Poza wspaniałymi widokami i prześlicznymi plażami, Zakinthos jest miejscem, które umiłowały sobie żółwie Caretta caretta. To między innymi te właśnie gady rozsławiły wyspę stając się jednocześnie jej symbolem. Dlaczego zdobyły taką sławę?
Caretta caretta oraz foka mniszka – Monachus monachus (która jest najbardziej zagrożonym wyginięciem gatunkiem ssaka w Europie, a szóstym na liście w skali światowej!) to występujące na Zakinthos gatunki, podlegające ścisłej ochronie. Obecnie owe żółwie spotkać można już tylko w nielicznych miejscach na świecie. Jeszcze kilkanaście lat temu, te spektakularne gady pływały również w innych częściach Grecji, między innymi na Krecie. Obecnie przypływają jedynie do wybrzeży Zante.
Caretta caretta jest żółwiem o ogromnych rozmiarach. Przeciętny osobnik ma około metra długości i waży 80 kg. Prócz charakterystycznej wielkości, takiego żółwia rozpoznać można również po kończynach, które przypominają płetwy. Gady te posiadają płuca, więc co chwilę wypływają by zaczerpnąć powietrza.
Żółwie Caretta caretta pokochały południowe wybrzeże Zakinthos, ponieważ znajdują się tam plaże, których piasek jest niezwykle drobny, jedwabisty w dotyku, a wybrzeża są płytkie (plaże Laganas, Kalamaki, Sekania, Dafni, Gerakas i wyspa Marathonisi). Takie właśnie miejsca idealnie nadają się do składania jaj. Żółwie pojawiają się na wyspie od marca do końca sierpnia, co na ich nieszczęście prawie pokrywa się z sezonem turystycznym. Składanie jaj zaczyna się od maja. Wtedy po zapadnięciu zmroku, gigantyczne samice czołgają się po piasku, by w wykopanych przez siebie zagłębieniach złożyć jaja, które następnie zagrzebują. Skorupa jaj jest bardzo miękka, dlatego część z nich nie może przetrwać do momentu wykluwania się młodych, który następuje po 40 – 60 dniach od złożenia. Małe żółwie, którym uda się wykluć, udają się w kierunku najjaśniejszego punktu, czyli do morza. W tej niezwykle ważnej dla nich drodze, pod żadnym pozorem nie można im pomagać! Udając się do morza, żółwie wykształcają sobie mięśnie, które służyć im będą do końca życia. Jeśli samodzielnie nie przebędą tej drogi – nie przeżyją w wodzie. Najczęściej jednak zanim odpłyną od plaży, niestety umierają stając się pokarmem dla ptaków lub też innych morskich stworzeń. Na 1000 z urodzonych żółwi – przeżywa tylko jeden lub dwa! Z tego właśnie względu ten gatunek jest tak bardzo delikatny. Niestety, dziś zostało niewiele jego przedstawicieli.
Jeśli słuchacie opowieści, że podczas kąpieli w morzu można spotkać te gigantyczne żółwie, wbrew pozorom – jest to prawda! Przydarza się to dość często. Czy więc trzeba się ich bać? Jak najbardziej nie, bo łatwo takiego żółwia wypłoszyć. Nigdy nie odnotowano ataków ze strony tych gigantycznych żółwi na człowieka.
Młode żółwie, które dostają się do morza, dorastają i odpływają na morza i oceany świata. Co jest jednak ciekawe, samice które przyszły na świat na Zante, są prawdziwymi patriotkami, bo swoje jaja składają na tych samych plażach, na których się urodziły.
Południowe wybrzeże Zakinthos, jest terenem Narodowego Parku Morskiego, który został utworzony przede wszystkim by opiekować się tym ginącym gatunkiem. Na wyspie pełno jest wolontariuszy, który przybywają na Zante z całego świata uczestnicząc w programie ochrony Caretta caretta.
Jak jednak w praktyce wygląda przestrzeganie zasad ochrony żółwi?
Z przykrością muszę stwierdzić, że na wiele reguł patrzy się ze znacznym przymrużeniem oka. Władze wyspy nie wydają się robić zbyt wiele, żeby owe zasady były naprawdę przestrzegane. Jedym z przykładów bierności jest fakt, że słynny szpital dla żółwi, który mieści się przy plaży Gerakas, jest wbrew pozorom inicjatywą całkowicie prywatną.
Na określonych plażach na południu, nie można chodzić po zmroku i podobno wyznaczone są pokaźne kary, dla osób które łamią zakaz. Nigdy jednak nie spotkałam ani jednej osoby, która wyglądała by na strażnika lub która plażę by pilnowała. Najgorzej prezentuje się sytuacja w Laganas. Brytyjski nastolatek, który nocą biega po plaży nago, a później wrzeszcząc wskakuje do wody – to niestety, nic nadzwyczajnego. Pomimo tego, że na plaży powinna być cisza, głośne bity z pobliskich klubów i dyskotek dochodzą od zmroku, aż po blady świt. A przecież to jedno z ważniejszych miejsc, gdzie Caretta caretta uwielbiaja składać swoje jaja!
Zasady chyba najczęściej łamane są podczas rejsów na południe, gdzie główną atrakcją jest oglądanie żółwi. Reguły mówią: nie podpływać zbyt blisko, nie mieć włączonego silnika, zachować ciszę i nie dotykać żółwi. Przeważnie łamana jest każda z nich. Kapitan zrobi wszystko żeby podpłynąć jak najbliżej żółwia, tak żeby turysta mógł pochwalić się zdjęciem, na którym żółwia najlepiej dotyka. Jeśli nie zrobi tego jeden kapitan, konkurent będzie zacierał ręce. Problem polega bowiem na tym, że nie ma nikogo kto tego prawa by pilnował. Zasady parku w części wydają się być martwe. Tymczasem turystyka prężnie się rozwija.
Co więc Wy możecie zrobić dla tego ginącego gatunku, jeśli znajdziecie się na Zante?
Przede wszystkim nie przebywajcie po zmroku na plażach, które mieszczą się na południowym wybrzeżu. Za dnia, zachowajcie na nich czystość. Uważajcie w szczególności, by nie zostawiać opakowań foliowych. Głównym przysmakiem żółwi są meduzy. A pływające w morzu siatki foliowe bardzo je przypominają. Jeśli będziecie uczestniczyć w rejsie na południu, nawet jeśli brzmi to nieco idealistycznie – poproście kapitana, by z włączonym silnikiem nie podpływał zbyt blisko żółwia.
Ku przestrodze! Film, do którego link znajduje się niżej, przysłał mi jeden z turystów, który nakręcił go sam, podczas nurkowania na południu:
http://www.youtube.com/watch?v=LAG_grbFrU0
Czyżby więc kwestia żółwi Caretta caretta, była na Zakinthos bardziej promocją gadżetu, niż prawdziwą ochroną ginącego gatunku? O tym niestety przekonamy się za kilkanaście lat. Ale najprawdopodobniej o tych przepięknych, morskich stworzeniach, naszym wnukom będziemy już tylko opowiadać.
Do przygotowania tego tekstu korzystałam między innymi z przewodnika „Zakinthos. Kwiat Wschodu”, Atena Dousaki, Wyd. Braci Marmatakis, Chania oraz informacji ze strony: http://www.archelon.gr/eng/habitat_zak.php?row=row3
Serdeczne podziękowania dla PROJEKTFILM za przesłanie nagrania oraz za garść cennych informacji.
Straszny ten film.. nie byłam świadoma, że tak może się dziać, myślałam, że silniki płoszą żółwie, a nie zabijają je:( Będąc na Zante na wszelki wypadek nie wybrałam się na żadną “żółwiową” wycieczkę, za to miałam szczęście zobaczyć 4 pływające żółwie na wysokości plaży w Kalamaki, piękny miałam widok na nie z wydmy ponad plażą. Pozdrawiam serdecznie i liczę na więcej wpisów, które zawsze czytam.
Wiem – filmik straszny. Jeśli chodzi o tę plażę w Kalamaki – znam ją doskonale, bo też na nią chodziłam patrzeć na te morskie stwory:)))