Koliva w języku starożytnych Greków oznacza „ziarno zboża”. W języku nowogreckim nazwa ta kojarzona jest przede wszystkim z rodzajem poczęstunku. Dla nas Polaków wydać się on może co najmniej orientalny, bo z niczym co pochodzi z polskiej kuchni się nie kojarzy. Prócz tego, że smak kolivy jest naprawdę fantastyczny, jest ona niesamowicie zdrowa. Jest więc idealna na poranek, szczególnie jeśli ma być grecki.
Jedząc to danie, warto mieć świadomość, że prócz dostarczania organizmowi tego co najzdrowsze, pochłania się grubo ponad dwa tysiące lat historii. W międzyczasie podniebienie, ze szczęścia szaleje!
Pierwszy raz kolivę miałam przyjemność jeść tego lata. Wychodziłam właśnie z niedzielnej mszy w greckim kościele. Ktoś wręczył mi aluminiową torbę z przedziwną zawartością. Na torebce wydrukowany był żałobny krzyżyk. A do mnie dopiero wtedy dotarło, że przecież była to msza upamiętniająca czyjąś rocznicę śmierci.
Niestety, ale dziś typową kolivę je się przy uroczystościach żałobnych. Być może, żeby chociaż trochę osłodzić nastrój. Ta mieszanka ziaren zboża, orzechów, rodzynek oraz pestek granatu, smakowała mi jednak na tyle wyjątkowo, że postanowiłam zapomnieć o jej smutnej tradycji i mimo wszystko jadać kolivę na śniadania. Mój brzuch bardzo się z tego ucieszył.
Dopiero po pewnym czasie dowiedziałam się, że pogrzebowa tradycja spożywania kolivy nie jest jedyną. Na całe szczęście, historia tego dania jest dużo bardziej rozbudowana.
Smak dzisiejszej kolivy jest prawdopodobnie tylko trochę inny od starożytnego pierwowzoru. Dziś bowiem do tej mieszanki przeróżnych ziaren dodaje się cukru pudru. Starożytni Grecy raczej nim nie dysponowali. Na to jednak można przymknąć oko 🙂
W czasach starożytnych jedzenie kolivybyło swoistym rytuałem, a każdy składnik miał znaczenie symboliczne. Spożywano ją za każdym razem, kiedy oddawano hołd mitologicznej bogini Dymitrze, która była patronką rolnictwa i wszelkich zbóż. Uff… na szczęście w czasach starożytnych, kolivawcale nie była kojarzona z pogrzebem! To wyjątkowo zdrowe danie zawierało w sobie wszystko to, co najlepszego mogła dać ludziom ziemia. A wygląd kolivy przypominać miał garść ziemi, w której zawarte jest wszystko co potrzebne jest człowiekowi do życia. I rzeczywiście, jeśli się przypatrzeć – można mieć takie skojarzenie.
Ponadto każdy składnik kolivydedykowany jest konkretnemu mitologicznemu bogowi. Kasza, czyli składnik główny, przeznaczona jest dla bogini Dimitry. Pestki granatu były dedykowana Persefonie. Migdały – Afrodycie. Rodzynki – Dionizosowi. Był jeszcze i sezam, który według starożytnych Greków, miał poprawiać przytomność, świadomość umysłu.
Kolivęje się nie tylko w Grecji. Danie to popularne jest również na Bałkanach jak i w Rosji. Jej smak, ale przede wszystkim walory odżywcze, zostały docenione również przez inne kultury. Kolivę przejęło nawet chrześcijaństwo.
Jak ją zrobić? No cóż, jeśli bardzo śpieszycie się do szkoły, na zajęcia, czy też do pracy, jej produkcje trzeba będzie przełożyć na spokojniejszy poranek. A przygotowania rozpocząć jeden dzień wcześniej.
Na sam przepis zapraszam już jutro!
Miłego poniedziałku 🙂
Miłego poniedziałku 🙂
Przeczytaj więcej…
:)Skojarzyło mi się to z “Miodkiem Tureckim”
A nie znam…?
:)Popatrz w google.
Albo do Krakowa sie pofatyguj na 1 listopada 😉
Acha!!! I już wszystko jasne:)))
Bardzo ciekawy tekst ! Mnie z kolei skojarzylo sie to z kutia przygotowywana wlasnie dla zmarlych dusz i zostawiana im, zeby w swieteczna noc tez mogly sie posilic tym, co najlepsze. Bardzo mile podziekowanie za przyjscie na msze zalobna, ja bym sie ucieszyla:) Pozdawiam, Marzena
Tak, to jest dość podobne, tyle że koliva jest tak jakby bardziej sucha i sypka. Zdaje się, że tradycja tych dwóch dań gdzieś się łączy. No, ale tego nie jestem już pewna…Pozdrawiam!!!:))
Tez mi sie cos tak zdaje…) pozdrawiam serdecznie !
A może zamiast cukru pudru użyć miodu, wzorem starożytnych? Potrawa wygląda bardzo smakowicie, ale mnie zauroczyło pierwsze zdjęcie, z tymi głazami miejsce przypomina bramę w Mykenach.
Pewnie, że można! Tyle, że smak będzie trochę inny, ale za to jeszcze zdrowiej. To pierwsze zdjęcie, z resztą jak wszystkie niżej, zostały wykonane w Osios Lukas. Przepiękne miejsce – jeszcze o nim bedzie:)Pozdrawiam!