestesmy w tych zmaganiach sami!
Zastanawiam się ile jest osób, które chciałyby tak kolorowego życia?
Nudno na pewno mi nie jest:)))
Mówisz i masz:)Pisałam dwa razy o Cmentarzysku bo dwa razy mnie tam poniosło:http://margerytkowo.blogspot.com/2011/11/cmentarzysko-zapomnianych-ksiazek-2011.htmlhttp://margerytkowo.blogspot.com/2012/01/cmentarzysko-zapomnianych-ksiazek.htmlZ tego co widuję, dalej jest czynne, cieszy się zainteresowaniem i ludzie tam chadzają :)Pozdrawiam ciepło:)
MMMMmmm… poczytam więc i popatrzę! Dzięki!!
O cmentarzysku książek można poczytać też w “Gra Anioła” Carlos Ruiz Zafon. Jestem mniej więcej w połowie i już mi źle, że niedługo koniec więc czytam najwolniej jak potrafię. A jednocześnie chciałabym już wiedzieć jak cała ta historia się skończy.A.
Też chyba skąd to tym cmentarzysku słyszałam.. Na szczęścię Zafron pisze cegły i jest duuużżżo do czytania:)))