Wizyta z zaskoczenia. A było już tak błogo i spokojnie… czwartek, 28 marca 2013

     -Przyjeżdżają moi rodzice! – powiedział wchodząc do domu, tuż po pracy Jani. Odłożył plecak, na krześle powiesił kurtkę, a ja spytałam krótko:
     -Kiedy?
     -Będą za trzy godziny. Właśnie dzwonili z drogi.
 
     Wybuchając śmiechem, machnęłam ręką. Jani to taki żartowniś i przy każdej okazji  szuka pretekstu  do zrobienia kawału.
 
    Po kilku chwilach, okazało się że jednak nie żartował. Próbowałam więc dowiedzieć się  konkretów, to znaczy choćby uzgodnić  na jak długo rodzice przyjeżdżają. Ale każde moje pytanie spotykało się z odpowiedzią: „nie wiem…”,  „trudno powiedzieć…”,  „nie zapytałem…”.
 
    Postanowiłam, że zachowam zimną krew i po prostu wrócę do swoich codziennych zajęć. Niespodziewane wizyty mają to do siebie, że nie trzeba być na nie przygotowaną.  
   Chwyciłam książkę,  ale ta wyleciała mi z rąk,  przy czym wyrwałam z niej jedną kartkę. Chciałam poprawić  poprzedni post na bloga, ale zamiast sprawdzać literówki, przez kwadrans analizowałam zawijaski w literce „S”. W końcu poszłam zrobić kawę, jednak  zamiast posłodzić,  to ją posoliłam.
 
    Dziewczyny! Powiedzmy  sobie szczerze! Zimną krew to można zachować… ale  przy skoku na bungee, podczas ucieczki z płonącego domu, czy kiedy nagle trzeba komuś udzielić pierwszej pomocy.  Jednak, kiedy staje przed nami kwestia koloru letnich sandałków, albo relacja „ja i moja teściowa”… Nie znam takiej, która zachowałaby zimną krew.
 
    Postanowiłam więc, że tak sobie  postoje. I była to najlepsza decyzja! W głowie krążyła mi tylko jedna myśl: „a było już tak błogo i spokojnie”…
 
 
    Pomidor z Fetą zjawili się jeszcze wcześniej niż zapowiadali. Na szczęście niczego nie przygotowywałam, więc wszystko było na czas! ;)))
 
    -Witajcie! – przywitaliśmy się w drzwiach i zaprosiliśmy gości do środka. Rodzice Janiego  obeszli Cytrynowe Mieszkanie, które po kilku miesiącach od wprowadzenia się wygląda zupełnie inaczej.
   -Mmm… Ładnie! Ładnie! – pojawiały się słowa uznania.
   -Wiecie… Ten dom wygląda zupełnie inaczej niż  na początku! – powiedział Pomidor i zwrócił się do żony. – Patrz Feta! Jakie fajowe zasłony! Kto by pomyślał, że  fioletowy wcale nie gryzie się z pomarańczowym. – Feta przytaknęła głową, ale nie powiedziała niczego.
 
     Po obejściu całego domu, w końcu się wyjaśniło. U zazwyczaj zdrowego jak rydz Pomidora, wykryto wrzody na żołądku. A ponieważ jego siostra  jest pielęgniarką w jednym z ateńskich szpitali, badania odbyły się w samych Atenach. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo Grecy przy każdej (każdej!)  możliwej okazji, odwiedzają swoich bliskich. Badania nie były męczące,  tak więc rodzice Janiego postanowili spontanicznie odwiedzić również i nas.
 
    -To może usiądziemy? – zaproponowaliśmy.
    -Nie, nie! My jesteśmy tylko na chwilę! – powiedział Pomidor.
    Jani próbował nakłonić rodziców, żeby jednak zostali, ale ci za każdym razem kategorycznie odmawiali.
    -Właściwie to mieliśmy taki pomysł… żeby zabrać was do tawerny! – powiedziała Feta. – Tutaj przy morzu jest taka jedna. Podobno mają świetne krewetki.
 

   Tawerna… Krewetki… Jedzenie… Dla mnie to słowa klucze.  Przyznam, że uśmiechu nie mogłam powstrzymać.
   -Ale… – chciałam odpowiedzieć, właściwie sama nie wiedziałam co…
   -Nie… nie… Ostatnio tak jakoś… Trochę głupio… No… Tego no…  – powiedziała Feta.

  -Aaa… yyy… – odpowiedziałam. Mimo, że z tego okrojonego dialogu nic nie wynikało  – zrozumiałyśmy się świetnie.
 

     Pół godziny później byliśmy w tawernie. I kiedy ja zastanawiałam się jeszcze, czy jest to podstęp, czy pojednanie, rozkoszowaliśmy się białym winem i owocami morza.
 
    Przed samym odjazdem Feta weszła na chwilę do naszej łazienki. Wychodząc powiedziała:
   -Dorota, co w tej łazience tak pięknie pachnie?
   -To jest mydło bursztynowe…
   -Prześlicznie. Też koniecznie kupię takie…
 
 
 
 
Przeczytaj całość…
 
 
 
 
 
 
 
 
 

14 myśli nt. „Wizyta z zaskoczenia. A było już tak błogo i spokojnie… czwartek, 28 marca 2013

  1. Ooo widzę WIOSNA … znaczy ocieplenie 🙂 bardzooo to cieszy !!! Oby ta “WIOSNA” została na długooooooooo ;)pozdrawiam A.

  2. Też myślę, że niespodziewane wizyty są najmniej zobowiązujące. A czy w Grecji teraz obchodzi się Święta Wielkanocne?

  3. W sumie wygląda mi to na zawieszenie broni, oby się przerodziło w trwały “układ pokojowy” czego Ci życzę z całego serca, no i oczywiście Wesołych Świąt! Wydaje mi się że w Grecji Wielkanoc obchodzi się nieco później zgodnie z obrządkiem wschodnim, a jak jest w Twoim domu?

    • Dziękuję za życzenia! I również pięknej Wielkanocy!Ja na teraz nie czuję jeszcze świątecznej atmosfery. Greckie święta w tym roku dopiero pod koniec kwietnia!:D

  4. Oj lubię Twoją sałatkę a Janiego wręcz ubóstwiam. Od czasu polskiej Wigilii i ryby po grecku 😉 jestem jego fanką. Musisz mu to powiedzieć a ja pozdrawiam serdecznie z Singapuru.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.