„Moje wielkie, greckie wesele”. Na czym polega fenomen tej komedii?… niedziela, 6 lipca 2014

     Nieprzypadkowym zapewne zbiegiem okoliczności, ten film  wpadł mi w ręce na kilka dni przed moim pierwszym wyjazdem do Grecji. Było to już jakieś osiem lat temu. Oglądając go co chwilę spadałam ze śmiechu z krzesła, choć jeszcze wtedy nie do końca rozumiałam o co chodzi w niektórych scenach. Fenomen tej jednej z najpopularniejszych komedii o Grekach obrazuje między innymi  fakt, że wiele cytatów z tego  filmu weszło na stałe do języka potocznego. „Moje wielkie, greckie…” – ten slogan powtarza się tak często.  „Powiedz mi jedno słowo, a udowodnię ci, że pochodzi ono z Grecji”. Czy też: „Ludzie dzielą się na tych, którzy są Grekami i tych, którzy chcieliby nimi być” (to chyba mój ulubiony;))) W czym jednak tkwi fenomen tej przezabawnej komedii? To, że śmieszy to  jeszcze przecież nie wszystko.

      „Moje wielkie, greckie wesele” to film o dość prostej fabule, typowej dla komedii romantycznych. Główna bohaterka, czyli Tula pochodzi ze skrajnie tradycyjnej greckiej rodziny, mieszkającej w Stanach. Jej rodzice należą do  pokolenia greckich emigrantów, którzy zaczynali od „ośmiu dolarów w kieszeni”, by ciężką pracą  polepszyć warunki bytowe. Ot doskonały przykład, że stereotyp leniwego Greka niekoniecznie się sprawdza. Tula dobiega trzydziestu lat. Czuje presję o ciężarze co najmniej tony, że a) powinna szybko wyjść za mąż  b)jej mąż musi być Grekiem  c)powinna  jak najszybciej  urodzić dziecko,  a najlepiej… wiele, wiele dzieci!

      Tula postanawia przeciwstawić się  tradycji, która wyraźnie ją uwiera i iść obraną przez siebie drogą.  Zapisuje się na kurs komputerowy. Przestaje pracować jako kelnerka w tawernie swoich rodziców i zatrudnia się w biurze podróży. W międzyczasie poznaje pewnego szalenie przystojnego Amerykanina, o niemieckich korzeniach. Nie zdradzę chyba zbyt wiele jeśli wyjawię,  że przezwyciężając pasmo trudności, romans kończy się „wielkim, greckim weselem”.

      Fenomen tego filmu tkwi nie tylko w tym, że jest przezabawny. „Moje wielkie…” jest przede wszystkim swoistą encyklopedią, w której zawarte jest wszystko co najlepiej charakteryzuje Greków. Filmowe postacie skrojone są tak, by zobrazować pewne „typy” funkcjonujące w dzisiejszym, greckim społeczeństwie. Ojciec Tuli, to tradycjonalista, który nie wyobraża sobie, że jego córka może wyjść za nie-Greka. Typowa, grecka   „mamma”,  jako przysłowiowa „szyja”, kręci głową swojego męża w każdą możliwą stronę. Brat Tuli,  czyli Nikos – to idealny przykład  „Greek Lovera” ze złotym łańcuchem zawieszonym na klacie  i błyszczącym żelem we włosach. Mimo trzydziestu kilku lat na karku, nie wygląda na to, że szybko wyprowadzi się od rodziców.

"Jak to - on nie je mięsa?! Ok! Zrobię jagnięcinę."

“Jak to – on nie je mięsa?! Ok! Zrobię jagnięcinę.”

      Dlaczego Grecy „plują”, kiedy widzą  coś godnego pozazdroszczenia? Jak reagują na słowo „wegetarianin”? Dlaczego większość mężczyzn w Elladzie  ma na imię Nikos? I dlaczego w  typowym, greckim domu musi stać   dziesięć popiersi greckich filozofów? Na te i wiele innych pytań dotyczących Grecji i Greków znajdziecie odpowiedź w samym filmie, który w zaledwie  90 minutach opowiada o wszystkim, co charakteryzuje współczesnych mieszkańców Ellady.

     Śmieszy. Bawi. Uczy. Ale również odpowiada na pewne bardzo ważne pytanie.  Jak ustosunkować się do greckiego szaleństwa na punkcie tradycji, tak by zachować życiową równowagę, czy też – grecki „złoty środek”? Na to pytanie w jednej ze scen odpowiada Nikos mówiąc, że tradycja w jakiej się wychowaliśmy zawsze będzie częścią nas, ale nigdy nie powinna hamować  przed tym, by iść obraną przez siebie drogą.

    „Moje wielkie, greckie wesele” drugi raz  obejrzałam po moim pierwszym pobycie w Grecji. Rozumiejąc już dużo więcej, śmiałam się jeszcze bardziej. Po raz trzeci  obejrzałam ten film kilka dni temu. Brzuch bolał mnie ze śmiechu jeszcze bardziej. Z pewnością wrócę do niego  jeszcze niejeden raz. Wy pewnie też już oglądaliście. Ale… Jeśli nie macie planów na najbliższy wolny wieczór, to może by tak  raz jeszcze? „Moje wielkie, greckie wesele”!

 https://www.youtube.com/watch?v=_Y5aBK7qAI0

 

20 myśli nt. „„Moje wielkie, greckie wesele”. Na czym polega fenomen tej komedii?… niedziela, 6 lipca 2014

  1. Oj jak ja lubię ten film 😀
    Moja rodzina chociaż nie nie jest grecka, jest duuuża :D:D
    Np mój chrześniak jest prawnukiem siostry mojego ojca 😉 (niestety ciocia dawno już nie żyje)

    Film jest fantastyczny, nie dlatego że pokazuje Greków w krzywym zwierciadle, na wesoło,ale dlatego, że niesie mądry, ciepły przekaz – rodzina może być duża, hałaśliwa, czasem wnerwiająca, ale są to ludzie, którzy Cię wspierają i zawsze staną za Tobą murem.

    A z innej beczki – ciekawi mnie zdanie Greków na pewien artykuł, gdzie piszą że cyt: “Przeciętny Polak jest cztery razy biedniejszy niż przeciętny Grek”
    o tutaj: http://biznes.onet.pl/raport-polak-cztery-razy-biedniejszy-niz-grek-i-20,18488,5646126,1,news-detal
    A jak wieści gminne niosą… u nas kryzysu nie było i zielonym rajem jesteśmy…

    Pozdrawiam i proszę dalej pisać.
    Ciekawam co u Sałatki słychać
    Blog jest fantastyczny!
    Nimidaris

    • Tak, ten film to coś więcej niż taka zwykła komedia. Wrócę do tego artykułu jeszcze później na spokojnie, bo brzmi ciekawie. Jeśli jednak chodzi o kryzys – teraz lepiej z Grekami tego tematu nawet lepiej nie zaczynać:///
      Dzięki za miłe słowa co do bloga:))) Posty na temat Sałatki będą niedługo:)) Ale latem zawsze tematów jest tyle, że nie wiem za co się złapać:))) Pozdrawiam!!

  2. witam Cie serdecznie Dorotko 😉 nie wiem jak to się stało, że tak późno trafiłam na Twój blog!? Pewnie dlatego, że dopiero po powrocie zaczęłam szukać informacji na temat Grecji, bo przyznam się – znalazłam się tam całkiem przypadkiem 😉 No wlaśnie, znalazłam się i wróciłam zakochana po uszy! Zakochana w Grecji, w mentalności Greków, w greckim jedzeniu – po prostu we wszystkim tym co greckie. A co do filmu ” Moje wielkie….” jest to ulubiony film mój i mojej mamy. Oglądamy go średnio co 3 miesiące i zawsze pękamy ze śmiechu 😉 Nie wiem, dlaczego tak późno trafiłam do Grecji, ale to jest miłość od pierwszego wejrzenia – mam nadzieję tylko, że obustronna! Dorotko, jeśli będę chciała się Ciebie coś poradzić, podpytać,czy moge pisać na maila? Pozdrawiam wszystkich gorąco,a z Toba kochana mam nadzieje do zobaczenia przy pysznej mrożonej i oczywisćie greckiej kawie 😉

    • Hej! Cieszę się, że Ellada tak Ci się spodobała:))) Moim zdaniem, w tym kraju ciężko jest się nie zakochać:))) Jasne, pisz do mnie na meila jeśli coś. Tylko teraz ponieważ mam naprawdę bardzo dużo pracy, na odpowiedź można trochę czekać. Ale odpisuje – zawsze! A jeśli chodzi o kawę – jeśli tylko będziesz w Grecji – daj koniecznie znać:)) Pozdrawiam z Korfu!

  3. Popłakałem się :), właśnie skończyłem oglądać.
    W pierwszej chwili myślałem , iż to jakaś “głupia” komedyjka ale jest tam coś więcej i to dużo więcej. Może jutro rozwinę swój komentarz , ale oczki mi opadają. A tak na szybko …. uzo na filmie spożywano tak jak u nas wódkę tj. z kieliszka ” na golasa” a mnie podawano z lodem lub chcieli mi dolać wody. Jak piją to Grecy ?.
    Dorota pozdrawiam, a druga część relacji z Cypru prawie gotowa 🙂

    • Oj, to nie tylko ot taka zwykła komedia – to coś znacznie więcej:))) Cieszę się, że aż tak Ci się podobało! Jeśli chodzi o sposób picia ouzo – to tam akurat pokazane jest to błędnie! Ale jeden mały bląd można wybaczyć:))) Tobie podawano właśnie tak jak być powinno. Czekam na 2gą część relacji z Cypru!!:))) Też pewnie znów będę spadać z krzesła ze śmiechu:) Pozdarwiam!!!

      • Alez Grecy (z naciskiem na gorali) tez pija z gwinta ale….. obok kielonka z ouzo stawia sie szklanke z woda.
        Ouzo z woda podaje sie cudzoziemcom dla dodatkowego “efektu mleka”.

          • O nie ! Ja tylko z lodem i to bez względu czy jestem w Grecji czy w Kamieńczyku.Hihih w Kamieńczyku nikt nie chce ze mną tego pić, więc cały przywieziony zapas jest tylko dla mnie 🙂

  4. Ostatnio zastanawiałam się co obejrzeć i jakoś nie miałam pomysłu. Całkiem zapom niałam o tej komedii. Bardzo dziękuję za przypomnienie. Obejrzę sobie dzisiaj z przyjemnością 🙂

    Pozdrawiam

  5. Im bardziej ktos zwiazany I obeznany z Grecja tym bardziej smieszny I…gleboki ten z pozoru lekki film. Lektura obowiazkowa dla par mieszanych.

    A znacie SLONCE I MILOSC a przystojnym archeologiem I Patmos w tle? I te greckie babcie komentujace wszystko? 😉

  6. Wstydzic nie…ale posmiac sie mozna. Swego czasu co drugi dzien lecial na jakims polskim kanale. Lekka I przyjemna historyjka z Patmos, grecka tawerna, piekna Katerina I przystojnym Obcym ;), wykopaliskami, dimarchijo w tle. Ale zdecydoanie najlepsze sa greckie babcie komentujace wszystko….
    Mam nagrany bo moje dziewczyny strasznie to lubia, wiec jak w pazdzierniku etc to posmiejemy sie razem.

  7. Aż wstyd się przyznać, ale jakieś 2 tygodnie temu oglądałam pierwszy raz. Rozmawiałam już z Tobą, że wybieram się do Grecji we wrześniu i teraz oglądam i czytam wszystko, co z Grecją związane! Oprócz “Mojego wielkiego greckiego wesela” zakochałam się też w “Mojej wielkiej, greckiej wycieczce”- cudo! Buziaki, Ewelina 🙂

  8. Zapomnialas jeszcze o tym że grecka mamma jest stworzona po to aby karmić wszystkich domowników aż do śmierci… Tylko patrząc po moim przypadku to nie wiem czy swojej czy ich bo zaczynam przypominać plażowa piłkę:D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.