Jest jedną z najstarszych przypraw używanych w basenie Morza Śródziemnego. W średniowieczu ceniono ją na równi ze złotem. Lista jej właściwości zdrowotnych nie ma końca, a jej unikatowego smaku nie można do niczego porównać. Żeby ją zdobyć, trzeba udać się w podróż, bo najlepsza mastiha, powstaje tylko w jednym miejscu na świecie – greckiej wyspie Chios.
Mastiha jest jednym z najbardziej charakterystycznych smaków Grecji. Jednak poza Helladą prawie nigdzie się jej nie używa i prawie nikt jej nie zna. Dlaczego? Smak i zapach mastihy jest bardzo specyficzny i cudzoziemcy nie zakochują się w nim od razu. Grecy natomiast za nią przepadają. Jest to jeden z tych smaków, którego docenienia trzeba się nauczyć. Żeby to zrobić, najlepiej poznać jego historię.
Mastiha to nic innego jak żywica, którą wytwarzają drzewa mastihowe (pistacia lentiscus var. Chia). Spotkać można je wyłącznie w basenie Morza Śródziemnego. Jednak mastiha najlepszego gatunku, o najlepszych walorach smakowych i leczniczych, uzyskiwana jest z drzew rosnących wyłącznie na Chios. Dlatego od 1992 roku mastiha posiada oficjalny status wyrobu regionalnego (Protected Designation of Origin).
Cenne właściwości mastihy znane były już w starożytności. Ponieważ ma bardzo pozytywne działanie na dziąsła i zęby, mastiha stała się pierwszą gumą do żucia stosowaną na terenie Europy. Używano ją jako przyprawę, której już kilka żółtawych grudek, zupełnie zmienia smak każdej potrawy. W Grecji od wieków jest prawdziwym rarytasem. Mastihowej gumy do żucia, nie jest w stanie przebić żaden inny smak. Dodaje się ją do ciast, ciasteczek i wszelkiego typu wypieków. Odgrywa główną rolę w wielu drinkach. Można z nią pić ouzo lub tsipouro, czy też zwykłą sodową wodę. Latem w Grecji popularne są kaimaki – lody o smaku mastihowym. Grecy za swoją mastihą szaleją. Natomiast kiedy pierwszy raz smakuje ją turysta, zazwyczaj zupełnie nie wie co ma o niej myśleć, bo tak to jest zazwyczaj z zupełnie nowymi smakami.
Największa sława mastihy przypadała na średniowiecze, kiedy to ceniona była na równi ze złotem. I to właśnie wtedy na wyspie Chios powstały tzw. mastihochoria, czyli „wioski mastihowe”, których mieszkańcy zajmowali się przede wszystkim uprawianiem swoich mastihowych drzew. Niestety, wartościowa mastiha, sprowadzała na Chios piratów. Żeby chronić swoich mieszkańców i swoje najcenniejsze dobro, mastihochoria musiały zostać zabudowane niemalże jak twierdze. Im trudniej było się do nich dostać – tym lepiej.
Mastihowe wioski znajdują się w południowej części Chios. Obecnie jest ich 24 i powstały około 700 lat temu. Trzy najbardziej popularne, to właśnie Pirgi, Mesta, Olymbi. Fakt, że ani mastiha poza Grecją nie jest znana, a i Chios nigdy nie figurowała na top listach najbardziej popularnych turystycznie greckich wysp, to dla owych wiosek swoiste szczęście. Dzięki temu udało się im zachować swoją niezwykle cenną autentyczność i atmosferę, tak jakby kilkanaście lat temu, zatrzymał się tam czas.
Mieszkańcy tych wiosek, od pokoleń mastihą zajmują się całymi rodzinami. Żywicę zbiera się latem, myje się, a następnie suszy. Wtedy przybiera swoją czystą postać żółtawych twardych grudek i kuleczek o nieregularnych kształtach, pokrytych drobnym bielącym się pyłkiem. W takiej formie, najczęściej jako przyprawa, mastiha trafia do sklepów. Znajduje się w każdym greckim super markecie, tuż obok cynamonu, gałki muszkatołowej, czy też kurkumy.
Ponieważ mastiha jest w Grecji tak lubiana, mając na uwadze, że jest to jeszcze nie rozpromowany kulinarny ewenement, stworzona została sieć sklepów o nazwie Mastiha Shop. Tam, w opakowaniach ze świetnym, nowoczesnym designem, sprzedawane jest absolutnie wszystko co zawiera w sobie mastihę. Od mastihy w czystej postaci, po najróżniejsze słodkości, aż po kosmetyki. Jeden ze sklepów marki, ma swoją siedzibę między innymi w Nowym Jorku. Jak najłatwiej trafić do jednego z takich sklepów? Jeśli będziecie kiedyś lecieć gdzieś z Aten, zajrzyjcie koniecznie do Mastiha Shop, który znajduje się w ateńskim lotnisku. Już po przekroczeniu progu sklepiku zaczniecie się zastanawiać, cóż za nienazwany, zupełnie nieokreślony zapach…
Bardzo ciekawy artykuł! Chciałbym dodać, że mastiha to po polsku mastyks, a drzewo, które wydziela tę żywicę nazywa się lentyszek, lub po prostu drzewo mastyksowe.
pierwsze słysze, fajny artykuł
polecam mój domowy zielnik
http://oobzarciuch.blogspot.com/p/ogrodek.html
pozdrawiam serdecznie!
Bardzo interesujące.
Polecam zioła w mojej kuchni
http://dobrakuchniamamy.blogspot.com/p/zioa.html
Dziękuję! Bo to istotne uzypełnienie! Tak, polska nazwa to oczywiście mastyks. Choć przyznam, że i tę nazwę mało kto zna.
Posłuchaj mojej matki, matka wie ! =)
http://www.almoc.pl/img.php?id=2723
Hm, byłam w Grecji kilka razy, ale jakoś nie trafiłam. Jeśli to podobne do mastyksu, to ma pewnie mocny, żywiczny smak i aromat. Może w rodzaju orzeszków pinii, co nie bardzo mi odpowiada. Ale trzeba spróbować…:)
Mastyks – mastiha, to jest to samo:D Tak jak pisałam, zazwyczaj nie smakuje za pierwszym razem, ale warto się przełamać. Jeśli chodzi o mnie, do tej pory za smakiem nie przepadam, ale za to zapach – uwielbiam:D
Bylam na wyspie , kupilam sobie , jedne pomagaja , przy leczeniu zoladka, inne sa dobre na serce itd , mieszane z woda daja super smak . Kupilam tez cukierki podobne do landrynek.W Atenach jest tez pelno po sklepach, polecam ja od lat to stosuje , i jesli chodzi o bule zoladkowe pomaga prawie natychmiast!
Uwielbiam takie ciekawostki! Zapisuję sobie w notatkach o Grecji i użyję, jak tam będę. Dzięki!
Super!:D I jeśli będziesz pamiętać – daj znać jak smkowało!:D
Ale strach przed tym specyfikiem jest zbyt duży by oficjalnie mówić o jego zaletach
pozdrawiam
http://brzeczyszczykiewicz.blog.pl/
?
Co kraj to obyczaj, najciekawsze są miejscowe specyfiki.
Muszę przyznać, że nie słyszałem o takiej niezwykłej przyprawie. Bardzo interesujący wpis. 🙂
Dzieki za ten wpis. Poznałem kolejną dzisaj ciekawostkę ze świata kulinarnego. Ciekawe czy kiedys będzie można to kupić w Polsce 🙂
Sprawdzałam – jest dostępna na Allegro. Ale nie sądzę, by kiedyś mastiha pojawiła się w polskich sklepach.
Mozna juz kupic Mastihe w sklepie Atena w Krakowie ulica Sw.Katarzyny .Polecam jest bardzo dobra i stosunkowo tania opakowanie 400g. kosztuje 8.09 zl.Wysmienity smak i jest przyprawa do wszystkiego ,polecam M.
Nie można. To co ty kupiłeś, to jakiś roztwór głównie cukru z szczątkowymi ilościami Mastihy
Posłuchaj mojej matki, matka wie ! =) http://www.almoc.pl/img.php?id=2723
Jadłam w Fiskardo na Kefalonii lody z mastihą, bardzo dobre:)
Tak jest! I być może nazywały się “kaimaki”;D
Kaimaki czyli piana……smakuja jak piana z szamponu wpadajaca do ust niespodziewanie podczas prysznicowania 😉
Jedyny chyba rodzaj lodow (no moze jeszcze figowe) calkowicie niejadalny dla mnie ;(
Nigdy o tym nie słyszałam, spróbuje gdzieś w sklepach internetowych poszukać bo bardzo mnie zachęciłaś do spróbowania!
Próbowałam ale nie podeszło mi. Dali mi to do spróbowania z zachwytem (moja grecka rodzinka), tylko sie skrzywiłam i nie dałam rady. Prawda ze mocny smak. Bede próbować jeszcze raz. Dla chcącego nic trudnego. Grecja to bogactwo smaków !!! Kiedys nie wyobrażałam sobie jeść arbuza z feta a teraz tylko i wyłącznie z tiri. Pozdrawiam
Mastiha…salepi…mahlepi….. Grecja egzotyczna z nazwy I smaku.
PS. Wyslana przez grecka tesciowa do sklepu po mahlepi wrocilam z salepi ;)))
bardzo interesujący wpis 😉
zapraszam do siebie http://www.magazynsezon24.pl/
Ja już trochę sobie kombinuje by zrobić gumy mastyksowe. Smak jest ciekawy, inspirujący, natomiast nieco zbyt łatwo się rozpadają, ale to już kwestia dodatków 🙂
Gumy sa. Mozna dostac w kazdym kiosku w Grecji.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo ciekawy artykuł, wiele można się z niego dowiedzieć 🙂
Dzięki, bardzo się cieszę!:D
Pani Doroto, wlasnie jestesmy na Rodos, Korfu w tym roku nie wypalilo… Dzis pilam koktajl- drink z Mastiha. Drink nazywa sie MED, zawiera mastihe, cytryne i bazylie- low alcohol. Pysznosci! Bede pila czesciej:-) Smakuje troche jak slodka retsina. Moj smak:-) Pozdrawiamy.
Haha:DDD Bardzo to sympatyczne!! I jak podoba się Rodos??? Super wakacji!!!
Dziekujemy! Jest bajecznie! Grecja to piekny, interesujacy kraj, slonce, ciepla woda, pyszne jedzonko, zyczliwi ludzie. Poniewaz nie ma jeszcze duzego ruchu w interesie, wlasciciel sklepu, w ktorym zrobilismy wieksze zakupy, zaprosil nas na obiad! I za niego zaplacil! Niepojete! To sie nazywa filoxenia, a grecka zyczliwosc i uprzejmosc jest wprost legendarna. All I need is Greece🇬🇷
Niesamowite!!