W naszej mieścince jest tylko jeden większy sklep. Co prawda, wielu produktów tam nigdy nie ma. Część jest już przeterminowana. A pozostałe zawsze: „właśnie dowozimy”… Kupuję tam co jakiś czas, po pierwsze ponieważ nie mam innego wyboru, a po drugie…
… Ani okruszka, nawet już czerstwego chleba, nie można dostać po dwunastej. W starej kasie na bank plączą się jeszcze jakieś drachmy[1]. Kasjerka zazwyczaj jest na przerwie, albo wydając resztę w ustach ma papierosa. Zawsze jednak przypominam sobie dlaczego znów tu jestem, kiedy przechodzę obok półki z alkoholami. Chleba co prawda może nie być, ale butelki z wódką marki Sobieski zawsze są! Stoją równo obok tych z napisem Metaxa. Polskich jest zawsze mniej! I za każdym razem kiedy obok nich przechodzę, daję słowo… król Sobieski z etykietki, uśmiecha się tylko do mnie, równie zawadiacko co i dyskretnie…
Te zdjęcia robiłam w ten piątek. W sobotę około południa, podobnie jak chleba, tej ostatniej butelki już też nie było…
Miłego tygodnia!
ENGLISH VERSION:
WHAT INTERESTING YOU CAN FIND IN OUR SHOP?
In our little village there is only one big shop. Many products are never there. Some of them are outdated. And the rest of them are still about to come… I buy there from time to time, firs of all because I don’t have any other option. And secondly…
…Even a little piece of staled bread, you can never find five minutes after twelve. In an old cash box for sure there are still some drachms (the name of Greek currency before Euro). A cashier lady is most of the time having a brake or she will give you the change holding a cigarette in her mouth. But every time I pass the shelf with the alcohol, I’m reminding myself why I’m here again? Bread can be already sold out, but the bottles with Sobiesky’s vodka are always there! There are just next to those with the label Metaxa. But those polish ones are always less! And every time I pass next to them, I really give you my word… the king Sobiesky from the bottle is smiling just to me… rakish and discreetly…
The photos that you can see here, I made this Friday. A day after, around noon, there was as always no bread and the last Sobiesky’s bottle was gone as well…
Have a nice week!
Przeczytaj więcej…
Jeju jeju jakbym widział GSa , jak żyw i jeszcze te charakterystyczne podłogi!
Racja, dobre spostrzeżenie! Od tej pory będę nazywać ten sklepik GS!:DDD
U nas to sie chyba nazywalo 1001 drobiazgow 😉
Wszystkie drobiazki są, tylko dlaczego chleba zawsze brak!?…
:)Może Nasi tam byli. Ja uśmiecham się do Metaxy już nie grecka,ale taka kobieca.
🙂 O CHLEBIE Polecam blog Pawła Pieczenie chleba i inne przepisy.W Atenach obserwowałem panie noszące blachy przykryte serwetką. Zapytałem co noszą. Okazało się,że domowe ciasto,pobliska piekarnia załatwiała resztę.Niewykluczone ,że jest to możliwe w Twojej mieścinie.
Niestety, z tego co się orientuję to chleb do tego sklepu dowożą… Ale jak odkryłam właśnie dziś (!!) – idąć w poszukiwaniu chleba jak zwykle 5 po 12stej – jest nowy sklep z pieczywem! I chyba nawet fajny!A Ty w Atenach robiłeś niezłe kulturowe badania!:DDNa ten blog o chlebie będę spoglądać!Pozdrawiam!
:)Chlebowy problem pomoże Ci rozwiązać automat do pieczenia i szereg przepisów,które zamieszcza Paweł na swoim blogu.Znajdziesz tam też mój przepis na kotlety ziemniaczane.Na badania kulturowe miałem dużo czasu,bardzo pomocna była (mierna ale doskonalona) znajomość języka.Fakt przy ulicy gdzie mieszkałem poznałem (dzięki szwagrowi)właścicieli różnych sklepów.
W takim razie na ten blog na pewno będę zaglądać. Bo tak się skłąda, że myślałam o upieczeniu mojego pierwszego chleba:))Co do tematu sklepów, to właśnie planuje post o greckich sklepach mięśnych/ rzeźnikach. Może wiesz coś ciekawego w tym temacie??
:)Lubie dietę śródziemnomorską,ale mięsna.Na miejscowym bazarze (agora) była “uliczka”straganów z mięsem.Dwóch właścicieli znałem osobiście i często robiłem u Nich zakupy.Oboje słusznej postury, uśmiechnięci od ucha do ucha.Na stoiskach specjalizacja na jednych świnina, drugich wołowina,osobno baranina i kozina.Szum gwar,słychać stukot tasaków i chrzęst osełek do noży.Na hakach wiszą ćwiartki,półtusze pełno mięsiwa i ani jednej muchy.Trzeba przystanąć,zapytać o Jego i rodziny zdrowie,pochwalić towar,pogadać chwilę.Czasem piłem kawę,zdarzała się szklaneczka Ouzo,lub Cipuro. Bez pośpiechu, jak to u rzeźnika.Wybrałem się kiedyś do Jorgosa od wołowiny (obaj znajomi nosili to imię)z zadaniem kupienia pęgi wołowej.Pytam o ten gatunek mięsa i widzę oczy wędrujące w znanym geście do góry (mówią nie ma)Widzę słuszny kawałek na ladzie,a to pokazuję palcem.No przecież ci mówię ,że niema.U drugiego Jorgosa kupuję schabowego z kością wracam do domu.Pytam siostrę czemu mi Jorgos powiedział, że mięsa niema a było.Śmieje się…. wiedział czyim szwagrem jesteś, skwitowała moje dociekania.Pewnie ta wołowina miała już któreś życie.
Barwne wspomnienie:)) Dla mnie właśnie targ/bazar jest takim miejscem, w którym o kraju można dowiedzieć się najwięcej… Dlatego właśnie uwielbiam takie miejsca.Szykuję właśnie posta o greckich sklepach mięsnych. Jak Ci się coś ciekawego jeszcze przypomni – proszę napisz na priva!Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczorku!
A u mnie na wsi jest nadal chleb na zapisy w sklepie GS! 🙂
To może w nasztm greckim GSie :ppp też są zapisy, tylko że ja jeszcze nic o tym nie wiem:///
To możliwe :)A ja powiem więcej, u mnie na wsi jest jeszcze taka praktyka, że jak się ktoś wpisze na dana porcję chleba, ale jej nie kupi to sprzedawczyni przyniesie do domu po swojej pracy i musisz kupić!!!! No chyba, że znajdzie się chętnego na odsprzedanie:)
W Polsce też kolorowo:)) W sumie można się do piekarni nie trudzić i czekać, aż ktoś przyniesie:)) Dostawa darmowa!
Wyjscie jiest tylko jedno – robic chleb samemu. Jak jaki to musi byc stres jak wieczorem, gdy mamy ochote na cos innego niz kanapki, nagle ktos puka do drzwi….. Marzena
A tu wkurzona pani z GSu… To byłby widok… Jak z filmu typu “Rejs”:))