a) Jani już właściwie od kilku tygodni pracuje
b) do wynajęcia czeka już dom
c) w ręku trzymam bilet powrotny do Aten.
Wydaje się, choć będę pewna, kiedy na własnej skórze się przekonam – że wszystko zmierza w dobrym kierunku, a ja wkrótce będę mogła rozpakować walizki w jednym miejscu i włożyć rzeczy do swojej szafy. Nigdy w życiu nie sądziłam, że potrzeba ugotowania, uprania, posprzątania na swoim już terenie będzie mnie po prostu rozpierać.
Ten egzamin już jest zdany! |
W każdym razie, ponownie pakuje walizki i czuje, że jadę po lekcji dystansu do siebie i do całego tego zwariowanego świata. Szkoda, że dystansu nie uczą w szkole, a to tak znacznie bardziej niż tabliczka mnożenia potrzebne jest każdemu z nas w życiu. Jeśli chodzi o cierpliwość – wiem, że mam z niej już doktorat! Najważniejszym dyplomem, jest teraz doświadczenie życiaJ
Lotnisko w Atenach |
Będzie, dobrze będzie. Zawsze jakoś jest lepiej niż nam się początkowo wydaje. Chyba.W każdym razie trzeba się trzymać tych lepszych planów, myśli i scenariuszy, bo dokładać sobie ma być różnie to po co dokładać sobie stresu i przygnębienia?Sam nie tak dawno biadoliła, że po wyjściu z tego szpitala to chyba nastąpi koniec świata albo przynajmniej oszaleję w domu. Nic podobnego się jeszcze nie stało:) No, jeszcze trochę przede mną, ale żadnych przepowiadaczy w tym kierunku też nie zaobserwowałam.Pisz koniecznie jaką metamorfozę przejdzie dom:):):)Pozdrawiam,A.
Dzięki za komentarz! A może to taka nasza trochę polska mentalność, że lubimy się martwić tak na zapas? Wydaje mi się, że tego właśnie południowcom zazdroszczę – zwisu na niektóre / większość :)) spraw..:)
Tylko ten poludniowy zwis wieloletni skonczyl sie jak widac mega kryzysem.A Tobie i J. wszystkiego naj…na nowej greckiej drodze zycia. Przezycia w atenskiej dzungli.
Dziękuje-my oboje pięknie!:DDDMądre słowa z tym kryzysem – taż mi się wydaje, że tak własnie z nim jest…
Strasznie się cieszę, że Jani dostał pracę w Atenach!! Cały czas trzymałam za Was kciuki 🙂 Powodzenia i wszystkiego najlepszego. Oby już było z górki :-)Justyna
Naprawdę – wielkie dzięki za kciuki! Jesteśmy jednak nie w samych Atenach, a 2 godziny od nich. Początki nie są jednak takie proste – zaczynając od zupełnego tym razem zera…No, ale o tym – w swoim czasie:))Ściski!
Ale ważne, że od tego zera zaczynacie razem. Myślę, że to bardzo piękne dochodzic do wszystkiego wspólnie 🙂 Z czasem będzie łatwiej. Mój przyszły teśc mawia, że miłośc, wsparcie i wzajemne zrozumienie jest najważniejsze, a pieniądze później przyjdą 🙂 Pozdrowienia z deszczowej i zaśnieżonej Polski :-)Justyna
Zdaje się, że teść ma świętą rację:)))…
Bedzie dobrze 🙂 Ja tez z moim mezem zaczynalismy od zera i nam sie udalo…choc nie powiem Grecja rzuca klody pod nogi i czasem ciezko jest ale najwazniejsze ze razem. Poza tym wydaje mi sie ze jesli dochodzi sie do wszystkiego razem, ma sie wspolne cele to cementuje zwiazek jeszcze bardziej a potem czlowiek jest z siebie bardzo dumny ze udalo mu sie to wszystko osiagnac:) a co do sprzatania i gotowana na swoim to my kobiety juz tak mamy chyba natura nas tak stworzyla ze lubimy miec swoje wlasne gniazdka 🙂 Ja u tesciow wytrzymalam tylko 3 miesiace ;p Pozdrawiam Magda
Jak to dobrze jest wiedzieć, że podobną historię przeżywam nie tylko ja jedna. Mega dzięki za wsparcie:DDD