Konkurs na kurę domową (czyli rozwiązanie pierwsze)… piątek, 20 lipca 2012

     Wizyta, której nie ukrywając bardzo się obawiałam, była jedynie przesunięta w czasie. Dobrze o tym wiedziałam – konfrontacja moich obaw z rzeczywistością, musiała nastąpić.
      Do odwiedzin Fety wraz z Pomidorem przygotowywałam się dokładnie cały tydzień. Zaczęłam od mycia podłóg. Później przeszłam do okien. Wymyłam również wszystkie okiennice. Wyszorowałam nawet ściany tam gdzie były jakieś zabrudzenia. Odkurzyłam zupełnie przecież nową kanapę. Szklanki, kubki, sztućce i talerze czyściłam dwa razy. Wymyłam, wyszorowałam, wyczyściłam dokładnie wszystko co było tylko możliwe. Na koniec przykryłam stół wyprasowanym w kant obrusem, a na środku postawiłam wazon ze świeżymi kwiatami.
      Dom wypełniła perfekcyjna nad-czystość. W powietrzu nie zdołał jeszcze opaść zapach płynu do czyszczenia, proszku do prania oraz chloru. Mieszkanie z pewnością wygrałoby każdy możliwy konkurs czystości.
      Feta z Pomidorem przyjechali późnym wieczorem, a od razu po ich przybyciu udaliśmy się na wspólną kawę. Za morzem zachodziło właśnie słońce. Po jego zupełnym zajściu czuć było wytchnienie, po kolejnym piekielnie gorącym dniu. Siedzieliśmy pijąc kawę, a ja poczułam, że robi się naprawdę miło.
     „Moja wyobraźnia chyba się zagalopowała”. – pomyślałam, patrząc na sympatycznie  uśmiechniętą Fetę. Atmosfera sprzyjała szczerej rozmowie, szczególnie kiedy zamówiliśmy wino.
-Pani Feto… – zaczęłam. – Muszę się do czegoś przyznać… Stresowałam się trochę przed waszymi odwiedzinami.
-Dlaczego? – spytała Feta.
-No, na przykład… męczyło mnie pytanie: kto ma gotować?  Zawsze to pani nas gościła. Ale mam nadzieję, że teraz my będziemy mogli się odwdzięczyć.
-Dziecko drogie! Nic się nie martw! Jesteś taka kochana. Chcę tylko, żebyś wiedziała –  bardzo szanuje to, że teraz ty jesteś panią domu. Każda decyzja należy więc do ciebie.
      Poczułam wielką ulgę. Kamień z serca – Feta okazała się po prostu miła. Rozmawiałyśmy jeszcze długo, o tym co chcemy zrobić w domu, jak go zmienić, upiększyć i jakie są nasze  plany i marzenia na przyszłość.
      Tej nocy zasnęłam w błogim spokoju, z poczuciem, że wszystko jest w najlepszym porządku: dosłownie i w przenośni.
       
      Wczesnym rankiem zbudził mnie stukot zamykanych i otwieranych drzwi. Zeszłam na dół, żeby zbadać co się dzieje. To co zobaczyłam w żaden sposób nie pokrywało się z moim wcześniejszym snem. Zapomniałam… Specjalnością Fety nie jest bowiem przecież gotowanie. Feta to prawdziwy maniak jeśli chodzi o domowe porządki.
-Pani Feto… Ale o co chodzi? – powiedziałam schodząc ze schodów jeszcze w pidżamie.
Cała kuchnia wypełniona była środkami czystości, również i takimi które widziałam pierwszy raz w życiu. Na co komu aż dwie wielkie butle chloru? I po co do cholery spirytus i benzyna?
    Feta odwróciła się od okna, które właśnie polerowała:
-Dziecko drogie – przecież przyjechaliśmy wam pomóc!
-Pomóc, ale w czym? Wszystko jest wysprzątane…
-Czy nie widzisz tych kropek po farbie na oknie? A na podłodze – przecież tutaj wszędzie są plamy.
     Nie wiele myśląc, wpadłam do łazienki żeby szybko się umyć. Ubrałam się z prędkością wzywanego do akcji strażaka. Chwyciłam pierwszą, lepszą broń: druciak i płyn do mycia okien.  Stojąc przy szybie wytężyłam wzrok w poszukiwaniu jakiejś plamy, po farbie, po palcach, po czymkolwiek. I kiedy tak stałam przy oknie, gapiąc się na szybę, z twarzą skoncentrowaną jakbym rozwiązywała jakieś matematyczne zadanie, doszło do mnie – co ja właściwie robię? Czy ja naprawdę właśnie szukam na szybie plamek i chcę czyścić ją trzeci raz? A potem znów zacząć polerować  tą samą podłogę? Przecież czystsza już nigdy nie będzie!
      Rzuciłam wszystko w kąt i tak jak stałam wyszłam z mieszkania. Szłam prosto przed siebie, dziękując Bogu, że z miną jakbym właśnie szła kogoś udusić, nie spotkałam nikogo. Przecież tu nie chodzi o żadne plamy na szybie… Nie chodzi też o czystą czy brudną podłogę… Kiedy więc ja byłam już na plaży, walka o dominacje w domu trwała w najlepsze.
    Przytomność umysłu wróciła mi po dwóch kwadransach  wpatrywania się w fale. Wiedziałam już, że branie udziału w konkursie na kurę domową nie ma najmniejszego sensu i nie jest żadnym rozwiązaniem. No cóż, jeśli będzie konieczność, to sama medal czystości Fecie po pierwsze zrobię, a po drugie jej go wręczę.
    Wróciłam, kiedy wrócił też i Jani. Dom został wyczyszczony po raz drugi. Przestawione były również meble. A na następny dzień zapowiedziana była… kontynuacja…
    Wieczorem zadzwoniłam do domu i odbyłam długą rozmowę ze swoją mamą. Wypłakałam i wykrzyczałam ze złości, całe trzy opakowania chusteczek.  W tle na ekranie video – rozmowy, leżała sobie moja kotka. Przez całe dwie godziny, zmieniła pozycję góra trzy razy, głównie po to żeby podrapać się po uchu i wydobyć coś ze swojego paznokcia. Kiedy tak patrzyłam na moją zrelaksowaną do granic możliwości kotkę, zapaliła mi się w głowie lampka. Pomysł typu eureka! Tak łatwo się przecież nie poddam…
(c.d.n.)

54 myśli nt. „Konkurs na kurę domową (czyli rozwiązanie pierwsze)… piątek, 20 lipca 2012

  1. Dorotko ! Przede wszystkim swietnie napisany tekst, majstersztyk po prostu ! Po drugie, nie wiem czy tylko ja tak mam (niedlugo sie przekonamy po komentarzach), ale Twoje teksty o rodzinie sa najlepsze, ja osobiscie jestem ich najbardziej ciekawa (te o greckim savoir vivre tez sa super !), tak swietnie sportretowalas zwlaszcza Fete i Olivke ! Po trzecie, czystosc w poludniowych domach….hmmm…. Polki czesto sa przekonane ze nikt w Europie nie ma bardziej posprzatane, ale zdziwienie przechodzi po obejrzeniu co wyprawiaja np. wloskie albo greckie panie domu (zwlaszcza, ze wiekszosc nie pracuje zawodowo). We Wloszech tez podlogi sa pucowane chlorem, octem, codziennie albo nawet dwa razy dziennie, a okna sa myte co najmniej raz na tydzien (w Polsce glownie przed swietami religijnymi, prawda?), razem z cieniusienkimi kratkami na owady ! Kiedy mowie tutaj o wykladzinach lub dywanach, krzywia sie z niesmakiem i zawsze mowia: ale to niehigieniczne ! Po czwarte, swietnie, ze zachowanie Fety postrzegasz jako atawistyczna walke o dominacje na terytorium (zrozumienie problemu to najlepsza drogo do wyeliminowania go), jestem bardzo ciekawa na jakie rozwiazanie wpadlas… bede czytac !!! Ps. moja tesciowa jest tak zajeta sprzataniem swojego domu (dwa razy dziennie), ze do nas nigdy nie przyjezdza. Swiety spokoj zawdzieczam wiec pewnie firmie Henkel.Pozdrawiam i zycze milego weekendu, Marzena

    • Heja!Teraz wpadło mi do głowy, że pomysł na post o sprzątaniu mieszkania wg Greczynek będzie bardzo ciekawy:))) Myślę, że we Włoszech wygląda to tak samo (z tego co piszesz). Tutaj mówią o Italii “one face one race”:). Powiedz- czy we Włoszech też przed włożeniem do zmywarki naczyń najpierw się je dodatkowo myje??? Dla mnie to czyste szaleństwo.. Pomyśleć, że przed wyjazdem do Grecji uważałam się za pedantkę… To cóż – również moje postrzeganie siebie tutaj się zmieniło:))))Następny post z tej krótkiej serii będzie za niecały tydzień. Będą w całości trzy. Myślę, że znalazłam rozwiązanie – przynajmniej u nas jak na teraz podziałało:)) No, ale nie piszę żeby nie powiedzieć zbyć wiele – wszystko w swoim czasie…Również słonecznego weekendu! Całusy do Italii!!!

    • Dorotko ! Dziekuje Ci slicznie za odpowiedz. Ha, Wlosi o Grekach mowia dokladnie tak: una faccia – una razza ! Wlasnie jestesmy my po kolacji (punkt 20.00 kazdego dnia) i zmywarka poszla w najlepsze. Wczesniej jednak kazdy talez, kazda lyzka zostala dokladnie OPLUKANA (Angelo kazal mi to podkreslic) ale powiem Ci miedzy nami ze to plukanie jest tak dokladne ze 2-godzinna sesja w zmywarce to dla mnie proforma. Ale bakterie, mikroby, resztki jedzenia musza zostac wyeliminowane !!! Wyobraz sobie, ze np. jesli Wlosi jedz jajka, to potem wszystkie naczynia dodatkowo myja octem (bo jajka smierdza- ja jakos nie czuje). Dywan (wykladzina) w domach tez nie jest uzywana wlasnie ze wzgledu na to, ze miedzy wloskami zatrzymuje sie brod !!! Ja dopiero we Wloszech polubilam sprzatanie, i niestety to zamilowanie rosnie z kazdym dniem, sic….Marzena

    • A co to jest ta l’ammoniaca??? Do czego się nadaje??? Jak wszystko po włosku – ładnie brzmi:DDEhhh… To się jednak wszystko zgadza, jak również mówią Grecy: ena faca ena raca!:DDDJedna moja kumpela pracowała w greckiej tawernie i tam do zmywania naczyń od czasu do czasu używali … chloru!!!Z tymi zmywarkami… My jeszcze się nie dorobiliśmy, ale nie zapomnę miny Janiego, w jakim był szoku, jak zobaczył że moja siostra wkłada naczynia prosto ze stołu do zmywarki. Był święcie przekonany, że się nie umyją!! To był dopiero eksperyment :))

    • Dorotko, l’ammoniaca to amoniak ! A, i jeszcze cos mi sie przypomnialo: babcia mojego chlopaka nie pozwalala swojej “gosposi” nakrywac do stolu wczesniej niz tuz przed jedzeniem, bo sie zbiera kurz na talerzach !!! Nie mozna bylo wyciagac talezy 10 minut wczesniej, tylko w ostatniej chwili !!!! Pozdrawiam, Marzena

    • To się nie zdziwie, jak do mycia naczyń będzie jej kazać używać chloru… Biedna gosposia:))) Pewnie się napracuje…Ale do czego w domu służy amoniak??? Może też i mi się na coś przyda?:DD

    • Babcia nie pozwalala, bo juz jej nie ma… A amoniaku ja nie uzywam, ale moja kolezanka rozpuszczala amoniak w wodzie (mysle ze w malej proporcji, bo to substancja zraca jest) i w takim roztworze moczyla szczotke i tak szorowala podloge. Mozna w tym roztworze moczyc tez mopa i myc podloge, albo drzwi, fugi w kafelkach, abo pocierac plamy ktore trudno zmyc. Wlasnie sprawdzilam, ze w internecie sa fora na temat wyzszosci amoniaku nad wybielaczem (po wlosku candeggina), obydwa sa stosowane bardzo chetnie, bardzo czesto i tam, gdzie brud widzi tylko bardzo wprawione oko !

    • To brzmi ekologicznie!! Może kiedyś użyję:))Ja mogę się pochwalić, że do prania używam sody oczyszczonej i ekologicznych orzechów piorących. Te ostatnie to moje szaleństwo i wszytkich nimi zamęczam:DDDTak na marginesie, właśnie zamówiłam w internecie olejek arachidowy !!!:DDD Tym razem zamiast balsamu do ciała.Nie mogę się doczekać – ciągle wypatruje magicznych literek DHL:DDD Może jutro…

    • Pamietam, ze kiedys Ci pisalam o olejkach (a dokladnie to chyba o migdalowym) pod Twoim postem-lamentem 😉 na temat niedostepnosci tylu kremow w Grecji co w Polsce. Czy moge uznac ze podchwycilas moja mysl czy to niezalezne odkrycie? MarzenaJa o tych orzechach mysle od dawna, ale jakos ciagle mam proszek (pudelko chyba z 20 kg a ja malo sypie), musze sprawdzic czy jest tu soda, bo nawet nie wiem:(

    • Tak, po tej wymianie meili sobie zamówiłam:)) Teraz właśnie czekam na przesyłkę:) Gdzie ten DHL??Postanowiłam zmniejszyć ilość używanych kosmetyków… po tym jak zaczęłam czytać ich skład. Miałaś racje – to przerażające…Co do orzechów, nie wypierają tylko bardzo mocnych plam. Ale ja je osobiście uwielbiam. Jak ich używam wtedy tak sobie myślę, że szanuję Matkę Ziemię i , że jestem lepszym człowiekiem:DDD

    • Niestety wokol wszystkiego, co nam sie sprzedaje jest marketing, i mam tylko nadzieje, ze ekologiczne orzechy i olejki nie sa sadzone na terenach, gdzie miejscowi ludzie mogliby sobie zyc i uprawiac co im sie podoba. A wiem, ze w ten spsosob jest odberana ziemia np. Somalijczykom. Umiar we wszystkim, a najlepiej minimalizm (jak to dobrze ze Angelo tego nie czyta, bo mnie niedlugo posadzi o masowe agitacje- juz 2 kolezanki ulegly mojej indoktrynacji nt. kosmetykow…). Milego dnia w rytmie Athens DeeJay (nasza ulubiona stacja radiowa od dobrych kilu miesiecy,a nigdy wczesniej nie sluchalismy takiej muzyki) zyczy Marzena

    • Racja, słynny złoty środek. Dziś niestety mojego DHLa nie było, a ja wciąż nie mogę się olejku doczekać. Co za emocje!Również miłego dnia, a Athens DeeJay oczywiście sprawdzę! Teraz nie mogę się nacieszyć aż dwoma kanałami, które zaczęła wyłapywać antena:DDDŚciski!!

    • nie było:///….a już mija 10 dni! zaczynam się denerwować! Orzechy do prania z olejkiem miały też przyjść!ale, nie wiadomo – może grecki DHL tak ma:D

    • To pewnie niedlugo bedziesz miala super pretekst, zeby pojechac do Aten i tam zaopatrzyc sie w sklepie z kosmetykami eko. Moze przy okazji wpadnie pomysl na poscik o eko hitach greckiej dermatologii!!! We wloszech to olejki i kremy na bazie olejkow: ze slodkich migdalow, karite (shea) i arganowego. Marzena

    • Tak tak tak – mam to już w głowie!:)) Dziś byłam w mieście i rozpoczęłam badania. Nawet próbowałam przeprowadzć mini wywiad z panią w aptece, ale mi uciekła…

    • We WLoszech eko kosmetyki sa bardzo popularne, sa sieci sklepow tylko z naturalnymi kosmetykami i naprawde bardzo duzo osob umie czytac sklady na opakowaniach, w tv tez w kolko sie mowi, zeby jesc warzywa i owoce, uprawiac sport i uzywac tylko kosmetykow naturalnych. Naprawde! Buziaki!

    • W Grecji nie czuje, żeby aż tak było to promowane. Owszem są w sklepach kosmetycznych miejsca w mydełkami z oliwki, ale na tym chyba koniec… W Atenach również jakoś bardzo szczególnie takich sklepów nie zauważyłam. Teraz potrafię przywołać jeden : FRESH LINE (z tego co wiem firma grecka). I oczywiście The Body Shop, którego jestem maniaczką, ale jak na teraz potrafię przywołać tylko tyle. Może jeszcze KORRES – czyli w sumie trochę już jest:))Na dobry początek:)A jakie tego typu firmy są we Włoszech???

    • Helou ! Jest np. siec sklepow Bio Eko Natura. Czesto zwykle supermarkety maja wlasna linie produktow eko, do sprzatania, szamponow, mydel itp. Np. w sieci COOP ta linia nazywa sie Vivi Verde i maja wszystkie srodki czystosci o zwiekszona biodegradowalnoscia w przystepnej cenie. Taka seria jest tez w Lidlu i nazywa sie W5, hihihi. Ja mam olejki i szampon firmy I Provenzali, mozna je dostac w zwyklych drogeriach albo supermarketach, sa niedrogie a starczaja na dluuugie miesiace. Smack !

    • Oj… to macie tego we Włoszech naprawdę dużo! Ja tymczasem czekam na DHL. Okazało się, że oczywiście paczkę zgubiono, tzn. pomylili adresata. No, ale już jest ok i po poniedziałku ma być!!A ten olejek, to myślisz że mogę używać do twarzy zamiast kremu???

    • Ja tak robie, Dorotko. W ogole nie uzywam zadnego kremu tylko kilka kropel olejku, najlepiej nasmarowac na mokra skore a potem deliatnie osuszyc recznikiem. W ten oto sposob butelka 200 ml starcza mi na ponad pol roku i nic poza tym nie kupuje. W ogole to jest kwestia podejscia, ja jestem przekonana, ze w Polsce dziewczyny sa za bardzo bombardowane tymi wszechobecnymi kosmetykami, Rossmanami, katalogami wysylkowymi itp. Tak samo jak wszelkimi suplementami diety, lekarstwami bez recepty, jak czasami wlaczam sobie poslkie radio internetowe i slysze jak mocno sa reklamowane te srodki w Polsce, to mi slabo;) papa

    • Tak jest w tym sporo racji… Mi teraz też się otwierają oczy, jak zaczęłam czytać te składy. Chemia chemia chemia! I jeszcze raz chemia. Ja przyznam bardzo lubię kosmetyki, te wszystkie kremy co tak ładnie pachną. Ale stwierdziłam, że warto mimo wszystko to ograniczyć i przejść na stronę natury. Olejek jest pierwszym do tego krokiem!! Naprawdę nie mogę się doczekać, jak to będzie działać!A jak Ci coś ciekawego jeszcze wpadnie z tego typu rzeczy do głowy – daj koniecznie znać!

    • Ach zapomniałam o jednym – jesteśmy tak tymi kosmetykami bombardowane – bo przecież to czysty BIZNES! Tym razem to wiadomo o co chodzi – pieniądze!Wrócę na chwilę do moich orzechów piorących: opakowanie za które w Polsce z przesyłką płacę całe 25 złotych starcza mi na PÓŁ ROKU – robiąc około 4 prań w ciągu tygodnia! Bez żadnej chemi – te orzechy to samponina, z której dopiero produkuje się proszki, w czystej postaci.

    • Dzieki za odpowiedz ! Pozwol, ze Cie poprawie: saponina )bez “m” w srodku :). Jesli chodzi o cene, to ja tyle wydaje na zwykly proszek, ale rzeczywiscie nastepnym razem kupie orzechy, ale poszukam tu na miejscu. Czy Ty musisz je kupowac w PL bo w Grecji ich nie ma? Co do biznesu, oczywiscie, ze tak jest, ale potem to juz tylko konsument decyduje – jesli mysli i wie, co dla niego dobre, to nie da sobie byle czego wcisnac. We Wloszech nikt nie bierze codziennie suplementow (po prostu ludzie wybieraja dobre jakosciowo jedzenie), nie smaruje sie 3 kremami na raz (do oczu, do buzi i do szyi osobno), wiec producenci wiedza, ze tu pewnie rzeczy nie przejda. Marzena

    • PACZKA WŁAŚNIE PRZYSZŁA!!! Widać, że jest po przejściach … Adresat zmieniany 4 razy…Niestety nie widziałam jeszcze tych orzechów w Gr, ale będę się rozglądać. Ja zamówiłam z Pl (sklep internetowy Natura24 – zawsze tam kupuje).Ceny bardzo przystępne, ale dość przepłaciłam za przeyłkę – szkoda gadać, choć i tak jest taniej niż kupowanie proszków tutaj.W każdym razie – olejek – już jestem w nim zakochana. Na razie (dopiero odpakowałam) posmarowałam całe ramiona i dłonie. Wchłonął się ekspresowo, została świetlista powłoka. Pachnie naturalnymi orzechami. Fenomen!Także dziś na przemian pranie i samrowanie olejkiem:))No i SAPONINA – ale byk! Odnotowuje:DDD

    • Bravo! Ciesze sie bardzo, Dorotko, ze przesylka doszla i ze jestes zadowolona z zakupu! Uzywaj olejku niezbyt czesto- UMIAR !!!- wcale nie trzeba tluscic, nawadniac itp. jak twierdza reklamy, wszystkiego po trochu, ja wierze, ze natura wykonala dobra robote i jak trzeba to sie sama regeneruje, olejki to tylko taka nasza mala przyjemnosc. Ciesze sie, ze sie nie obrazilas za zwrocenie uwagi nt. saponiny:) A propos, watpie czy producenci zwyklych proszkowdo prania uzywaja substancji na bazie naturalnej saponiny, wg mnie tam sa 100% sysntetyczne skladniki. Ale moge sie mylic. Kalispera ! Marzena

    • Kalispera! Kalispera!No, na razie trudno się powstrzymać, żeby się nie smarować:)) Na razie odstawiam wszystkie inne kosmetyki i przez najbliższy czas będę używać tylko tego:))Też mi się wydaje, że proszki do prania to już niczego z natury nie mają, za to orzechy to 100 procent natury!! Podobno są szczegółnie polecane do prania ubranek dla niemowląt i dzieci oraz alergików:)Pozdrawiam i miłego wieczorku!

  2. Widzę że film pod tytulem moja Wspaniala Grecka Tesciowa wlasnie sie zaczął. Chyba kazda z nas moglaby powiedziec cos na temat swojej greckiej tesciowej i pewnie rzadko bylyby to slowa pelne milosci ;p Moja sie nie wtraca chociaz czasem mialaby ochote moj problem polega na tym ze tesciowa jest za malo pomocna i opekuncza czasem mam wrazenie ze traktuje nas tzn swojego syna a mojego meza i mnie jak obcych ludzi. A to jak bardzo jest malo domyslna i slowami potrafi zranic moglabym poematy pisac 🙂 Zycze powodzenia i przede wszytkim asertywonosci 🙂

    • Z tego co widzę, to w Grecji naprawdę jest problem. Niedawno poznałam pewną Greczynkę, której przyszła (nie wiadomo – być może niedoszła teściowa) jej nie trawi. Jednym z głównych powodów są… brzydki i niekształtne stopy… Dziewczyna nie ma prawa wstępu do domu i ze swoim chłopakiem muszą się cały czas ukrywać. No cóż.. Może to dość skrajna sytuacja, ale to musi chyba bardzo boleć.

  3. nie trzymaj nas długo w niecierpliwośći!!!…a tak w ogóle czy wszystkie teściowe takie są…? jak mogła ci przestawiać coś w twoim mieszkaniu – nie do pomyślenia..

    • W niepewności potrzymam do następnego tygodnia:)) Pewnie nie wszystkie takie są, ale z tego co widzę – w większości. Myślę, że po czasie obie strony patrzą na to już inaczej i relacja z biegiem lat się układa.

  4. Dorotko! Tekst czyta sie swietnie, nie nudzi. Masz talent. Mam nadzieje , ze cos z tym zrobisz i tego nie zaprzepascisz traktujac tego jak tymczasowe zajecie. pozdrawiam Monika

  5. Pozwolilas sobie wejsc na glowe to teraz masz. Mnie tez tesciowa usilowala ustawiac na poczatku. Jak to ja mam sie zajmowac jej synkiem… Gdybym robila tak, jak ona mnie instruowala, to bym teraz byla doskonala kura domowa. Niestety, ale mam jeszcze prace i doktorat, oraz uwazam, ze synkowi raczek nie urwie, jesli razem ze mna bedzie sie domem zajmowal.

    • Ejj… Jeszcze nie wszystko przecież stracone… Serdecznie zapraszam na kolejny i kilejny post z tego krótkiego cyklu. Ale racja – nie jest to proste, ale nie wolno się dać!

    • Masz racje. Tyle, ze najlepiej zrobic to na poczatku, bo pozniej niepotrzebnie sie walczy z czyms, co inni za oczywistosc uznaja… Powodzenia.

    • Bo to był atak z zaskoczenia:))) Przyznaje – dałam się zaskoczyć:) No ale teraz – mądrzejsza o kolejną życiową lekcję.A czy Twoja teściowa też jest z Grecji??

    • Nie, z Kanady. Zapewniam Cie, ze nadopiekuncze, doskonale tesciowe sa wszedzie. Ja na samym poczatku stwierdzilam, ze nie bede z nia walczyc o palme doskonalosci, bo ona jest doskonala. Zapewniam, ze bardzo takie podejscie pomaga. No i oczywiscie rozumiejacy mnie maz.

    • Ja również do tego doszłam, że o miano doskonałości w myciu oken nie warto walczyć. A bez faceta, który stoi za nami, trudno coś zdziałać. To przynajmniej masz do teściowej daleeeeko!Jak wiadomo ten probem znany jak świat:D

  6. Na poczatku myslalam, ze to byl znowu sen…(wspominalam juz, jak bardzo podoba mi sie to, w jaki sposob opisujesz swoja “grecka rzeczywistosc” ?)A chlorini to ulubiony srodek i mojej tesciowej.Ewa

    • Tym razem to już niestety nie był sen!!Cieszę się, że Tobie się podoba!O co chodzi z tym chlorem – nie mogę dojść?? Czyżby w Grecji był jakiś specjalny rodzaj bakterii??W każdej łazience widzę chlor, chlor, chlor.

  7. Jakbym moją Teściową ( rodowitą Polkę) widziała w akcji 🙂 Mam kolejny dowód na to, że musi mieć domieszkę greckiej krwii – pierwszym jest kształt nosa, który od zawszei nie pasował mi do naszej szerokości geograficznej 🙂 Znam moją teściową od przeszło 15 lat i dopiero, gdy urodziłam jej wnuczkę odpuściła. Z małymi wyjątkami, bo gdy w zeszłym roku wyjechaliśmy na wakacje ( notabene byliśmy na Zante), gdy przyszła podlać kwiaty wymyła wszystkie okna w mieszkaniu 🙂 Nawet tego nie zauważyliśmy, ale widziała ją moja przyjaciółka, bo mieszkamy w dość charakterystycznym miejscu naszego miasta. Gratuluję charakteru, czystości umysłu i poczucia humoru! Jesteś złodziejką mojego czasu, od kilku dni każdą wolną chwilę poświęcam na Sałatkę, w zasadzie nie spiesząc się (bo postów zaraz braknie) i jednocześnie spiesząc (bo muszę wiedzieć co dalej). Pozdrawiam.

    • Witaj!Dzięki za czytanie, przemiłe słowa i komentarz!Właśnie przeczytałam tego posta, pierwszy raz odkąd go zamieściłam… Teraz przypomniały mi się wszystkie te emocje… To było dopiero przeżycie… Kiedy zamieszczałam ten tekst, miała duże obawy, czy aby dobrze robię, że o tym pisze. Teraz jestem z tego bardzo zadowolona, bo jak widać podobne problemy dotykają tak wiele kobiet…Problem teściowaj chyba jest jednak niezależny od szerokości geograficznej…Ciekawa tylko jestem, jak zareagowałaś na wiadomość o podwójnie czystych oknach??? Niby można by się ucieszyć, że ktoś chciał pomóc. Ale dobrze wiemy, że w tym przypadku wcale o to nie chodzi…Pozdrawiam Cię serdecznie!

  8. Z ciekawoscia zaczełam czytac tekst o tesciowej bowiem mam podobne problemy, tyle ze moja jest Chorwatka. Zauwazam rowniez wiele podobienstw Chorwatow i Chorwatek do innych nacji południa Europy. Tutaj tez OPLUKUJE sie naczynia przed włozeniem ich do zmywarki. Czystosc tez jest tutaj tematem nr 1, zawsze ktos ma duzo prania, sprzatania i mycia, ale w praktyce to roznie wyglada, oczywiscie nie przeszkadza to zeby o tym mowic, zwłaszcza starsze generacje… I tutaj do czyszczenia wszystkiego nadaje sie jakby inaczej – rakija 🙂 Pozdrawiam i czytam dalej bo musze znalezsc “sposob na tesciowa”!

Skomentuj Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.