Liście laurowe |
Dobrą godzinę zajęło nam uzgadnianie z Janim, kiedy w tym roku jest Wielkanoc. Ja usilnie wmawiałam mu, że jest to w ten weekend, on upierał się, że jest to za tydzień. Oboje mieliśmy rację, bowiem w kościele greckim jest ona dokładnie za tydzień.
Cieszę się z tego powodu bardzo, bowiem przez ferwor całej przeprowadzki, ostatnią rzeczą o jakiej pamiętałam było przygotowywanie się do malowania pisanek, a tak bardzo to lubię. Uff…. Mam więc na to jeszcze cały tydzień!
Tymczasem dokładnie dziś, tak jak w Polsce tydzień temu, w Grecji była Niedziela Palmowa. Taka typowa w Polsce palma, w Grecji w ogóle nie istnieje. Jej odpowiednikiem są za to gałązki drzewka laurowego. Zazwyczaj wręcza je po mszy ksiądz, są również w wielkich koszach przez całą niedzielę, przed każdym kościołem dla każdego przechodnia.
Pytanie „czy mogę użyć te liście laurowe do zupy?”, przyszło do głowy nie tylko mi JJJDlatego na każdej mszy, ksiądz surowo tego wzbrania!
Tymczasem, obojętnie na to kto gdzie i kiedy obchodzi Wielkanoc – wytchnienia, beztroski i wiosennych sił do życia!!!
Wejście do kościoła – całe w gałązkach liści laurowych |
Niezła ciekawostka z tymi liśćmi laurowymi, takie to niepolskie 😉 I świeże liście też na gałązce ciekawy widok:)
No właśnie… Szkoda tylko, że nie można użyć ich do zupy.. Tak pięknie wyglądją – cały czas kusi, kusi…:p
A my już kończymy święta….u mnie jeszcze tylko jeden obiad prawie rodzinny i można wrócić do normalności:)
No, pozostał jeszcze caly lany poniedziałek! Wrócić do normalności – cała mokra:))
Lisci absolutnie do zupy nie mozna, trzebanatomiast je zatrzymac do przyszlego roku, do wymiany na swieze. U nas (polnocny-zachod Grecji) galazki laurowe umieszcza sie wokol ikon na scianie. Kazdy dom ma swoja prywatna galeryjke na scianie.Co ciekawe liscie usychaja ale nigdy nie opadaja.
Oj, to bym zrobiła jakbym wsadziła je do zupy…Jeszcze jakąś klątwę bym ściągnęła!:)A tak na poważnie – to bardzo ważne uzupełnienie posta – dzięki!:)
A i pamietaj, ze jajka w Grecji maluje sie tradycyjnie tylko i wylacznie na czerwono (symbolizuja krew Jezusa) i tradycyjnie w Wielki Czwartek o swicie jeno 😉 Tego dnia dobrze jest miec na sobie cos czerwonego i wywiesic w obejsciu cos czerwonego (np pranie na balkonie).
Bacha, Ty jesteś skarbnicą wiedzy! Nawet Jani mi tego nie powiedział, a jest dość tradycyjnym Grekiem. Tak więc na czwartek – czerwony:))
PS. Poza tym mam do Ciebie pewien romasn, a może bardziej pomysł. Czy mogłąbym Cię prosić, żebyś przesłała mi swojego meila na mojego (dizzy70@wp.pl). W tedy wszystko dokładnie napiszę na prive! Myślę, że będzie to bardzo ciekawe:))
Jak sie ma dzieci w wieku szkolnym/przedszkolnym to sie jest skarbnica wiedzy ;-)A z tym czerwonym to pierwsze kilka lat nie zalapalam o co biega, tylko dziwilam sie, ze tyle czerwonych majtek wisi w Wielkim Tygodniu na balkonach a moja tesciowa zawsze tuz przed Wielkanoca (w Wielki Czwartek jak sie okazalo) sumiennie trzepie i wietrzy czerwony dywanik…Maila wysle bom ciekawa.
To w takim razie jutro mam oczy i uszy szeroko otwarte w wypatrywaniu na czerwony!:)
i jak? wypatrzylas? to co ja wypatrzylam u sasiadow wysylam Ci mailem 😉
Wiesz co … nie za bardzo – a czy to nie jest może taka tradycja z Twoich stron? Co prawda było trochę czerwieni, ale nie aż tak szczególnie jak na zdjęciach, które mi przysłałaś.
Szkoda że nie można… to by była dopiero uświęcona zupka 😉
A możeby tak raz zrobić mały wyjątek w przestrzeganiu tradycji.. Pewnie nikt by nie zauważył nawet, a “święta pomidorowa” tak smakowicie brzmi:))
Zawsze możnaby powiedzieć, że się nie wiedziało. A księdza też wcale nie trzeba było zrozumieć… w końcu w obcym języku mówił zapewne :>
Phiii…:))) Masz rację – czasem dobrze jest poudawać naiwniaka:))) Liśnie nadal leżą i kuszą:)