Ateny – najbardziej „azjatycka” stolica Europy (cz. 3/ostatnia)… sobota, 2 lutego 2013

 
 
 
               „Po raz pierwszy spotkałem go w Pireusie  (…)”
 
 
 
Pireus
      Tymi słowami rozpoczyna  się najsłynniejsza grecka książka „Grek Zorba”. Tak jak Zorba jest moim ulubionym bohaterem literackim, tak samo  Pireus jest moją ulubioną częścią Aten. Za każdym razem, kiedy przemierzam jego ulice, mimowolnie rozglądam się dookoła, mając nadzieje że gdzieś w tłumie, spotkam Zorbę. I kto wie? Może już go spotkałam? Bo gdzieś na pewno kryje się, współczesny Zorba, czyli człowiek prawdziwie wolny, który reprezentuje wszystko co w Grecji najlepsze.
 
 
     Pireus jest piękny, bo gdziekolwiek by nie spojrzeć, pomiędzy gąszczem wielkich budynków, w hałasie pędzących samochodów, wszędzie widać wspaniałe, rozmarzone, błękitne  morze. Nad nim, zazwyczaj beż żadnej chmury, wisi  niebieskie  niebo. Pireus jest  miejscem, gdzie dumna cywilizacja stanowi idealne dopełnienie dostojnej natury. Z każdej strony odjeżdża lub też właśnie dobija do portu ogromny statek. To symbol  podróży. Tak jak „każda droga prowadzi do Rzymu”, tak samo każda długa podróż zaczyna się w Pireusie.
     Zlewając się z tłumem ludzi, to właśnie tam można zobaczyć jak wygląda prawdziwe życie stolicy. Ludzie biegną  do lub też wracają z pracy. Załatwiają interesy. Ciągle coś krzyczą i sprzedają. Ale… Uważajcie na portfele! Bardzo łatwo jest je tam stracić.
   
 
     Bardziej europejsko prezentuje się jedna z najsłynniejszych handlowych ulic Aten –  Ermou. To właśnie tam  można iść  się na odzieżowe zakupy. Przechodząc pomiędzy sklepami typu  Zara, H&M czy Bershka, warto mieć na uwadze wszystko   co dzieje się na ulicy. Jak w każdym dużym europejskim mieście, ludzie biegają od sklepu do sklepu obładowani torbami. Tymczasem gdzieniegdzie, na małych przenośnych straganikach na kółkach, zazwyczaj starsi już  Grecy, sprzedają salepi. Ten sam napój, który można kupić na  Ermou, pija się również w Turcji. Jest to jeden  z przykładów, na to że będąc w Atenach, kulturowo często wkracza się na teren Azji. Nie pytajcie tylko sprzedawcy, czy salepi to turecki napój? Po pierwsze się obrazi, a po drugiej już raczej nie sprzeda. Grecy czują się urażeni, kiedy porównuje się ich do Turków. To ich czuły punkt i jednocześnie dowód, że takie porównanie nie jest bezpodstawne.
 
 
ulica Ermou
    
 
       Słowo plaka po grecku oznacza „żart”. Ale jest to również nazwa jednej ze słynniejszych ateńskich dzielnic. Warto wybrać się tam na spacer. Mnóstwo jest tu kawiarenek i właśnie tam polecałabym  wypić typową grecką kawę. Z Plaki, blisko jest do kolejnego ważnego miejsca dla miasta –  Monastiraki. Jeśli chcecie zobaczyć, czy też kupić coś wyjątkowego i przede wszystkim greckiego, koniecznie przejdźcie się  na tamtejsze  wielkie targowisko. Mydła. Słynne, greckie buty. Ouzo czy raki. Oliwa z oliwek. Przyprawy. Przewiewne, letnie sukienki. Wszelakie gadżety, książki i pocztówki z widokami miasta. Właściwie trudno czegoś tam nie kupić, bo każdy sprzedawca niemalże wciąga do swojego sklepu, „dzień dobry!” mówiąc w każdym języku świata. Ujmując krótko – Azja!
 
 
Monastiraki
 
 
       Kiedy spaceruje się po Monastiraki,  warto co chwila wysoko podnosić  głowę. Stamtąd pięknie widać  Akropol. Najlepiej oglądać go wieczorem albo nawet  nocą. Jest bowiem świetnie oświetlony.  W wielu miejscach, dosłownie na wyciągnięcie  ręki, roztaczają się starożytne ruiny. Od ulic odgrodzone są jedynie bramkami. Pomiędzy pozostałościami po świecie starożytnym, zazwyczaj gdzieś w tle przechadza się jakiś kot.  Strażników nie widać, a kota nikt nigdy nie odgania. Przechadza się po cichu lub wygrzewa na kamieniach rozgrzanych w słońcu. Sprawia  jednocześnie, że te liczne greckie muzea    in situ[1] są  nadal  żywe.
 
 
Starożytne ruiny w centrum miasta, z czarnym kotem w tle.
 
 
    Jeśli temat greckiego kryzysu mało Was zajmuje i nie chcecie go drążyć, warto udać się do Kolonaki. Tam nawet śladu po kryzysie nie znajdziecie. Ta dzielnica, uchodzi za najbardziej ekskluzywną  w całych Atenach. I rzeczywiście, przechadzając  się jej ulicami można poczuć powiew  luksusu. Gdzieniegdzie pobłyskuje  znaczek Louis Vuitton. Widać sklep Dolce & Gbbana. Na  Kolonaki  warto udać się do  centrum handlowego Attica i koniecznie kupić coś z jednej z najlepszych kosmetycznych greckich marek –  Korres, kolejnej, jak najbardziej zasłużonej greckiej dumy.  Jedyne czego  będąc w Kolonaki bym nie polecała, to wizyta w tamtejszych restauracjach czy tawernach. Co prawda wyglądają wspaniale, ale ceny są   bardzo wysokie, co nie zawsze odpowiada jakości. W tym wypadku płaci się przede wszystkim za miejsce.
 
 
     A kiedy najlepiej wybrać się do greckiej stolicy? Ja polecałabym  każdy miesiąc, prócz (być może ku zaskoczeniu) miesięcy typowo letnich. Lipiec i sierpień to czas, kiedy w Atenach przyjemnie jest jedynie w klimatyzowanych muzeach. Potrafi być tak gorąco, że nawet Ateńczykom trudno jest  wytrzymać. Miasto od swojej wielkomiejskości nie oferuje alternatywy. Typowych plaż  nie ma. A o kąpiel w Pireusie, w otoczeniu statków i promów, może być ciężko…  Za to w kwietniu  czy też maju, można zaznać upałów, w  tej przyjemnej, lekko wakacyjnej wersji.  
      Będąc już  w Atenach, koniecznie proponuję zamówić „Sałatkę po grecku” z widokiem na Akropol. Niepowtarzalność smaku – gwarantuję!

    
 
 

 Przeczytaj więcej…
 
 
 
 


[1] Muzeum in situ, czyli muzeum które zbudowano w miejscu, gdzie oryginalnie powstały mieszczące się w nim  zabytki.  

5 myśli nt. „Ateny – najbardziej „azjatycka” stolica Europy (cz. 3/ostatnia)… sobota, 2 lutego 2013

  1. Dorota, jak już wiesz wybieram się z Mężem do Aten. Twój blog to nieocenione źródło informacji “z pierwszej ręki”. Nie sposób się oderwać od czytania! Siedzę, z wielką przyjemnością przeglądam kolejne wpisy, notuję… Twoja “Sałatka po grecku” smakuje wprost fantastycznie :)Pzdr gorąco Aniado

  2. Wybieram się z narzeczonym we wrześniu w podróż do Grecji 🙂
    Planujemy najpierw odwiedzić Ateny, a następnie lecieć na Rodos.
    Dzięki Twojemu blogowi przybliżyłam sobie i zrozumiałam kulturę Grecji. Naprawdę miło czyta się Twoje posty i aż chce się więcej (zamiast uczyć się do egzaminów, czytam kolejne posty i nie mogę się oderwać 😉 )
    Mam też do Ciebie pytanie 🙂 czy w Atenach znajdę tzw. ulicznych artystów, którzy wystawiają swoje dzieła: obrazy rysunki, szkice przedstawiające Ateny? 🙂

    • Hej! Dziękuję za tak miłe słowa!:))) Jeśli chodzi o taką ulicę, gdzieś przy Monastiraki taka artystyczna alejka powinna być, ale nie potrafię napisać Ci konkretnie. Myślę, że spacerując po mięscie sami na nią traficie:)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.