Filozofia związku wg Olivki… niedziela, 18 września 2011

Pieprz przyjechał około tygodnia temu i niestety jutro już będzie musiał wracać. Jego wizyta minęła tak szybko, bo była bardzo intensywna.
    Olivka przywitała swojego chłopaka wcześniej przygotowaną piosenką, którą odśpiewała pełna pasji i teatralnego wymachiwania rękami ułożonymi w pięści. Piosenka brzmiała mniej więcej tak:
Jak to jest być bez domu…?
Jak to jest być zupełnie samemu…?
Dokładnie tak jak spadający z góry,  toczący się kamień…?
    O co chodzi   w utworze – z pewnością wie o tym jedynie sama autorka. Mimo tajemniczego przesłania  utwór stał się motywem przewodnim pobytu Pieprza i jest śpiewany za każdym razem, kiedy pojawia się choćby kilkusekundowa cisza, oczywiście z   nieustającą pasją.
     Za pierwszym razem, chłopak się zdziwił. Następnie przyszedł etap przyzwyczajenia. Teraz za każdym razem, kiedy słyszy zapowiadające ciąg dalszy słowa, wali głową w ścianę, albo błaga o pomoc…Utwór zawsze ogranicza się bowiem do tych trzech zgrabnych zdań.
     Pieprz już wizualnie pasuje do Olivki jak ulał. Jest tylko nieco ładniejszy od diabła i moim zdaniem właśnie tacy faceci pasują najbardziej do takich urodziwych kobiet. Z wyglądu robi wrażenie bardzo twardego faceta. Ma krótko obcięte włosy. Twarz zarośniętą gęstym zarostem. W każdym uchu po trzy kolczyki i nowy tatuaż na kostce u nogi.
     Przyjechał właśnie teraz, tak trochę niespodziewanie wykorzystując strajk wszystkich greckich uczelni. To już stara, dobra, grecka tradycja, że zawsze kiedy zbliża się sesja, tak jak teraz – poprawkowa – większość uczelni jest pogrążona  w strajku. Powodu trudno dociec, bo każdy przedstawia inną wersję. Jest to dość zabawne, ale do momentu kiedy po kilku dobrych latach nadwyżki studiów, chce się w końcu zakończyć studia, tylko nie sposób, bo każde podejście jest utrudniane przez kolejny i kolejny strajk. 
     Kiedy po długiej podróży Pieprz ogarnął się i trochę przespał, wybraliśmy się wspólnie na wieczornego drinka. Z pozoru wyglądał naprawdę na niedostępnego i małomównego twardziela, ale jak się okazało, pozory mylą, bo Pieprz prozaicznie był zestresowany – właśnie ma kończyć studia, za miesiąc ma wkroczyć do wojska, które w Grecji jest obowiązkowe, ale plany ukończenia uczelni pokrzyżowały mu właśnie strajki. I naprawdę nie jest mu do śmiechu.
    Szybko zapomniał jednak o swoim problemie, kiedy po raz setny musiał wysłuchać obowiązkowego hitu Olivki, która nagle bez żadnego powodu  zaczęła go całować po twarzy i mocno przytulać, mówiąc do mnie jednocześnie…
-W związku, najważniejsza jest p-a-s-j-a! – po czym w zaskoczeniu oderwała się od uścisku i zaczęła walić Pieprza po twarzy,  mówiąc dalej:
-Pasja! Kłótnie! W tedy czuje, że naprawdę jesteśmy razem! Spójrz tylko jak się cieszy! On to uwielbia, tylko o tym jeszcze  nie wie!
    Pieprz najwyraźniej przywykł do takiego zachowania. Miał zupełnie neutralną minę i tylko patrzył co ciekawego czeka go dalej. Niestety, za chwilę zadzwonił jego telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się żeńskie imię.
-Zdrada! – krzyczała dalej Olivka, będąc jednak  cała szczęśliwa w swoim żywiole.
-Łajdaku! Masz kogoś! Zawsze o tym wiedziałam – masz teraz rozmawiać z nią przy mnie! A później pokażesz mi wszystkie wiadomości!!
    Musiał być to jakiś standard, ponieważ również i to nie zrobiło na Pieprzu wrażenia. Rozmawiał z koleżanką zupełnie normalnie. Po rozmowie Olivka ponownie zmieniła swój nastrój i odśpiewała swoją piosenkę.
    Po niemal całkowitej hibernacji sprzed przyjazdu Pieprza, Olivka naprawę nie spoczywa. Nie marnuje, ani chwili, tak żeby mózg Pieprza był w 100% wypełniony jej osobą. Jak nie śpiewa, to wkłada mu palec do ucha i nosa, dłubie mu w jedzeniu, prezentuje taniec brzucha własnej choreografii, a dla urozmaicenia krzyczy od czasu do czasu, że tak naprawdę to jej nie kocha i nigdy jej nie kochał.
     Ten żywiołowy stan nie pozostawił  w spokoju również i mnie.
-Dorota… – spytała ukradkiem wchodząc do mojego pokoju. – Gdzie jest Jani?
-Przecież wiesz, że wyszedł na spacer, za raz powinien wrócić.
-O naiwna i ty w to wierzysz! On też kogoś ma…I powiem ci co zrobić… Zamknij się w pokoju na klucz! I nie otwieraj!!
-Ale po co, to w czymś pomoże?
-Jak wróci będzie skomlał jak pies, żebyś otworzyła! Niech ci napisze list z przeprosinami i  wsunie pod drzwi,   a jak przeczytasz, to powiedz, że może wejść, ale tylko na chwilkę!
     W sumie…zostawiłam drzwi otwarte i sobie darowałam. Ale jak tylko Jani wrócił i zobaczyłam go u progu drzwi, jedyne co przychodziło mi na myśl, to odśpiewanie słów:
Jak to jest być bez domu…?
Jak to jest być zupełnie samemu…?
Dokładnie tak jak spadający z góry toczący się kamień….
    
    
     
      

     

3 myśli nt. „Filozofia związku wg Olivki… niedziela, 18 września 2011

Skomentuj ウェディングプランナー|損したくないよね Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.