CZĘŚĆ 1/4: Santorini – “gwiazda” Cyklad
„Sto kilometrów na północ od Krety znajduje się wyspa Santoryn, zwana także Thera albo Thira. W dawnych czasach nosiła imię Kalliste, czyli Piękna, chociaż dzisiaj z pewnością nie należy do najbardziej ponętnych wysp archipelagu Cyklad. (…) Skały wulkaniczne o kolorze sinoczarnym wyrastają z morza niedostępną ścianą. Księżycowy krajobraz wyspy przemienia się tylko we wschodniej części – w zielony ogród południowych drzew i winnic. (…)”
Zbigniew Herbert „Labirynt nad morzem”
Zeszyty Literackie, 2000, s. 48
Ten fragment „Labiryntu nad morzem” czytałam zdaje się trzy razy. Czy naprawdę Herbert uznał Santorini za „z pewnością nie najbardziej ponętną wyspę Cyklad”? Jak to możliwe? Nie mam zielonego pojęcia, ale rzeczywiście – jeszcze mniej więcej do lat 70tych Santorini nie była uznawana ani za piękne, ani za ciekawe miejsce. Dzisiaj jest zupełnie inaczej…
Stolica Santorini, czyli Fira, to jedno z najważniejszych miejsc na całej wyspie. Znajduje się w zachodniej części, naprzeciwko wysepki Nea Kameni. Jej umiejscowienie jest dość nietypowe. Fira przypięta jest do skał. Te zaś tworzą 300 metrowy klif, który wisi nad kraterem wciąż czynnego wulkanu na Nea Kameni. Widok na tę niewielką wysepkę, jaki rozpościera się z wąskich uliczek Firy, to prawdziwe arcydzieło, którego autorką jest sama natura. Nea Kameni rozlewa się jak plama barwna wynurzając z jedwabiście gładkiej tafli morza, czasami tylko przecinanej przez nieśpiesznie płynące łodzie, statki. Dalej widać jedynie morze, które wydaje się nie mieć tu końca. Po przeciwnej stronie tego widoku – całkowity kontrast. Tam rozpościera się miasto Fira i w każdej możliwej sferze – wiele się tu dzieje.
Dzisiejsza Fira została częściowo odbudowana po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Santorini w 1956 roku. Jest książkowym przykładem tego, czym jest architektura Cyklad. Białe proste budowle z granatowymi akcentami w postaci kopuł i minimalistycznej dekoracji. Od czasu do czasu, gdzieniegdzie, przez wąskie uliczki Firy przechodzą grupy osłów, grzecznie podporządkowane, temu kto je prowadzi. Przyozdobione kolorowymi paciorkami, sznurami i kocami, są jak radośnie poruszający się akcent barwny, wśród białych uliczek Firy. Kto je tak przyozdobił? Kto tę całość zaprojektował i wpadł na taki właśnie pomysł? Nie mogę się nadziwić i po pierwsze uwierzyć, że wszystko to powstało tak po prostu z siebie. Z niekontrolowanej przez nikogo mieszanki wpływów: krajobrazu, klimatu, tutejszej kultury i folkloru.
Na spacer po Firze można przeznaczyć jeden dzień, dwa, trzy… może nawet i tydzień, podziwiając to miejsce od samego poranka, do nieziemskich zachodów słońca i dalej, po zmroku. Odwiedzić tutejsze muzea, winiarnie, coś przekąsić, spokojnie wypić kawę.
To niesamowite miejsce ma jednak swoje minusy. Po pierwsze jest nim ilość turystów, jaka odwiedza Santorini każdego sezonu. Fira nie jest dobrym miejscem dla osób, które chcą zobaczyć jak na co dzień wygląda życie w Elladzie. Tu właściwie wszystko przeznaczone jest dla turystów, którzy za każdą przyjemność muszą słono płacić. Niestety, ale ceny w niektórych miejscach potrafią być co najmniej wygórowane, co jednak może być zrozumiałe. Mieszkańcy żyją tu głównie z turystyki, a turyści którzy przyjeżdżają są zazwyczaj dość zamożni. Myślę, że ceny na Santorini choć bardzo wysokie, są również logiczne. Ta wyspa jest tak mała, a jeśli co roku przybywa tu prawie milion(!) turystów, podwyższenie cen jest naturalne.
Między innymi po to, żeby uniknąć turystycznego szturmu i zapłacić mniej, wybraliśmy się na Santorini w drugiej połowie października. Turystów wciąż wszędzie było bardzo dużo, więc nie potrafię sobie wyobrazić, co dzieje się w sezonie. Udało nam się zapłacić mniej, między innymi wynajmując w samej Firze pokój za połowę ceny (czyli 35 euro za pokój 2 osobowy). Nie mogę jednak podpisać się pod stwierdzeniem, że październik był dobrym wyborem. Pogoda bowiem naprawdę dawała w kość. O kąpielach w morzu, czy też basenach, można tylko pomarzyć, zakładając na siebie pełne buty i swetry. Kilka dni było bardzo ładnych, ale przez połowę naszego pobytu wiał męczący wiatr, albo niemiłosiernie padał deszcz, zupełnie uniemożliwiając jakiekolwiek zwiedzanie. Jednak i na to jest sposób. Dnia, którego tak mocno padało, po prostu „zamknęliśmy” się w tawernie… Co takiego jedliśmy? Jak nam smakowało? I czym charakteryzuje się kuchnia Santorini? O tym wszystkim w części trzeciej!
W następnej części (3/4): „Jak ugryźć Santorini? Czyli kuchnia jednej z najpiękniejszych wysp Cyklad.”
Do przygotowania tekstu korzystałam między innymi z informacji zawartych w:
Labirynt nad morzem, Zbigniew Herbert, Zeszyty Literackie, 2000, s. 48
Podróże z pasją – Grecja, przewodnik Global, PWN, Warszawa 2009, ss. 678 – 680
„Idylla na beczce prochu”, Marta Legieć, Poznaj Świat (miesięcznik podróżniczy), lipiec – sierpień 2014, ss. 14 – 21
Przepięknie tam jest z tego co widzę.Odwiedziłabym to miejsce.Pozdrawiam
Oj, jest – przepięknie…:)))
A w Polsce też macie Jesienne dylematy kobiety http://www.almoc.pl/img.php?id=2483
http://www.taraka.pl/amorgos_wyspa_ludzi_szczesliwych
Cyklady nowe inspiracje
Witam . piekna wyspa kraobrazy jest co podziwiać.Wróciłam z Grecji .
Polecam na zwiedzanie.Santorini ..Fira piekny krajobraz.
Pozdrawiam miłego zwiedzania.
Byłam przed wielu laty w Firze. Myślę, że Herbert miał troszkę racji, bo jakkolwiek urocza, to najpiękniejsza jest na sprytnie zrobionych zdjęciach pocztówkowych… No i osiołków mi było strasznie żal.
Nie dam sobie głowy uciąć, ale z tego co wyczytałam “między wierszami”, Herbert na Santorini nie był. Ten fragment, który jest na początku, w całej wersji brzmi trochę jakby przytaczał taką ogólnie przyjętą wtedy opinie. Ale o to trzeba pewnie zapytać dobrego polonistę lub… samego Herberta:)))
to tak jak w Polsce nawet kot już brać chce … http://www.almoc.pl/img.php?id=1386
Phahahaaa:DDD Dobre…
Ja bylam tylko 1 dzien na wycieczce z Krety. Bylo cudownie.Zdjecia mam piekne, pocztowkowe i bez turystow. Bylo kilka uliczek w Firze w ktore turysci sie nie zaglebiali, wiec czulismy sie z mezem jakbysmy byli tam sami. Oia byla mniej romantyczna, ale rownie piekna.Napewno wrocimy na Santorini.
Miałam przyjemność odwiedzić przed laty
Santorini i wciąż mi stoi przed oczyma kawalkada
osłów zbiegająca z impetem po schodach.
Widoki piękne. Ale na ciasnych uliczkach gorąc był straszny.
Pozdrawiam.
Na zdjęciach wygląda pięknie, trzeba sprawdzić jak w realu.
A myślałam, że Santorini jest piękne tylko latem! 🙂 Cudownie, zazdroszczę, ja już planuje 3 lata żeby tam pojechać, jakoś narazie nie wychodzi… 🙁
Zdopingowana przez dziecko zdecydowałam się zjechać po schodach do portu na osiołku. Niezapomniane wrażenia! Puszczone samopas kłapouchy sprytnie obcierały turystom nogi o kamienny mur, wciskały się między idące przodem (również samopas) muły, a nawet wzięły między siebie niemiecką, sądząc po okrzykach, turystkę, schodzącą po schodach na piechotę. Nie wiem jak dziewczyna, ale plastikowa butelka z wodą, którą trzymała w ręce, pękła z trzaskiem. Nic to, my dalej niepowstrzymanie w dół! Osiołki rozsądnie zatrzymały się na dole, zsiadłyśmy, i powstrzymując drżenie nóg, oglądałyśmy pięknie odbite na brzuchach metalowe łęki siodeł. Nawet ładne były, ażurowe. Złożyłam sobie przysięgę, że więcej na osła nie siadam.
Santorini to moje podroznicze marzenie… w drugiej polowie padiernika planuje tam sie dostac z krety na 2-3 dni… jednak mam watpliwosci czy bedzie to realne, sprawdzajac katamarany zauwazylam, ze po drugiej polowie padziernika nic tam nie plynie. czy to mozliwe?jak sie dostac na santorini poza sezonem?
Tak, po drugiej połowie października jest już sezon jesienno – zimowy. Hmmm… A czy sprawdzałaś czy są może samoloty?
Z Aten ryanair lata nawet w listopadzie z tego co wiem
Uwielbiam greckie wyspy, Santorini to następny cel!
Santorini to jedno z miejsc, które nie mogą się NIE-podobać:DDD