Paksimadito bez dwóch zdań moje ulubione greckie ciasto. Pyszne, banalnie proste do zrobienia i smaczne również po kilku dniach.
Przepis na paksimadi pojawił się na blogu już wcześniej, przy okazji Bożego Narodzenia ( Paksimadi na Boże Narodzenie ). Ale tak naprawdę, je się je przez okrągły rok.
My robimy je bardzo często. Za każdym razem wychodzi inaczej, ale za każdym razem jest tak samo smaczne. Pierwszy raz jadłam je w domu Sałatki. I ten pierwowzór był dla mnie najlepszy. Jego autorką była mama Janiego. Przyznam, że jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić je tak chrupkie jak robi to Feta.
A niech tam! Chwyciłam za telefon i zbadałam sprawę u źródła.
Feta była wniebowzięta. Po pierwsze dlatego, że zadzwoniłam. A po drugie ponieważ doradziłam się jej w sprawie dotyczącej domu.
Ale do rzeczy. Oryginalne paksimadi charakteryzuje się tym, że czuć w nim zdecydowany posmak pomarańczy. Jeśli więc chcecie, żeby ciasto było naprawdę smaczne, najlepiej użyjcie soku ze świeżo wyciśniętych pomarańczy.
Składniki: trochę mniej niż 1 kg mąki, 1 szklanka oliwy z oliwek (lub też oleju), 1 szklanka soku pomarańczowego, 1 szklanka cukru, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka sproszkowanych goździków, 1 łyżeczka sody oraz 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Jak to zrobić: najpierw połączyć cukier z olejem, a następnie dodać wszystkie pozostałe składniki. Całość dobrze wymieszać. Włożyć do piekarnika na ok. godzinę na 180 stopni. Kiedy ciasto jeszcze nie będzie dobrze wypieczone wyjąć, pociąć na kawałki i włożyć raz jeszcze na ok. pół godziny na 150 stopni. Paksimadi ma to do siebie, że im starsze tym smaczniejsze. Jest idealne na lekkie i słodkie śniadania.
Przeczytaj więcej…
:)Wiesz jakiego plusa złapałaś u Fety.
Ehh… w sumie nie wiem… bać się czy radować??:DD
Uwielbiam to cisto! Choć bardziej traktuje je jako przekąskę!! Z mamą staram się by było non stop. Wypróbowaliśmy go już w kilku wariantach ( zwłaszcza mam szaleje z pomysłami). Ostatnio paksimadi był właśnie z cynamonem, goździkami, orzechami, rodzynkami 🙂 Choć nie pomyślałam o dodaniu spulchniaczy, jak proszek do pieczenia. Pomarańcze już dojrzewają na półce więc w kolejnej porcji dodam. I już jestem ciekawa, jak wyjdzie bo wydaje mi się, że brak spulchniaczy jest jego atutem. Ale najbardziej ten naturalny aromat pomarańczy!!
Zdjęcie z widokiem na morze! Aj… serce mi ściska!! Pięknie 🙂
Mnie to ze spulchniaczami jednak trochę lepiej smakuje. Choć bez nich – też ma swój urok. Niedługo będziemy testować wersję na słono. Z suszonymi pomidorami, oliwkami, kawałkami sera i ziołami… Sama nie mogę się doczekać:)))Cieszę się bardzo, że zdjęcia się podobają. Wstałam dla nich o 6 rano, żeby złapać wschodzące słońce. Była naprawdę pięknie… A jak tylko skończyłam, to wszystko co widać na fotkach – zjadłam:DDDD
Nigdy mi nie będzie dane skosztowania tego ciasta po kilku dniach.. U nas każda ilość znika w dniu upieczenia… Muszę je upiec!
Może trzeba będzie część głęboko schować…:DDD
ech nie miałabym serca. A nawet jakby- to bym sama je zżarła w konspiracji przed samą sobą, a to już wiałoby szaleństwem.
Haha:))) No tak, byłoby to dość dziwne:DD
Zachęciłyściw mnie, muszę też upiec, pozdrawiam.
Koniecznie:)))
nie wiem co bardziej urzeka: ciacho czy widok :))))
:DDDD szkoda tylko, że zdjęcia nie oddają pomarańczowego zapachu:))
Uwielbiam grecką kuchnię, a to ciasto wygląda zachęcająco. I jeszcze ten prosty przepis. Takie są najlepsze. Chyba się skuszę. Takie domowe “przegryzki” są zdecydowanie lepsze niż przesłodzone cistka ze sklepu.
Tak, taka przekąska jest znacznie, znacznie zdrowsza. Ale chyba największym plusem tego ciasta, jest jego prostota. Plus… jest tak pyszne!:DD