Kathara Deftera, czyli tłumacząc na język polski „czysty poniedziałek”, jest w Grecji ostatnim dniem hucznie obchodzonego karnawału i jednocześnie początkiem Wielkiego Postu. W tym roku ten szczególny dla Greków dzień przypadał na 3 marca. Właśnie wtedy całymi, wielkimi rodzinami każdy udaje się za miasto, by jedząc postne potrawy, puszczać latawce.
W tym roku w Kathara Deftera nad Zatoką Koryncką padało, wiało, było zimno i niezbyt przyjemnie. Pogoda nie zapraszała na piknikowanie, a tym bardziej na puszczanie latawców, o ile to ostatnie w ogóle było możliwe.
Mimo wszystko postanowiliśmy udać się do niewielkiego miasteczka Distomo, gdzie Kathara Deftera obchodzone jest w szczególny sposób. Przez całą drogę zastanawiałam się, czy jest po co jechać, bo pogoda ani trochę się nie poprawiała, a my dodatkowy wyjechaliśmy nieźle spóźnieni.
Co prawda nagle się nie rozchmurzyło, ale i tak mieliśmy sporo szczęścia, bo kiedy tylko zaparkowaliśmy samochód, tuż obok nas przebiegła grupa, przebrana w kozie skóry. Każdy z biegnących opasany był zestawem głośno dzwoniących dzwonów, z którymi zwyczajowo pasą się kozy, a w rękach trzymał gałązki z drzewa oliwnego. Biegnący dodatkowo podskakiwali, tak żeby dzwonienie było możliwie najgłośniejsze.
Distomo jest dla Greków miejscem szczególnym. Dlaczego? Więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ. Jest to również jedno z miejsc, gdzie w ostatni dzień karnawału, mieszkańcy przebierają się w kozie skóry, podskakując biegają po mieście, a następnie tańczą, przez cały czas dzwoniąc imponująco wyglądającymi dzwonami. Różne wersje tego przebrania, wyglądają inaczej w zależności od regionu, bo spotykane są nie tylko w Distomo.
Ta ciekawa tradycja ma swoje korzenie jeszcze w czasach starożytnych. Jest typowo pogańska i podobno wywodzi się z hucznych zabaw, na cześć mitologicznego boga Dionizosa. Czy pamiętacie z lekcji polskiego termin „bachanalie”? To właśnie taka ich dzisiejsza wersja. Trzeba się wytańczyć, wybiegać, wyszaleć. A ostatni dzień karnawału, jest idealnym do tego momentem. Po takim „oczyszczeniu”, w Wielkim Poście, trzeba zachowywać się już jak przystało;)))
Rozdzwoniony korowód wbiegł do centrum miasteczka. Tam duża część ludzi, zgromadzona na niewielkim rynku, również była przebrana. Mężczyźni za kobiety. Kobiety za mężczyzn. Clowni, czy też najróżniejsze kolorowe stwory lub postacie z bajek. Deszcz nie przestawał padać, ale tradycji musiało przecież stać się zadość!
Przebrani w kozie skóry zaczęli tańczyć, do słów bardzo… bardzo sprośnych piosenek. Co najdziwniejsze – słowa podśpiewywały również i dzieci!
-To bardzo popularne przyśpiewki! Uczyli nas tego w szkole… – powiedział Jani, a ja odpowiedziałam zbitym z tropu wzrokiem.
-No ale… Jak to?
-Wiem… Wiem… To trochę dziwne… Sam nie wiem jak to wytłumaczyć. W każdym razie pamiętam, że nasz nauczyciel uczył nas tych piosenek z całkiem poważnym wyrazem twarzy, a my chyba nie do końca wiedzieliśmy co śpiewamy…
Nie byłam pewna czy dobrze rozumiem teksty tych pioseneczek. Ale kiedy dokładnie przetłumaczył mi je Jani, zdziwiłam się jeszcze bardziej! Podśpiewywane przez dzieci piosenki miały jednoznaczne przesłanie seksualne! Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy na rynek wjechała wielka kukła, przedstawiająca mężczyznę z… jakby to napisać… fallusem w stanie wzwodu i wyciągniętym środkowym palcem, ustawionym idealnie równolegle do owego sterczącego fallusa. Nie wierzycie? Zobaczcie na zdjęcie poniżej …
Dla wszystkich była to jednak norma, jak również dla całkiem małych dzieci, które zwyczajnie cieszyły się, że jest głośno i kolorowo. Kukła, która wjechała nazywana jest „Królem Karnawału”. Taka kukła symbolizuje to co w danym roku było najgorsze. W tym – był to kryzys i restrykcje z nim związane. Dlatego właśnie pod kukłą namalowana była podobizna Angeli Merkel, która obecnie w Grecji nie cieszy się zbytnią sympatią. Kolejny przejaw kryzysu, ale co ciekawe – ze starożytną tradycją w tle, bo przebrani w skóry kóz mieszkańcy nie przestawali tańczyć, biegać i podskakiwać.
Nasze nagranie z Kathara Deftera w Distomo jest tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=DCryi9ieiYs&feature=youtu.be
Wielka kukła, czyli postać „Króla Karnawału”, jak co roku musiała zostać spalona. W rytmie przyśpiewek i tradycyjnych piosenek, oraz satyrycznych słów odczytywanych przez na wpół rozebranego mężczyznę, dźwięku dzwonków i tańców, wszystko co najgorsze – poszło z dymem! Poniedziałek został oczyszczony! A teraz… czas najwyższy na wiosnę.
Uwielbiam Twoje posty, czytam regularnie, ale jestem prawie pewna, iz ostatnim dniem karnawalu w Grecji jest niedziela poprzedzajaca Καθαρά Δευτέρα. “Czysty poniedzialek” to oficjalnie pierwszy dzien postu, czyz nie?
Pozdrawiam! 🙂
Czysty POniedzialek w Grecji jest odpowiednikiem Srody Popielcowej w Polsce. Masz racje. W niedziele zwana Niedziela Karnawalowa sa ostatnie huczne zabawy, parady, wyzerka 😉
Masz po czesci racje! Poprawilam ten fragment. Ale jak sie teraz dowiedzialam “Kathara Deftera” to jednoczesnie – ostatni dzien karnawalu i jedoczesnie pierwszy dzien Wielkiego Postu. I tak z jednej strony jest huczna zabawa, ale i postne potrawy. Pozdrawiam:))
Hmmm… Bacha… To teraz mam zagwozdke… Jesli wiec ostatnim dniem karnawalu jest niedziela, to jak wytlumaczyc te huczne imprezy w Distomo, czy Galaksidi w poniedzialek???
Hmmmm…nie wiem, moze to lokalne odstepstwo od reguly? Wielkie i mniejsze parady odbywaja sie w niedziele (Patra etc), w niedziele karnawalowa tez (przynajmniej tu na polnocy) organizowane sa FOTIES czyli rozpalane stosy drewna wokol ktorych tancza ludzie. Poniedzialek pod znakiem lagany i ewentualnie latawcow. My zainwestowalismy ladnych kilka lat temu w jeden i do tej pory nie zlozylo sie aby puscic w ruch…..
Z tego co jeszcze sie dowiedzialam, istnieja takie wyjatki w niektorych miejscowosciach, ze koniec karnawalu przypada na poniedzialek. Jak na powyzszym przykladzie:)))
pasta z rybiej ikry? uwielbiam Grecję, ale gdyby nie pomidory, umarłabym tam z głodu…
:)))) Smakowite sa jeszcze pomarancze:)))
i chalwa, krolowa postu!!! Najlepsza macedonska waniliowa.
Niezwykłe obyczaje…. nic o tym nie wiedziałam! Naprawdę bardzo, bardzo ciekawy jest Twój blog…. Wyobrażam sobie mieszkańców miasteczka pląsających w charakterze kóz! :))))
Jani jak zwykle dba o aprowizację! :))))
Czy cała Sałatka brała udział w tej wyprawie?
Bylo naprawde szalenie ciekawie! Tak, a Jani jak zwykle sie zajada i bada smaki:))) Tym razem pojechalismy we dwoje:)) Pozdrawiam!!