Ruchomy chodnik to naprawdę świetne rozwiązanie |
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Mimo, że pogoda w Grecji jest jeszcze (ku zaskoczeniu) dość zmienna, stopniowo pojawiają się turyści, a w wodzie pływają pierwsi śmiałkowie. Pełne ruszenie wakacyjnego sezonu, to już więc kwestia góra dwóch tygodni.
Kryzys, nie kryzys, ale jak każdego roku Grecja przeżyje turystyczny szturm, a wśród podróżujących znajdzie się z pewnością wielu Polaków. Szczególnie więc z myślą o tych, którzy wybierają się do Grecji na wakacje, są w trakcie planowania takiej podróży lub o niej marzą, uruchamiam wakacyjny cykl „Jadę do Grecji na wakacje”. Znajdą się tutaj wszelkie informacje, których raczej nie znajdziecie w przewodnikach o Grecji, a które jeszcze bardziej mogą wzbogacić taką podróż, pomogą ją zorganizować, dobrze przygotować, czy też zainspirować do tego, żeby była jeszcze ciekawsza. Dzięki tym wakacyjnym postom będziecie również wiedzieć: co i jak najlepiej zamówić w tawernie, jak nie dać się zwieść recepcjoniście w hotelu i jak to się dzieje, że w Grecji „nie” oznacza „tak” oraz… dlaczego nie wolno wrzucać papieru do klozetu i dlaczego kiedy bierzecie prysznic nagle kopie was prąd? J
Jeśli macie jakieś szczególne pytania, sugestie czy też propozycje, serdecznie jak zawsze zapraszam do kontaktu! (dizzy70@wp.pl)
Tak więc zaczynamy, pierwszy przystanek: lotnisko! J
***
Punkt ze zdrową żywnością |
Na lotnisku Venizelosa w Atenach spędziłam kilka samotnych nocy, wiele naprawdę długich godzin czekając na mój samolot, przesiadkę bądź też na kogoś, kto ma mnie odebrać. Mogę powiedzieć krótko: nigdy na tym lotnisku się nie nudziłam! Jeśli więc przyjeżdżacie do Grecji i będziecie musieli spędzić w ateńskim lotnisku nawet kilka godzin – nie ma się czego obawiać, bo można naprawdę fantastycznie spędzić tam czas. Nawet jeśli nie musicie – ja i tak radzę zostać tam chwilę dłużej.
Podejrzewam, że lotnisko Venizelosa może być uznane za jedno z piękniejszych lotnisk Europy. Jest naprawdę śliczne, bardzo nowoczesne i świetnie zorganizowane między innymi tak, żeby umilić czas czekającym na swój lot.
Wystawa fotografii na III piętrze |
Jeśli przyjeżdżając do Grecji obawiacie się braku organizacji, tutaj można zaobserwować od tej reguły wyjątek. Wszyscy pracownicy świetnie mówią po angielsku, jest odpowiedni personel, który koncentruje się tylko na pomocy podróżującym. Samoloty, nawet te na małe wyspy, startują zgodnie ze szwajcarskim zegarkiem, a przy dojściu do właściwego miejsca naprawdę trudno jest się zgubić – wszystko jest bardzo dobrze oznaczone. Co ważne, nie ma tam stresującej atmosfery. Strażnicy są dość dyskretni. A pracownicy przy ważeniu walizek, często przymykają oko na lekki nadbagaż. Ponadto, co jest ogromnym plusem tego lotniska – zawsze puszczają w nim relaksującą muzykę: delikatny jazz lub też przyjemny chillout. Czekając więc na lot można zacząć się odprężać J
Eksponat z Muzeum Starożytności |
Jak spędzić czas na lotnisku, jeśli macie go zbyt dużo? Ja radzę zacząć pobyt od najwyższego piętra, tuż nad piętrem gdzie znajdują się sklepy. Po pierwsze, możecie zostawić tam na chwilę dzieciaka, bo jest przygotowany specjalny pokój zabaw. Wtedy z dzieckiem lub też bez malucha, można zacząć zwiedzać galerie (te związane ze sztuką) i muzeum. Tak jest! Kontemplowanie sztuki w Grecji można zacząć już na samym lotnisku! Na najwyższym piętrze znajduje się muzeum z wykopaliskami archeologicznymi. Jest tam kilka bardzo ciekawych starożytnych rzeźb, biżuteria oraz ceramika. W sali obok jest za to galeria, gdzie znajdują się fotografie z najpiękniejszymi nadmorskimi miejscami w Grecji. Można naprawdę się zainspirować przed dalszymi podróżami, bo fotografie zapierają dech w piersiach.
Ceramika z lotniskowego muzeum |
Kim był sam Venizelos, od którego nazwę przyjęło lotnisko? Na to pytanie można sobie odpowiedzieć zaglądając na trzecią wystawę. Jest tam prezentacja o najsłynniejszym greckim polityku nowoczesnej Grecji. Elefterios Venizelos (1864 – 1936) to genialny polityk i prawnik, który był aż osiem razy premierem (!!!). Wyciągnął kraj z biedy, przyczynił się do modernizacji Aten i ogromnego wzrostu poziomu życia w całej Grecji. Dziś bezsprzecznie jest uznawany za narodowego bohatera. Podobno odznaczał się niesłychaną charyzmą. Tego wszystkiego możecie dowiedzieć się z fotografii i prezentacji video. No cóż, ta myśl sama ciśnie się do głowy: szkoda tylko, że dziś nie ma możliwości żeby Venizelos zmartwychwstał…
Venizelos – charyzmę widać w oczach… |
Piętro odlotów ze sklepami |
Po takiej dawce kultury, pora się rozerwać. Wystarczy zejść piętro niżej! Piętro, gdzie czeka się na swój lot, zarówno przed odprawą jak i już po, raczej nie kojarzy się z lotniskiem. Mnie przypomina bardziej ekskluzywne centrum handlowe. No cóż, jeśli pozwoli na to portfel, można naprawdę poszaleć w ubraniach, kosmetykach, niesamowicie pomysłowych pamiątkach związanych z Grecją i, co nie będzie zaskoczeniem – perfumach.
Kiedy zacznie burczeć w żołądku – pora na obiad! Do wyboru jest kilka klimatycznych miejsc z tradycyjną grecką kuchnią, bo jest to jedna z rzeczy, która napawa Greków zasłużoną dumą. Jeśli jednak interesuje Was coś innego, do wyboru: wielki bar sałatkowy, włoska pizzeria, a nawet sushi! Wiele wariacji jest również w kwestii kawiarni: od tych bardziej europejskich, do tych typowo greckich. Gdziekolwiek jednak będziecie, ja polecam w szczególności typową kawę po grecku lub zimne frappe na upały. Wiele osób podziela moją opinie, że po cappuccino lub też latte w wydaniu greckim, przez pół dnia można cierpieć na mdłości…
Sklep z greckimi pamiątkami |
Mniam! Sałatkowy bar 🙂 |
Jeśli chodzi o transport do lotniska, również i on jest zaskakująco dobrze zorganizowany. Przy wyjściu z lotniska, od którego ciągnie się długi ruchomy chodnik, jest podłączone metro. Metrem można w niecałą godzinę dostać się po Pireusu, gdzie na swój statek zmierza większość turystów. Ale uwaga: na odpowiedni pociąg czasami trzeba poczekać nawet i 30 minut. Metrem w Atenach jeździ się naprawdę bardzo prosto, bo są tylko trzy główne linie.
Wracając jednak do samego lotniska… Ma ono jeden dość istotny minus. Na lotnisku nie można korzystać z bezprzewodowego, darmowego internetu. Mamy tu więc jeden zero dla naszego Okęcia, w którym darmowy internet dostępny jest wszędzie! Pamiętajcie więc, żeby jeszcze przed odlotem z Warszawy zerknąć co nowego u „Sałatki”, bo później już tak łatwo nie będzie!
Zastanawiam się tylko nad jednym: wiem teraz kim był Venizelos, ale co właściwie oznacza nazwa Okęcie?…
Fotografia z wystawy |
Fajny pomysł! Napisz jeszcze że oni mocno gestykulują i mówią dosyć głośno i to wcale nie oznacza że są źli bądź zdenerwowani(zazwyczaj). No i napisz o absolutnym zakazie zamawiania pięciu piwa na migi. No chyba że wierzchem dłoni do kelnera. 🙂
Hahaha:))) Zamówić pięć piw – kelner by się naprawdę wściekł na takie zamówienie gestem:))) Na pewno o tym napiszę – dzięki za podpowiedź!
Z tymi turystami to może być kiepsko w tym roku po tych złych reklamach jakie robią w różnych krajach zwłaszcza w Polsce namawiając ludzi do wyboru Hiszpanii albo Chorwacji (bo Grecja to w sierpniu już zbankrutuje i nawet bankomaty nie bedą działać) 🙁 miejmy nadzieję że turyści jednak wybiorą ten piękny kraj 🙂 a pogoda dziś juz troszkę lepsza i ja zakładam sukienkę do pracy 🙂 Pozdrawiam z Katerini. 🙂
Ja nadziwić się nie mogę na tą pogodę, bo tak zmiennie na koniec maja to chyba dawno jeszcze nie było.Tymczasem jest teraz jeden duży plus w podróżowaniu po Grecji – ceny usług często poszły w dół. Więc czasami wychodzi to nawet ekonomicznie. A pieniądze zawsze można schować do skarpety!:)))
Jest ful,turystyka nie narzeka.
Hahahaha:DDDD
Z internetu nie mozna korzystac na swoim sprzecie ale mozna za friko logujac sie na 15 minut (i kolejne…i kolejne…) na komputerkach lotniskowych. Jest co najmniej kilka takich stanowisk.
Wiem, wiem… ale to moim zdaniem się nie umywa do darmowego, bezprzewodowego netu, zwłaszcza że dziś naprawdę tyle ludzi podróżuje z komputerami.
Pewnie, ze sie nie umywa ale lepszy rydz niz nic 😉
Dzięki za garść informacji i czekam na dalszy ciąg, świetny pomysł.
Kolejny post z tego cyklu za półtora tygodnia!:))
Szkoda,że tak jest bo jedna z głównych przyczyn do czego przydał by się telefon to zadzwonienie do przelatującego/ych na komunikatory gdzie się zgubili.
Do Grecji się nie wybieram ale to świetny pomysł. Jak zwykle przeczytałam Twoją relację z zapartym tchem. Osobiście bardzo lubię lotniskową atmosferę a patron ateńskiego rzeczywiście ma coś niesmowitego w wyrazie twarzy. A na jakim etapie jest remont mieszkania? Pozdrawiam serdecznie!
Ja też lubię lotniska, zawsze czekając na lot bardzo dobrze mi się czyta.Jeśli chodzi o przeprowadzkę, to szykujemy się na przyszły tydzień, jakoś po weekendzie. Ale tak bardzo boję się zapeszyć, więc na razie wolę milczeć do momentu, kiedy naprawdę rozpakujemy walizki… Trzymaj kciuki!!!!
Trzymam i oprócz tego włoską modą krzyżuję palce. Najlepszego z okazji Dnia Dziecka!
Wielkie dzięki! I również najlepszego!!:DD
Mnie znacznie bardziej odpowiada nazwa lotniska “Okęcie”, jak by nie patrzyć ma historyczne korzenie, po prostu nazwa osiedla powstała już koło XVI w, w dodatku osiedle to było od dawna silnie powiązane z lotnictwem: od 1934 port lotniczy i Państwowe Zakłady Lotnicze. Natomiast Chopin chyba rzadko latał z Warszawy samolotem 🙂
Dzięki za tak ciekawą odpowiedź! W takim razie już wiem skąd ta nazwa!Chopin też ładnie brzmi! Ostatnio tak sobie myślałam, że przyjemnie by było jakby od czasu do czadu puszczali na Okęciu utwory Chopina:)))
Ja też uwielbiam lotniska – niestety to krakowskie to chowa się w tyle w porównaniu z takimi Atenami czy Okęciem – ale mamy darmowy internet, namiot na terminalu krajowym i sezonowe bezpośrednie loty LOTem do Aten :)Pozdrawiam
Bezprzewodowy net to jak dla mnie ogromny plus. O Okęciu teraz to już naprawdę nie można złego słowa powiedzieć. Oglądam właśnie mecze w Gr i naprawdę odbiór całokształtu jest bardzo pozytywny:)
Kurcze, ile cytryn w tle, też je lubię ;P
“Ciekawym” miejscem na pewno może okazać się dworzec autobusowy w Heraklionie na Krecie. Bardzo niesamowite miejsce a Grecy to już na pewno są niesamowici. Jadąc z naszej uroczej Stalidy 🙂 najpierw do cretaqurium, kupuje bilet w autobusie i mówię do “kasjera” że nie wiem gdzie wysiąść, czy może mi powiedzieć. Oczywiście zapytał skąd jesteśmy i po kilku przystankach woła do nas: my friends from Poland, i pokazuje przystanek, ze to tutaj mamy wysiąść. I tak oto mamy już pierwszych przyjaciół na Krecie :-).
A na dworcu w Heraklionie chaos ogromny. Pan z gwizdkiem dyrygował całym dworcem. Patrzymy na rozkład za pięć minut odjazd autobusu, biegniemy, ludzi co niemiara. Wszyscy się pchające, pcham się i ja. Nagle Pan z gwizdkiem mówi, ze bilet muszę kupić na dworcu. Lecimy, kolejka, czas ucieka, ja w jednej kolejce mąż w drugiej. Udaje się, wracamy, Pan mówi full, next bus, gwizd jego gwizdka, nic się nie dzieje. Pan z gwizdkiem biegnie do innego autobusu i cały czas gwizdze, biegnie do innego, pokazuje mu coś, autobus rusza w kierunku. Znów gwizd i krzyki i znów, nie wiem co się dzieje, nie wiem czy wrócę do hotelu, godzina odjazdu z biletu dawno minęła a ja dalej na przystanku. Podjazdza autobus juz prawie ze łzami w oczach podawał am ten bilet, ale udało się, załapalismy się na ten autobus.
Co za szczęście, że się jednak załapaliście:DDD W Grecji zwykły autobus to wielka przygoda!!:DDD