Nie udawaj Greka! Czyli Jani na polskiej Wigilii… sobota, 29 grudnia 2012

    -Nie udawaj Greka! – słychać było co chwilę. A każdy kto tak mówił, wyglądał jakby na powiedzenie tego zdania czekał bardziej niż na prezenty.
    -Życzę wam… żeby się w tej Grecji szczęściło! – powiedziała ciotka i rzuciła nam się obojgu na szyję.
    -Czy cioci coś się stało? – spytał ukradkiem Jani.
   No tak… Jak zwykle zapomniałam o najważniejszym! Nie wyjaśniłam czym jest polski opłatek. A zanim zaczęłam mówić, Jani swoją część zjadł już w całości. Obściskiwaniom jak zwykle  nie było końca.  Jani po wstępnym szoku siadł do stołu, z policzkami jakby ktoś testował na nich najróżniejsze szminki. Już do końca życia będzie pamiętał, że w Polsce całujemy się aż trzy razy!
     Po raz kolejny usłyszał, że ma nie udawać Greka, poczym na jego talerzu wylądowało najpopularniejsze z greckich dań, o którym żaden Grek nie słyszał… Ryba po grecku!
    -Jani! Nie znasz tej potrawy!? Nie… No… Widzicie! Znów udaje Greka!
Polskie sushi, czyli śledź
   Właściwie nie zdążył dobrze przeżuć pierwszego kęsa, kiedy na talerzu pojawiło się następne danie. Jani twierdził, że jest to sushi, a my że śledź. Sushi czy też wigilijny śledź… nieistotne! Nie dojadł jeszcze połowy, a już czekał karp. Wolałam już nie wspominać, że  jest jeszcze węgorz, jutro rano będzie sałatka z krabów, a na obiad  łosoś.  
    W czasie jedzenia karpia, staraliśmy się wyjaśniać dla kogo jest dodatkowe nakrycie.
    -Dla wędrowca. – padła odpowiedź.
    -Jakiego wędrowca?  To jeszcze ktoś przyjdzie?– spytał Jani.
    -Pewnie nie! Ale nakrycie musi być. – wyjaśniliśmy, jednak Jani najwyraźniej mocno wszedł w rolę tego, który udaje Greka, bo nadal wyglądał jakby nie załapał.
     Kiedy uczył się „Przybieżeli do Betlejem”, na jego talerzu pojawił się bigos.
    -Z czego to jest zrobione? – spytał.
    -Z kiszonej kapusty!
    -A co znaczy „kiszonej”…? – usłyszał odpowiedź  i  przestał jeść…
    Pomiędzy barszczem z uszkami,  pierogami i zestawem świątecznych sałatek, Jani umilał czas czytając po polsku Biblię. Doszedł do wniosku, że równie dobrze może naśladować radio, kiedy szuka się odpowiedniej stacji. Po małej przerwie na ćwiczenie polskiego, stwierdził że nie da rady niczego więcej zjeść. Niestety, potraw było więcej niż dwanaście, a nie spróbowanie każdej, to rzecz jasna – pech!
     Po wyrazie jego twarzy, widać było że jest z nim źle. A na stole nie zdążyły pojawić się nawet słodkości! Chwilę potem był piernik… w dwóch wydaniach, ciasto miodowe, makowiec i paksimadimojej roboty.
    -Obiecywaliście, że potraw będzie dwanaście! – z pełnymi ustami skarżył się Jani.
Ryba po grecku, czyli danie o którym nie słyszał żaden Grek 🙂
     Jedzenie słodkości, to najlepszy moment na rozdawanie prezentów. Wtedy też padło pytanie:
    -Kto w tym roku będzie św. Mikołajem?
     Jak myślicie kto? Oczywiście…
     -Jani!!! – krzyknęli wszyscy zgodnie.
     W czerwono – białej czapce wyglądał nieprzeciętnie. Minę miał jednak dość zmaltretowaną. Dlatego w podzięce przypadł mu… dodatkowy piernik! Myślałam, że się popłacze, ale usłyszał:
    -A jak zjesz, to pamiętaj że już czeka makowiec!
    -I ciasto miodowe! – krzyknął ktoś z tyłu.
   Rozdawanie prezentów trwało dłuższą chwilę. Każdy musiał nacieszyć się przecież swoje. Jani przez godzinę był Mikołajem. Kiedy skończył prawie padł przy stole. Rozwiązany krawat. Rozpięta koszula. O  tym, że wciąż nosił biało – czerwoną czapkę, już dawno zapomniał.  
     -Widzieliście jak się cieszył! – usłyszałam gdzieś z boku.
     -To za rok też zrobimy go świętym!     
     Myślałam, że dodatkowej porcji pierogów już nie przeżyje. Że co najmniej pęknie. Przeżył, nie pękł i na dodatek prawidłowo wypowiedział „przybieżeli”. A po około pięciu godzinach siedzenia przy stole, spytał się mnie dyskretnie:
    -Do kiedy tak tutaj siedzimy? Idziemy później na jakąś imprezę?
     Dla nas impreza w Wigilię brzmi co najmniej niedorzecznie, ale tak zazwyczaj jest w Grecji.
    -Impreza po Wigilii?! Pewnie! Idziemy przecież na Pasterkę!
    -Pasterka! – nie mając pojęcia o co chodzi, dodał: – A to świetnie!
   Co prawda nastrój w kościele, trochę odbiegał od typowej, greckiej imprezy. Grała przynajmniej  muzyka.  Pewnie sam do końca nie wiedział jak, ale zaśpiewał  nawet „Przybieżeli…”!
     Kiedy usłyszał, że musimy szybko wracać do domu, sprawdzić czy nasza kotka rzeczywiście coś powie, myślał że wszyscy już zupełnie oszaleli.  Co prawda prócz „miauu”,  nic się nie dowiedzieliśmy. Trzeba spróbować  raz jeszcze za rok!
    Wigilia się skończyła i Jani zaklinał, że już nic więcej w życiu nie zje. Po chwili jego  pełne zdania zamieniły się w mamrotanie, poczym Jani padł. Zasnął w ubraniu, prawie tak jak stał.
    Następnego dnia rano, jeszcze nie zdołał zmyć śladów ze szminki, a w piekarniku już się czaiła się  kaczka w jabłkach. Czekała również kolejna porcja śledzi, schab ze śliwkami, łosoś, sałatka z majonezem.  Był również węgorz, bigos z Wigilii. A na śniadanie obiecany wcześniej krab! Nie wspominając o wszystkich świątecznych słodkościach.
   Co by nie powiedzieć… głodnym go nie zostawiliśmy! A jego pierwsze polskie Święta z pewnością pozostaną niezapomniane. Co prawda trochę podroczył się udając Greka. Najważniejsze jednak, że przeżył!  No cóż… O planach, że w następną Wigilię też ma zostać Mikołajem, nie będę mu jeszcze wspominać. Powiem bliżej wiosny… Do tego czasu powinien już te Święta na dobre przetrawić.
     Mam nadzieję, że również  i Wy bawiliście się w te Święta co najmniej znakomicie! A jak wyglądają one w wersji typowo greckiej? Tutaj małe przypomnienie. Działo się to  dokładnie rok temu…

19 myśli nt. „Nie udawaj Greka! Czyli Jani na polskiej Wigilii… sobota, 29 grudnia 2012

  1. :)Wyobraziłem sobie ile razy oczy Janiego wędrowaływ znajomym geście do góry.Gdzie wybieracie się powitać 2013,następne doznanie (wyzwanie) kulturowe przed Janim.

  2. W teorii owszem i w hierarchii koscielnej ale w praktyce? Dla mnie juz samo to, ze tu nie ma Wigilii, same gole dwa dni swiat. Gole bo nawet na prezenty czeka sie do Sylwestra. Szukanie fortuny w vassilopicie czy innej (u nas np kreatopicie) tez. Reszta atrakcji po Nowym Roku tez.;)

  3. U nas vasilopity sie ciagna nawet do parady na 25 marca. Bo kazda okazja jest dobra ;)PS- skandal, skandal. I jeszcze 6 grudnia swieto marynarzy a nie Mikolajki choz w kalendarzu imieniny Swietego Mikolaja.

    • No I wg kalendarza wszyscy ” Nikosowie” imieniny przeciez obchodza.Rzecz w tym ze w Grecji Swiety Mikolaj wcale nie ma na imie Mikolaj.. To I nie ma szostego mikolajek..:-) z tymi prezentami natomiast to chyba od regionu zalezy bo tu gdzie mieszkamy to Mikolaj przychodzi z nocy z 24 na 25 grudnia I z rana juz prezenty pod choinka leza hmm

  4. Zazroszcze takiej rodzinnej atmosfery. Z Janiego smieje sie do tej pory. Jaki on musial byc pocieszny:)Kilka minut temu wyjelam ciasto (twojego niedawno podanego przepisu) i juz poparzylam sobie jezorek bo zapach nieziemski i koniecznie musialam ssprobowac przed snem. Jest pyszny!!!!

  5. Chyba Jani nie jest zbytnim tradycjonalista bo przedswiateczny post sobie zupelnie odpuscil. Mojego greka to by nie przekonal w wigilie do jedzenia niepostnych potraw I dlatego wigilii wg tradycji greckiej wcale u nas nie ma 😀

  6. Ale Ci dzis spamuje w komentarzach ale po raz pierwszy trafilam na Twojego bloga, a ze jestesmy w podobnej sytuacji.. To spamuje 😀 Nie wiem w jakim regionie mieszkacie ale greckie Swieta sa magiczne I tradycyjne potrawy niezwykle mimo, ze znane I ‘ codzienne’. Tradycyjnie grecy poszvza 40 dni przed Bozym Narodzeniem I te Swieta dla wszystkich wierzacych sa bardzo wazne.Post jest bardzo rygorystyczny.Ogolem mowiac do ostatniego tyg postu nie mozna spozywac niczego co zawiera mleko( czyli wszelkie sery, jogurty itp.), jajka, mieso a w niektore dni oliwy I ryb. W ostatnim tygodniu nie je sie juz nawet ryb. Dlatego kiedy zasiada sie po 40 dniach takieho postu, 25 grudnia po kosciele, do Swiatecznego stolu to w pelni rozumie sie I odczuwa ‘ swiatecznosc’ tych potraw. Ale to trzeba przezyc na wlasnej skorze, zeby docenic.:-) Niestety prawda jest, ze aktualniereligijnosc a zatym post odchodza co raz czesciej w zapomnienie I juz tylko pozostaly tradycyjne potrawy. Pprzez co same Swieta sporo traca bo to sam zwykly obiad jak codzien.. W domach tych co poscili atmosfera zdaje sie byc troszke inna I swieta naprawde czuc 🙂 po za tym Swieta to nie samo jedzenie ale I ludzie.Przez pierwsze lata tez Swiat nie czulam.nic nie bylo jak polska Wigilia I polskie Swieta. To sa moje 6 Swieta tutaj I tym razem brak Wigilii byl dla mnie czyms normalnym I nie wywolywal nostalgii.raczej zadziwial jak to ludzie przed Swietami sie tak moga objadac 😀 no coz.chyba zaczynam sie hellenizowac. Pozdrawiam

  7. Cieszę się z wszystkich komentarzy! Więc spamuj ile się da:DDD Obecnie mieszkamy nad Zat. Koryncką, a nasza rodzinka na północy. Masz raczę z tymi Świętami… Pewnie moje postrzeganie ich wynika z tego, że jestem bardzo przywiązana do naszej, polskiej Wigilii. A w Grecji na Święta byłam dopiero raz. Pewnie w każdej rodzinie możne wyglądać to inaczaj i po czasie taki różnice bym zobaczyła. Tymczasem cieszę się bardzo tegorocznym BN w Poslce. Gorąco Cię pozdrawiam i dzięki za wszystkie dzisiejsze komentarze:)))

  8. Ja w Grecji jestem już 12 lat , a za polską wigilia zawsze tesknilam i chyba już się to nie zmieni, pascha jak najbardziej w Grecji Ale takiego Bożego Narodzenia jak u nas nie ma chyba nigdzie indziej na świecie.Pozdrawiam z Aten.

Skomentuj bacha Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.