Nikt do końca w to nie wierzył. Ogórek (lat 30), czyli kuzyn Janiego, który wcześniej prezentował jak w wersji greckiej zapalić papierosa, rzucił palenie. I okazuje się – jak dotąd całkiem skutecznie.
Na szczęście w porę udało się nam zrobić zdjęcia do posta o paleniu. Dziś byłoby to już niemożliwe. Pozostało tylko wspomnienie:
Fakt, że Ogórek rzucił palenie, to jeszcze nie wszystko. Zaczął o siebie dbać, obciął włosy i lepiej się ubiera, a przy tym wszystkim wziął udział w maratonie. Tak jest … w ma-ra-to-nie!
Tymczasem, zachodziliśmy z Janim po rozum do głowy, co właściwie się z nim stało? I czy martwić się czy cieszyć? Przyczyny nie trzeba było szukać daleko. Wystarczyło zerknąć na Facebooka. Przy tej spektakularnej przemianie Ogórka, zmienił się bowiem również jego „status”. Jak już się pewnie domyślacie, pojawił się magiczny napis – „w związku”.
I wszystko stało się jasne.
Pojawił się jednak inny problem. Po pierwsze Ogórek cierpi na cukrzycę, a po drugie – ponieważ jest człowiekiem bardzo nerwowym – ma problemy z jelitem. Dodam jeszcze, że przez dobrych kilka lat Ogórek robił dokładnie wszystko, co było mu zabronione. Nie palił, właściwie tylko kiedy spał. W swojej diecie restrykcyjnie omijał wszystko, co było zielone. A jego codzienny wysiłek fizyczny kumulował się wyłącznie w palcach, które używał do komputerowych gierek. Pytanie: czy przez taki tryb życia, powoli popełniał samobójstwo; czy prozaicznie – brakowało u jego boku właściwej kobiety?
Wszystkie te pozytywne zmiany musiały być dla organizmu Ogórka zbawienne. Tyko że… no właśnie… Przez rzucenie palenia stał się nieprzeciętnie nerwowy, przez co w konsekwencji zaczęło cierpieć jego jelito grube. Po kilku tygodniach niepalenia, kuzyn trafił do lekarza.
***
-Nie jest dobrze. Ma pan znów poważny problem z jelitem grubym. – powiedział lekarz.
-Właśnie rzuciłem palenie. – z zaciśniętymi ustami odpowiedział Ogórek.
-Tak myślałem, że coś się dzieje. No właśnie… właśnie… I co my teraz zrobimy…? Na dodatek ma pan cukrzycę, więc nie mogę panu przepisać typowego w tym przypadku leku. – w milczącej odpowiedzi usta Ogórka zacisnęły się jeszcze bardziej. Pewnie już czuł, co się święci.
-Szczerze powiedziawszy… – kontynuował lekarz. – To co teraz dzieje się w pańskim organizmie, jest bardziej niebezpieczne niż palenie. W żadnym innym przypadku bym tego nie zalecił, ale… Pane Ogórku – pan koniecznie musi znów zacząć palić! Innego rozwiązania jak na teraz nie znajdziemy.
-Co?!
-Niech pan jak najszybciej zapali pierwszego papierosa!
-Po moim trupie! – odpowiedział kuzyn trzaskając już za sobą drzwiami.
I tak to jest moi Kochani. Nie odkrywam Ameryki pisząc, że faceci nie znoszą lekarzy. Oraz, żeby zmotywować Greka do czegoś, trzeba kazać mu zrobić coś zupełnie odwrotnego! Od ostatniej wizyty u lekarza, Ogórek więcej się u niego nie stawił, jak również ani razu nie zapalił.
Co więcej… Kilka dni po wizycie u lekarza, Ogórek wziął udział w maratonie. Jako który dobiegł? Czy też doszedł? Albo raczej się doczołgał? Czy wyszedł z tego cały? I dlaczego chciał pobić mężczyznę, który zaoferował mu pomoc?
O tym wszystkim – już za tydzień!
Pozdrawiam!
Oj, mam nadzieję, że Ogórek jednak nie pobiegł! W zeszłym roku leżałam w szpitalu obok chłopaka, który padł w półmaratonie, przez wzgląd na lekką formę bloga nie będę opisywać szczegółów, niemniej już nigdy nie pobiegnie. W tym roku u nas był jeden zgon na trasie, chłopak miał 37 lat, serce. W obu przypadkach były to osoby nieprzygotowane. Taki bieg wymaga co najmniej klilkumiesięcznych, poprawnych przygotowań i treningów. Moja przyjaciółka bierze udział w maratonach; podziwiam i pozdrawiam wszystkich maratończyków 🙂 Ja nie biegam wcale 🙂
Słyszałam o tym poznańskim wypadku. To naprawdę straszne…Ja też bardzo podziwiam wszystkich maratończyków, bo to jest prawdziwy wyczyn pobieć w maratonie…Co do Ogórka, dzieki Bogu dziś już ma się dobrze:))
Faktycznie, Ogórek chyba nieco przesadził z tym zdrowym stylem życia! Co do palenia o.k. z opisu wygląda na to, że cierpi na zespół jelita nadwrażliwego, jeśli tak, to nikotyna jest dla niego zabójcza, (chociaż stres też robi źle ), ale cukrzyca i maraton zdecydowanie do siebie nie pasują…
Niestety, Grecy mają to do siebie, że jak już się na coś uprą to nie ma na nich siły. No i się uparł… Nie można mu przemówić do rozsądku. Powiem tyle – szykuje się na następny bieg…
to ja chyba musze swojego chłopa tak psychologicznie podejść, może wtedy rzuci jak go będę naciskać na palenie..:)
To naprawdę jest niezła metoda:)) Raz powiedziałam Janiemu, że coś tam (nie pamiętam co to było..) na pewno nie naprawi. Z miejsca wstał i wziął się do majsterkowania! Zrobione w 5 minut! Wcześniej motywowałam jakiś tydzień…
:)Moja śp.Babcia mówiła “nie da się zrobić z kiszonego ogórka świeżego”okazuje się……. można.
Okazuje się, że nawet i babcie czasem się mylą:))
A moze zdjecia nowego Ogroka?
Właśnie wertuje na następny tydzień:)
o przewrotna męska naturo……….
Oj taaakkkk…:)))