Jak wygląda sklep mięsny w Grecji? Uwaga!!! Post nie dla wrażliwców…

    Całkiem niedawno polski internet obiegły zdjęcia, na których w zamrażarkach  działu mięsnego jednej z sieci supermarketów, sprzedawane były prosięta. Pewnie nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że małe prosięta sprzedawane były w całości,  na dodatek  obklejone  szczelnie przezroczystą folią. Widok, jak dla mnie – makabryczny. Jednak, mieszkając w Grecji do takich widoków mimowolnie trzeba się przyzwyczaić.

     Jak dotąd jest to jedyny post, do którego robiąc zdjęcia nie miałam najmniejszej przyjemności. Kilka razy mnie  zemdliło. Ale również i tak właśnie wygląda prawdziwa Grecja. Z góry  uprzedzam wszystkich estetycznych wrażliwców, że patrząc na te zdjęcia również  może zrobić się Wam niedobrze…

     Tak właśnie wyglądają sklepy mięsne w Grecji.  Wyroby typu szynki, kiełbasy, wszelkiego rodzaju wędliny, pasztety są rzadko spotykane. Te sprzedaje się zazwyczaj w zwykłych marketach. W typowych sklepach mięsnych zwierzęta są w całości, w znaczeniu dosłownym, pozbawione  jedynie skóry. Takie zwierze (trudno mi nazwać je mięsem) również w całości wędruje na sklepową witrynę. Widać dokładnie oczy, ogon, kończyny przednie i tylne, często również wystający język. Bardziej niż sklepową wystawę, mi  przypomina to raczej zwierzęce prosektorium. Kura koniecznie musi mieć swój dziób i pazury. A królikom zostawia się nieogolone kity. Najbardziej przerażający jest dla mnie widok głowizny. Makabra, jak sceny z taniego horroru.

     Cokolwiek by o tej tradycji nie powiedzieć, zawarty  jest w niej pewien rodzaj szczerości. Nikt nikogo nie okłamuje, że pierś z kurczaka jest od razu ładnie wycięta, wymyta i hermetycznie zapakowana. A porcja schabu czy też karkówki rodzi się w postaci równo wyciętych kawałków. Nikt tu nie zapomina, że owa pierś z kurczaka, schab, karkówka, niegdyś miała zęby, uszy oraz oczy. Obojętnie na to jak wygląda opakowanie, zawsze jemy przecież  żywe wcześniej zwierzęta.
      Mimo takich widoków, trzeba przyznać że jakość greckiego mięsa jest naprawdę bardzo dobra. To właśnie w Grecji przypomniałam sobie, jak naprawdę smakuje na przykład kurczak. Jedyne za czym można zatęsknić, to wszelkiego rodzaju mięsa wędzone. Grecy nie mają pojęcia, czym jest wędzona kiełbasa i raczej nie chcieli by mieć, bo jej zapach po prostu ich mdli.  Szaleją za to, za tym czego my często nie lubimy, czyli za  baraniną, jagnięciną czy koziną, która dla przeciętnego Polaka, często po prostu śmierdzi.
      Jeszcze nigdy będąc w Grecji nie spotkałam żadnego wegetarianina, o żadnym nawet nie słyszałam! Grecy po prostu lubują się w mięsie. I najwyraźniej przyzwyczaili się do takich widoków. Jest to kolejny przykład na to, jak bardzo kształtuje nas kultura, w której się wychowaliśmy.