W okresie jesienno – zimowym, kiedy w Polsce pije się grzane wino, czy też miód pitny, Grecy raczą się trunkiem nazywanym RAKOMELO.
O jego istnieniu, dowiedziałam się od jednej z czytelniczek. Była wtedy pełnia lata, tak więc z degustacją powstrzymać musiałam się aż do zimy, ponieważ to właśnie w tym okresie rakomelo smakuje odpowiednio. Żeby je pić – powinno być zimno!
Zimy doczekałam i jeszcze przed wyjazdem do Polski, żeby spróbować jak ten trunek smakuje wybraliśmy się do Arachowy, jednego z najsłynniejszych greckich kurortów narciarskich. Ale do rzeczy!
Czym jest rakomelo?
RAKI, to rodzaj wysokoprocentowego alkoholu pochodzącego z Krety. Natomiast MELI, w języku greckim oznacza „miód”. Rakomelo jest to więc raki, które pija się na gorąco w połączeniu z miodem. Smakuje słodkawo i naprawdę może zakręcić się od niego w głowie. Trunek ten oryginalnie pochodzi z Krety, ale szczególnie w okresie zimowym popularny jest w całej Grecji.
Jak zrobić rakomelo?
Do wykonania potrzebne będzie oczywiście raki (można je ewentualnie zastąpić tsipouro, ale bez dodatku anyżu – na temat tego trunku oddzielny post będzie w lutym). 1 filiżankę raki podgrzewamy, uważając aby nie zagotować i dodajemy 2 łyżki miodu. Podczas podgrzewania dodajemy cynamon oraz 5 goździków. Można również dodać kardamonu. Rakomelo powinno być bardzo ciepłe, prawie gorące. Z temperaturą nie można jednak przesadzić, bo wtedy wyparuje sam alkohol. Jeśli tylko będziecie mieć pod ręką raki, koniecznie wypróbujcie rakomelo w długie, zimowe wieczory!
Wróciłam tydzień temu z Krety i byłam tam m.in. u znanej w okolicy Chanii rodziny Braoudakis, która produkuje oliwę, wino i mocniejsze alkohole – raki, ouzo, irakomelo… etc. Tam też była degustacja tych aloholi 😉 Wspominano nam, że rakomelo w chłodnych porach roku jest idealne na rozgrzanie oraz popija się je na przeziębienie czy ból gardła… ale w ciepłe/gorące dni pije się je (deserowo) jako likier wyłącznie na zimno (z lodówki/zamrażarki) albo z kostkami lodu. Jestem zachwycona smakiem rakomelo, chociaż piję tylko okazjonalnie i raczej winko (lubię też retsinę) oraz piwko. Pozdrawiam