Co robi Olivka w domu wariatów? I kto w tym wszystkim jest najbardziej szalony? Cz. 1/2… poniedziałek, 17 maja 2021

 

 

Brakowało mi tego. Naprawdę, bardzo mi tego brakowało. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam do Sałatkowego Domu i tej atmosfery, która tu panuje…

Jest jeszcze tych kilka spokojnych chwil przed rozpoczęciem sezonu, a grecki lockdown z dnia na dzień się bardzo rozluźnia. Po grubo ponad roku spakowaliśmy się, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Sałatkowego Domu.

Wiem, że wiele z was, szczególnie czytelnicy, którzy są tu od samego początku, tęskniliście za postami o tym co słychać u naszej greckiej rodziny. Mam nadzieję, że na ten post się ucieszycie.

To dla mnie szczególna chwila. Siedzę teraz dokładnie w tym samym miejscu, gdzie prawie dziesięć lat temu napisałam pierwszy post na mojego bloga. Pamiętam jak strasznie się wtedy bałam tego co będzie… Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że rzeczy będą wyglądać właśnie tak, raczej bym w to nie uwierzyła… Życie! To ono pisze te najciekawsze scenariusze.

Do dzieła! Pewnie jesteście ciekawi po tak długim czasie, co słychać u naszej greckiej rodzinki. Proszę bardzo! Zróbcie pyszną kawę, zaparzcie herbatę albo przygotujcie lampkę dobrego wina!

 

 

***

 

 

W Sałatkowym Domu z jednej strony wiele się pozmieniało, ale z drugiej… nie zmieniło się nic! To znaczy, atmosfera jest tu nadal dokładnie taka sama. Każdy żyje tu nieco z głową w chmurach, w swoim świecie, zgodnie z greckim rytmem siga siga, niezbyt przejmując się ujmijmy to, takim „poważnym światem”.

 

TUTAJ! przeczytasz kto jest kim w Sałatkowym Domu.

 

Olivka już od półtora roku jest szczęśliwą mamą ślicznego i zdrowego Pestka. Razem Pieprzem mieszkają w Atenach. Feta z Pomidorem mieszkają teraz w swoim domu we dwoje, ale co jakiś czas pomieszkuje z nimi ojciec Fety. Dziadek jest już wiekowy, jakiś czas temu przeszedł lekki udar i kontakt z nim jest obecnie nieco utrudniony. Źle słyszy, czasem zapomina słów, albo się mu nieco mieszają. Jakiś czas temu cała rodzina zgodnie postanowiła, że wszystkie pieniądze, które dziadek gromadził przez całe życie wydadzą na całkowity remont jego mieszkania. „A co! Niech się dziadkowi dobrze mieszka!”. Zgodnie przytaknęli wszyscy i tym samym dziadek, ze względu na remont na jakiś czas mieszka w Sałatkowym Domu. A remont, to remont! Zawsze się przedłuża…

-57! – krzyczy nagle dziadek.

-Że co??? – próbuje odgadnąć o co chodzi Pomidor.

-57!!! – dziadek krzyczy jeszcze głośniej.

-Ale jakie 57??? – Pomidor próbuje dociec.

-57!!! – dziadek jest już wyraźnie wkurzony, po chwili mu się przypomina, więc kończy – 18.57!!!

-Achaaa! – Pomidor już załapał i patrzy na zegarek. Zgadza się, jest dokładnie 18.57 i na jednym z kanałów właśnie leci coś, czego dziadek po prostu nie może przegapić. Prognoza pogody!

Pomidor już wie, więc nastawia głośność telewizora właściwie maksa, wychodzi z salonu czując, że za chwilę ogłuchnie i idzie do Fety. Tymczasem zadowolony dziadek z satysfakcją na twarzy, rozsiada się i zaczyna oglądać prognozę pogody.

-Boże! Na co mu wiedzieć jaka jutro pogoda? Czy przygotowuje się na nadejście tsunami? A może rozważa, żeby jutro wybrać się na piknik? – grymasi Fecie Pomidor, spoglądając ukradkiem na dziadka.

Feta tylko przewraca oczami, bo sama swoim ojcem często jest bardzo zmęczona. Dziadek ma za uszami! Potrafi nieźle namarudzić. To chce, tego nie chce, to mu się nie podoba… Nagle dzwoni telefon. Jeśli w godzinach wieczornych telefon Fety zaczyna dzwonić Shakirą, to wiadomo, że dzwoni Olivka!

-Mamo!!!

-Co jest córeczko?

-Nie, no tego to już nie daje się znieść! To już jest ponad moje nerwy… Przesadziła! Ja już tego dłużej nie wytrzymam!

-Ależ Olivko…

Po półtora roku urlopu macierzyńskiego Olivka, która z zawodu jest logopedą, musiała poszukać nowej pracy. Z poprzedniej ją zwolniono. A ze względu na pandemię część prywatnych szkół, która specjalizuje się w nauce dzieci z problemami z mówieniem, została zamknięta lub zredukowano ilość pracowników. Tym samym znalezienie pracy w zawodzie stało się bardzo trudne, prawie niemożliwe.

„Ale w końcu mi się udało, wiesz…” – powiedziała mi Olivka, kiedy rozmawiałyśmy ostatnim razem.

„To jest naprawdę idealna na teraz dla mnie praca i jeśli tak dalej będzie to wyglądać, to ja tam zostaję!”

Olivka dostała etat… W domu wariatów! Tak jest… W domu wariatów! Jest tam etat również dla logopedy, który dba o to, żeby osoby z chorobami psychicznymi ćwiczyły mówienie.

„Słuchaj Dorota! Na ten czas to jest dla mnie praca idealna! Pracuję tylko cztery godziny dziennie, a ponieważ ta praca jest uznawana za pracę w trudnych warunkach, czy jakoś tak…to cztery godziny pracy liczą się tu za jeden ośmiogodzinny dzień. Idę na cztery godziny, wracam i zajmuje się dzieckiem! I nie ma tak jak podczas pracy z dziećmi, że masz nad sobą rodziców, co ciągle czegoś chcą, ciągle cię kontrolują i ciągle się im coś nie podoba. Ogólnie chodzi w tej pracy o to, żeby każdego dnia przede wszystkim: a) nikt nie wyrwał mi włosów b) nikt mnie nie pobił c) nikt za bardzo mnie nie opluł. I jak przetrwam dzień to już jest  dobrze i do przodu!”

Kiedy tego słuchałam, jak to często bywa podczas rozmów z moją szwagierką, musiałam się mocno zastanawiać, czy jaja sobie ze mnie robi, czy mówi zupełnie serio?

„No, wczoraj to było wesoło! Akurat tak się stało, że wszyscy faceci z ochrony powyjeżdżali na wakacje. A ja miałam lekcje z takim gościem, z którym lepiej być jednak z ochroną. Ale rozwiązaliśmy to tak, że on był w swojej celi, zamknięty za kratkami, a ja siedziałam sobie na krześle obok. Wiesz… Pamiętasz ten film?! Trochę jak w „Milczeniu owiec”! Hahaha! Poszłam na lekcję i już czułam, że jak będę sama, to na pewno będzie akcja! Czułam, że wywinie mi jakiś numer. Usiadłam, wyjmuję książkę, a ten mój uczeń, zdejmuje spodnie i się mnie pyta, czy nie będzie mi przeszkadzać, jak w międzyczasie zrobi kupę, bo bardzo mu się teraz właśnie chce. A że w celi jest też klozet… Dorota! W życiu nie widziałaś takiego wielkiego tyłka!”

Byłam tą opowieścią tak samo przerażona jak ty, drogi Czytelniku! Na moje pytanie: „co takiego zrobiłaś?”, Olivka spokojnie opowiedziała:

„No nic! Po prostu się odwróciłam… No i… nieco skróciłam tą lekcję! Hahahaha!”

Doprawdy przezabawne… Olivka nie mogła przestać się śmiać z mojego przerażenia. Po czym, widząc że zupełnie nie wiem jak zareagować, dokończyła:

„Oj, przestań Dorota! Wyluzuj! No, życie! Zachciało mu się, to co miał zrobić?! Przecież nie mógł narazić się na… zatwardzenie! Hahaha!!!”

I aż prawie dostała czkawki z tego śmiechu! Jak to Olivka – sekundę później zupełnie spoważniała:

„Wiesz… Bo tak zupełnie na serio, to ja mam inny problem. Mam teraz znacznie większy problem droga szwagierko… W tej sytuacji w której jestem, to naprawdę nie robi na mnie wrażenia nawet ten wielki tyłek!”.

I z tym właśnie problemem, chcąc zwyczajnie się wygadać, Olivka zadzwoniła do swojej mamy.

-A teraz idę spać! – oznajmił krzycząc dziadek.

-Istnieje Bóg na tym świecie… – po cichutku wymamrotał Pomidor, widząc że zestaw telewizor plus pilot zostały właśnie zwolnione.

-Dobranoc Feto! – powiedział dziadek, jakby się odmeldowywał.

-Dobranoc tato! – powiedziała głośno i grzecznie Feta.

-Dobranoc Pomidorze! – powiedział dziadek wbijając wzrok w Pomidora.

-Dobranoc tato! – odpowiedział znając zasady Pomidor.

-Dobranoc Doroto! – powiedział i do mnie.

-Dobranoc dziadzu! – odpowiedziałam.

-Dobranoc Jani! – wykrzyknął dziadek.

Ups… I tu pojawił się problem! Dziadek idzie spać dopiero i tylko wtedy, kiedy „dobranoc” odpowiedzią mu wszyscy domownicy. Podobnie jak nie tknie jedzenia, do momentu aż wszyscy przy stole nie powiedzą: „smacznego dziadku!”. W przeciwnym razie, nie weźmie do ust ani kęsa! A tak się stało, że Jani akurat grzebał coś w telefonie z słuchawkami na uszach.

Dziadek stanął jak wryty i czeka dumnie, jakby był pomnikiem.

-Dobranoc Jani! – powtórzył.

Nic. Głucha cisza. Feta szybko szturchnęła Janiego w ramię. Jani widząc srogo wbity w niego wzrok dziadka, od razu załapał o co chodzi:

-DOBRAAANOC DZIADKUUU!!! – wykrzyczał, by dziadek usłyszał na pewno.

Dziadek udobruchany. Na jego twarzy momentalnie pojawiło się zadowolenie. Wszystko w porządku! Może iść spać – jest odmeldowany! Siódma piętnaście. Dziadek poszedł do swojej sypialni. Pomidor natychmiast ściszył telewizor i uradowany zmienił kanał.

-No Olivko, wiem że jest ci ciężko… – Feta wróciła do tematu.

-Mamo, ale ty sobie nie wyobrażasz co ona wyrabia! PRZECIEŻ TA KOBIETA, ONA ZWYCZAJNIE JEST SZALONA!!! Nigdy, przenigdy nie powiem to tej obcej baby „mamo!”. Będę albo mówić do niej na „pani”, albo po prostu „teściowo”… Czy ty wiesz co ona mi dziś zrobiła? Co ta „kobieta” najlepszego wymyśliła?!

I się zaczęło… Pewnie już się domyślacie, w czym tu może tkwić problem.

(…)

Koniec. Aż bolą mnie palce od pisania!

Na czym dokładnie polega problem Olivki – o tym będzie już za tydzień w kolejny poniedziałek, w następnym poście!

 

TU! przeczytasz post: Gdzie jest chiński sklep?

TUTAJ! przeczytasz post: Dolmadakia! Sposób na grecką teściową.

TU! przeczytasz post: Olivka i “małe smarki”.

 

 

 

Paleokastritsa! Zobacz nasz nowy filmik… poniedziałek, 26 kwietnia 2021

 

Paleokastritsa jest najpiękniejszą wioską nadmorską na Korfu! Będąc na wyspie koniecznie trzeba ją zobaczyć! Dlaczego? Słynie z niesamowitych widoków, poszarpanej linni brzegowej, wspaniałych plaż i zabytkowego monastyru. Niżej filmik o Paleokastritsy, który nakręciliśmy teraz, kiedy wszędzie jest jeszcze cicho, błogo i spokojnie, a na całej Korfu trwa wczesa wiosna!

 

Zobacz jak wyglądają rejsy w Paleokastritsy TUTAJ!

Paleokastritsę odwiedzamy podczas naszych wycieczek Miejsca i Widoki Korfu. Dokładne informacje przeczytasz TU!

Ofertę mojego autorskiego przewodnika po Korfu sprawdzisz TUTAJ!

 

 

 

 

10 greckich marek, na które warto zwrócić uwagę… poniedziałek, 15 marca 2021

 

Jeśli z całej tej dziesiątki miałabym wybrać jedynie trzy rzeczy, to wybrałabym te! Biała koszulka marki Minerva, notatnik od AD Book i lakier w kolorze fuksji od Korres.

 

O tym, że Grecy mają rewelacyjną oliwę, fetę czy też oliwki, wiemy wszyscy. Do tego zestawienia można jeszcze dodać wina, miody i przyprawy. Przyjeżdżając do Grecji warto jednak zwrócić uwagę na kilka greckich marek, których produkty dostępne są przede wszystkim lub jedynie w Grecji. Możecie je znaleźć we wszystkich zwykłych greckich sklepach, marketach, czy też aptekach.

Na dziś przygotowałam 10 greckich marek, które uważam za dobre, bardzo dobre lub wybitne. Dwie ważne uwagi! Jest to moja lista subiektywna! Jeśli chcielibyście, którąś markę dodać, koniecznie napiszcie w komentarzu. Uwaga numer dwa. Kilka z wymienionych przeze mnie marek, nie jest już w greckich rękach. Jednak ważne jest dla mnie to, że zostały stworzone przez Greków i w Grecji rozwinięte, nadal kontynuują swoją tradycję.

Jestem bardzo ciekawa Waszych typów!

Tymczasem, jeśli chodzi o moją dziesiątkę… Zaczynamy! P.S. Kolejność nie ma w moim zestawieniu znaczenia.

 

***

 

KORRES – od dobrych kilku lat jest to najbardziej rozpoznawalna grecka marka kosmetyczna. Produkuje kosmetyki do ciała, jak również kosmetyki kolorowe do makijażu. Kosmetyki od Korres można dostać również w Polsce, ale dopiero wchodząc do greckiej apteki (można je dostać jedynie w aptekach), można dostać korresowego oczopląsu. Kosmetyki tej marki są dobre, ale uczciwie przyznam, że kilka lat wstecz były o niebo lepsze! Spadła i to znacznie jakość kosmetyków do pielęgnacji. Na wspomnienie o dawnej jakości, aż robi się żal. Natomiast Korres ma wg mnie nadal bardzo dobrej jakości kolorówkę. Szminki, błyszczyki, lakiery do paznokci, pudry, cienie do powiek, etc. nadal są świetne! Marka Korres należy obecnie do USA. Archiwalne posty na temat Korres są TU! i TUTAJ!

 

ION – nie jestem wielkim łasuchem, ale potrafię docenić dobrej jakości czekoladę. Marka Ion ma świetne słodkości, czekolady, ciastka i tym podobne. Produkty od Iona znajdziecie w każdym greckim domu. Dobra, solidna marka, która ma za sobą bardzo długą tradycję.

PAPAGALOS – czyli po polsku „papuga”. Jeśli lubicie dobrą kawę, koniecznie kupcie paczkę kawy tej greckiej marki. „Papagalos” to przede wszystkim typowa kawa po grecku. Zazwyczaj jest tak, że jeśli w Grecji pije się kawę po grecku, to na 95% będzie to kawa marki „Papagalos”. O tym jak zrobić kawę po grecku przeczytasz TU!

 

APIVITA – druga obok Korres najbardziej rozpoznawalna grecka marka kosmetyczna. Moim zdaniem kosmetyki do pielęgnacji od Apivita, są lepsze i to sporo niż od Korres. Apivita produkuje jedynie kosmetyki do pielęgnacji, również można je kupić jedynie w aptekach. Są dość drogie, ale mają dobre składy, fajnie działają i zawsze przepięknie pachną. Marka Apivita obecnie jest w rękach Hiszpanii.

 

MINERVA – myślę że niewiele osób, które mieszkają na stałe w Grecji zwróciło uwagę na tę raczej nie rzucającą się w oczy markę. Minerva jest grecką firmą, która produkuje przede wszystkim bieliznę. Nie znajdziecie w jej ofercie ubrań, które powalą projektami. Minerva szyje bieliznę, która jest bardzo klasyczna, prosta, ale która rzuca na kolana dobrą, solidną jakością.  Przed każdym sezonem pracy na Korfu przechodzę to samo. Poszukuję zwykłych, bardzo prostych, dobrej jakości białych koszulek, które wyglądają tak samo na początku jak po trzecim, piątym i dziesiątym praniu. Kiedy przez przypadek trafiłam na koszulkę tej firmy, to miałam ochotę znaleźć właściciela, by mu podziękować! Ta firma produkuje zwykłą bieliznę, zwykłe ubrania, które mają bardzo proste kroje i są świetnej jakości. W koszulkach od Minervy chodzę po kilka lat i nawet po latach trudno jest mi się z nimi rozstać.

CORFU BEER – wiem, że wśród czytelników znajdzie się ogromna liczba fanów piwa Mythos (obecnie Mythos należy do koncernu Carlsberg), ale moim zdaniem korfiańskie piwo przebija wszystkie inne greckie piwa. Jeśli wybieracie się na Korfu, koniecznie spróbujcie tutejszego piwa. Jest rewelacyjnej jakości i jest jedną z najważniejszych marek, które powstały na Korfu. Więcej na temat Corfu Beer przeczytasz TU!

 

AD BOOK – jest to  firma, która produkuje zeszyty, notatniki, kalendarze i materiały papiernicze. Mają  często skrajnie proste, niemal ascetyczne projekty, jak ten na zdjęciu i najlepszą jakość, jaką można sobie wymarzyć. Pisanie w notatniku ze zdjęcia jest dla mnie wielką przyjemnością! Tę jakość czuje się pod długopisem.

 

METAXA – tej marki nie trzeba nikomu przedstawiać. Musiała się tu znaleźć! Metaxa to jest już historia! Jeden z najsłynniejszych i najbardziej cenionych koniaków na świecie, pochodzi właśnie z Grecji. Lubię od czasu do czasu usiąść ze szklanką Metaxy do dobrego filmu, albo z książką w ręku.

BODY TALK – jest to marka, która produkuje ubrania sportowe. Świetnie wyglądają, są zazwyczaj bardzo kolorowe i mają bardzo dobrą jakość. Większość Greków ma w swojej szafie coś w czym uprawia sport, właśnie z Body Talk.

DODONI – o tym, że grecka kuchnia jest najwyższej jakości, wszyscy wiemy dobrze. Podczas gotowania Grecy używają bardzo wysokiej jakości produktów. Dlatego bardzo cenioną przez Greków firmą jest Dodoni. Ich produkty typu feta, mleko, żółty ser, masło można dostać w każdym greckim sklepie. Jeśli macie ochotę przywieźć z Grecji dla przykładu dobrą fetę, niech będzie to właśnie Dodoni!

 

TU! przeczytasz post o tym co warto przywieźć z wakacji na Korfu.

TU! znajduje się filmik o tym jak wygląda nasza wycieczka Kuchnia Korfu.

TU! jest post o Sanotrini.

 

 

 

 

 

Imieniny w Grecji… poniedziałek, 18 stycznia 2021

 

 

Dla przeważającej większości Greków, obchodzenie imienin jest dużo ważniejsze, niż obchodzenie urodzin. Nie dotyczy to jedynie starszej części greckiego społeczeństwa, ale wszystkich Greków.

Imiona w Grecji, to szeroki temat. Często budzi zaskoczenie, że wielu Greków do dziś nosi imiona pochodzące z greckiej mitologii. Nie zdziwcie się, jeśli ktoś przedstawi się wam jako Achilles, Afrodyta, czy też Odyseusz, albo Atena. Część osób nosi imiona, które mają pochodzenie biblijne, jak na przykład Joannis czy też jedno z najpopularniejszych żeńskich imion greckich, czyli Marija. Wiele imion ma piękne znaczenia. Imię Zoi, oznacza „życie”, Lambors to „światłość”, Sofia (czyli polska Zofia) to “mądrość”, a Agathi (czyli polska Agata) oznacz „czystość”. Więcej na temat imion w Grecji, przeczytacie w TYM! poście.

Jak więc w Grecji obchodzi się imieniny? Zazwyczaj imprezuje się w domach, tawernach, czy też restauracjach przede wszystkim w gronie rodzinnym, ale również z przyjaciółmi. Ważne by się spotkać i w tym dniu być razem z bliskimi.

Wielu Greków, którzy praktykują prawosławie, rankiem w dniu swoich imienin, udają się na mszę, podczas której modlą się do patrona ich imienia.

W dniu, w którym solenizant obchodzi imieniny, najczęściej nie przestaje dzwonić jego telefon. Dzwoni cała rodzina i wszyscy, bliscy czy też dalsi przyjaciele.

 

Całkiem niedawno, a dokładnie 7 stycznia imieniny obchodził Jani.

Daję wam słowo… Jego telefon dzwonił od godziny 9 rano, do prawie samej północy, z przerwami na posiłki! Dzwonili wszyscy! Cała rodzina i wszyscy przyjaciele, a nawet sąsiedzi, żeby złożyć życzenia i dać znać, że pamiętają.

Każdego roku, 7 stycznia, zadziwia mnie coś jeszcze. To dla mnie najbardziej ciekawy element greckiej tradycji obchodzenia imienin.  Żeńska część rodziny Janiego, czyli moja teściowa, jego siostra oraz zestaw kuzynek, najpierw dzwonią… do mnie! Tak jest! Dobrze, przeczytaliście! Tak się w Grecji utarło, że jeśli mąż obchodzi imieniny, to zazwyczaj kobiety będą dzwonić do jego żony. Wypowiada się wtedy słynne słowa: na hierese ton andra sou! Czyli w tłumaczeniu bardzo dosłownym: „ciesz się swoim mężem!”.

Na początku nie mogłam się nadziwić tym telefonom. I tym życzeniom… Że co??? Ciesz się swoim mężem? I długo myślałam nad tym, dlaczego tak właściwie jest? Dlaczego, kiedy Jani ma imieniny, to dzwoni do mnie z życzeniami na przykład jego kuzynka? W tym roku postanowiłam wprost zapytać o to mojej teściowej – Fety.

 

*

 

– No przecież to jest logiczne! – odpowiedziała myśląc, że sprawa jest już jasna.

– Jak logiczne? To właśnie nie ma żadnej logiki! Niech mama mi wytłumaczy… Jani ma imieniny, to dlaczego dzwoni do mnie na przykład jego kuzynka Brina??? To znaczy… Żeby mnie mama źle nie zrozumiała… Ja się z tego telefonu bardzo cieszę! I zawsze z Briną mile sobie pogadamy, ale jednocześnie tego nie rozumiem. Dlaczego, kiedy Jani ma imieniny, to Brina z życzeniami dzwoni najpierw do mnie, a nie do Janiego?

– No właśnie to jest bardzo logiczne! Brina mieszka w Atenach. Tak? Tak! Nie macie ze sobą stałego kontaktu. Widzicie się tak przy okazji, raz, góra dwa razy do roku. Więc jeśli Brina dzwoniąc do was raz do roku, chce naprawdę się dowiedzieć co u was słuchać i co się u was dzieje, to nie dowie się tego od Janiego, bo ten określi to w góra trzech słowach „dzięki, wszystko ok”. Tylko zadzwoni do CIEBIE! Bo ty z nią naprawdę porozmawiasz. Dopiero rozmawiając z tobą Brina dowie się co się u was dzieje, a ty dowiesz sią jak ona się ma. I będziecie mogli jako rodzina utrzymać ze sobą znacznie lepszy kontakt. Czy teraz rozumiesz???

– Aaaa…

No tak! Eureka! Tak właśnie jest! I tak również było i w tym roku. Kiedy chwilę po rozmowie z Briną, oddałam słuchawkę Janiemu, odpowiedział dokładnie trzema słowami: „dzięki, wszystko ok”. I na tym właściwie skończyła się rozmowa. Przyznacie, że podczas rozmowy z kobietą można dowiedzieć się dziesięć razy więcej.

– No tak, właśnie tak jest! – przytaknęła mi Feta – Od faceta nie dowiesz się niczego! Zawsze wszystko „dobrze”, „okej” i koniec informacji. I dlatego, jeśli na przykład mój mąż ma imieniny, to wszystkie kobiety z naszej rodziny zadzwonią najpierw do mnie!

– Teraz rozumiem… Nie tyle logiczne, co jest to naprawdę bardzo mądre! – przyznałam mojej teściowej.

Chwilę później chciałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio rozmawiałam z  kimś z mojej dalszej rodziny, z którąś z kuzynek, albo kuzynem. I nie mogłam sobie przypomnieć. To musiało być lata temu! Ten grecki zwyczaj dzwonienia raz do roku do osoby, która obchodzi imieniny może wydawać się nieco sztuczny. Że w danym dniu, każdego roku dzwoni się do danej osoby, nie dlatego że interesuje mnie co u niej, ale dlatego że nakazuje tego imieninowy zwyczaj. No tak, racja. Jest to trochę sztuczne. Ale co by nie powiedzieć, w greckich rodzinach więzi między ich członkami są bardzo mocne. Jakkolwiek podtrzymywane, sztucznie czy też naturalnie, to nadal rezultat jest taki, że ludzie wiedzą co u nich się dzieje i mają ze sobą dobry kontakt. A nawet jeśli podtrzymywany sztucznie, to dużo lepiej niż żaden!

 

TUTAJ! przeczytasz o mojej szwagierce Oliwce.

TU! przeczytasz o moim patencie na grecką teściową.

TUTAJ! znajduje się post o moim teściu Pomidorze.

 

 

 

SALONIKI W JEDEN DZIEŃ! Nasze nowe video… sobota, 18 stycznia 2020

 

Bardzo często zadajecie mi pytanie, które miejsce odwiedzić, jeśli do Grecji wybieracie się zimą? Rewelacyjną grecką destynacją na zimę są na przyklad Saloniki. To jedno z najpiękniejszych miast całej Grecji. Co prawda w Salonikach nie znajdziecie zabytków na miarę ateńskiego Akropolu, ale Saloniki mają swój niepowtarzalny urok. Zapraszam was na nasz najnowszy filmik SALONIKI W JEDNEN DZIEŃ!

 

 

 

Rejs do Pargi i Błękitnej Laguny… sobota, 23 lutego 2019

 

Parga, widok na monastyr Panagia

Widok na monastyr Panagia, Parga

 

Gigantycznym plusem Korfu jest fakt, że położona jest rzut beretem od Grecji kontynentalnej. Aż się prosi, by podczas wakacji na Korfu, wyskoczyć choć na jeden dzień na kontynent i zobaczyć co jest tam ciekawego. Wybrzeże tej części Grecji jest niezwykle urodziwe. Skąpane w zieleni i malownicze dzięki bardzo rozbudowanej linii wybrzeża. To również tam kryją się miejsca warte odwiedzenia.

 

Dla kogo?

Linia brzegowa greckiego kontynentu, która znajduje się blisko Korfu, jest przepiękna. To również tam znajdują się ciekawe miasteczka, do których udają się turyści z całego świata. Dwie szczególnie chętnie odwiedzane miejscowości to Parga i Sivota. Żeby do nich dotrzeć z Korfu, trzeba udać się w rejs. Ta wycieczka będzie rewelacyjna dla osób, które są ciekawe greckiego kontynentu i jednocześnie chcą udać się w rejs po Morzu Jońskim z przepięknymi widokami na tamtejszą linię brzegową.

Jak wygląda ten rejs?

Rejs trwa cały dzień. O godzinie 9.00 z portu w mieście Korfu odpływa statek, który udaje się najpierw do Pargi. Po odpłynięciu z portu z perspektywy morza widać wszystkie najważniejsze zabytki miasta Korfu: pałac św. Michała i św. Jerzego, Starą Fortecę, pałac Mon Repo, Kanoni z monastyrem Vlacherna oraz niewielką Mysią Wyspą. Później statek obiera kierunek Pargi. Płynie tak by po drodze zobaczyć przepiękne wybrzeże i podpłynąć do najciekawszych miejsc. Około godziny 11.00 dopływamy do Pargi, która jest gwoździem programowym tej wycieczki.

Widok na Starą Fortecę miasta Korfu

Parga

Parga to niewielka miejscowość (około 2 tyś. mieszkańców), która znajduje się na greckim kontynencie. Latem odwiedzana jest przez ogromną liczbę turystów, którzy często docelowo właśnie na niej spędzają całe swoje wakacje. Co tak bardzo ich przyciąga? Urocza architektura, która wyglądem przypomina architekturę greckich wysp, wspaniałe widoki, świetne plaże i bardzo urozmaicona linia brzegowa. W Pardze zatrzymujemy się całe dwie godziny. W tym czasie można przejść się na tutajszą twierdzę, z której widać najpiękniej  najbardziej charakterystyczny widok na miasteczko. Później można udać się na spacer. Czasu starczy również na obiad w okolicznej tawernie oraz pamiątkowe zakupy, czy też plażowanie. 

Wpłynięcie do Pargi

Parga!

Sivota i Blue Lagoon

Po pobycie w Pardze, statek płynie do Sivoty. Jest to niewielka (około 900 mieszkańców), ale niezwykle urodziwa wioska,  która znajduje się również na lądzie greckim. Płyniemy tuż obok, żeby zobaczyć jak wioska wygląda z perspektywy morza. Następnie wpływamy do Blue Lagoon. Tak nazwano plażę, która znajduje się na niewielkiej wyspie tuż obok Pargi i Sivoty. Ta plaża jest uznawana za najpiękniejszą w okolicy. Szmaragdowa woda jak z folderu reklamowego, rybki które pływają tuż przy ludziach i przepiękna plaża ramowana wysokimi klifami. Lepszego miejsca na kąpiel, nie można sobie wymarzyć. Dlatego to właśnie tam zatrzymujemy się na około godzinny przystanek kąpielowy. Ważna uwaga! Blue Lagoon nie ma portu, więc statek cumuje w pewnej odległości od samej plaży. Aby się przekąpać wychodzimy prosto do wody ze statku. 

Blue Lagoon

Droga powrotna

Podczas drogi powrotnej czas umilają pokazy greckich tańców,  w których można wziąć udział.  Grecka zabawa z widokami na Morze Jońskie w tle, ma niepowtarzalny urok. Jeśli ma się szczęście,  można zobaczyć delfiny! Kiedy dzień zbliża się do końca, dopływamy do portu w mieście Korfu.  Tam kończy się rejs.

Tańce greckie na statku

Widok na miasto Korfu o zachodzie słońca

 

INFORMACJE, KTÓRE MOGĄ CI SIĘ PRZYDAĆ

-koniecznie zabierz ze sobą wszystko do plażowania i pływania

-jeśli nie lubisz długich rejsów, możesz wziąć coś do czytania w drodze do Pargi

-jeśli masz chorobę morską, jeszcze przed podróżą weź odpowiednią tabletkę

-pamiętaj by dobrze nasmarować się kremem przeciwsłonecznym i mieć ze sobą okulary przeciwsłoneczne

-naładuj baterie w aparacie i zrób dużo miejsca na nowe zdjęcia – widoki będą fenomenalne!

 

CZAS TRWANIA WYCIECZKI

-start z portu miasta Korfu:  godz. 9.00

-koniec w porcie miasta Korfu: godz. 19.00

 

Doliczyć trzeba również transfer z i do hotelu. Godzina odbioru autobusem z hotelu oraz powrotu,  jest uzależniona od tego, w której dokładnie miejscowości znajduje się dany hotel.

 

Chcesz zarezerwować tę wycieczkę lub dowiedzieć się o niej czegoś więcej?

WEJDŹ NA STRONĘ:

https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/pl/wycieczki-rejsowe/

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Boughatsa w Serres… poniedziałek, 21 stycznia 2019

 

Na początku stycznia wybraliśmy się do Serres! To właśnie tam podobno robią najlepsze boughatse w całej Grecji. Czy to prawda? Pojechaliśmy, żeby to sprawdzić. Zobaczcie, co się okazało…

TUTAJ! przeczytasz więcej na temat boughatsy.

 

 

 

 

 

Z CYKLU: Inny punkt widzenia – 10 rzeczy, które koniecznie musisz zrobić / zobaczyć na Paros… piątek, 21 grudnia 2018

 

PAROS

 

Paros to jedna z najpiękniejszych wysp archipelagu Cyklad. Czy ktoś z Was na niej był??? Jeśli tak, z pewnością podpiszecie się pod stwierdzeniem, że warto tę wyspę odwiedzić. W dzisiejszym poście o 10 najważniejszych rzeczach, które powinniście zobaczyć lub zrobić na Paros, pisze Konstancja, która tę wyspę zna jak własną kieszeń! Przeczytajcie koniecznie i wpadajcie na bloga Konstancji – KOCHAJĄC GRECJĘ!

 

***

 

Pewnie każdy z Was słysząc o Grecji ma w głowie pocztówkowe zdjęcia niewielkich, białych kościołów z niebieskimi okiennicami i kopułami. Większość  łączy je z Santorini. Zabieram Was dziś w miejsce o podobnym klimacie, na magiczną Paros. To jedna z wysp cykladzkich, która jest pierwszym przystankiem promu płynącego z Pireusu. Niewielu Polaków o niej słyszało. A  ja chcę Was do niej przekonać… Pokażę Wam 10 rzeczy, które koniecznie trzeba zrobić lub zobaczyć na Paros. Zaczynamy!

 

  • Parikia. Pierwsze miejsce, które zobaczycie wychodząc ze statku, bo to właśnie tutaj znajduje się port. Jest to stolica wyspy. Już w tym momencie wiele osób zakochuje się w Paros. Niewysokie domki, które wyglądają jakby były ułożone z klocków Lego – najwyższe mają może dwa piętra. Labirynt wąskich uliczek, wypełnionych sklepikami i tawernami. Uwaga, tutaj naprawdę można się zgubić! Polecam odwiedzić ruiny weneckiego zamku „Castro”, który został wybudowany w najwyższym punkcie miasta.

 

PARIKIA

 

  • Kościół Panagia Ekatontapillani w Parikia. Tak zwany „kościół stu drzwi”. Choć tak naprawdę ma ich 99. Legenda głosi, że setne są szczelnie zamknięte i ukryte. Zostaną odnalezione, gdy Konstantynopol ponownie powróci do Grecji. To jedna z najważniejszych budowli sakralnych z czasów bizantyjskich w całej Grecji. Co roku przybywa tutaj tysiące pielgrzymów z prośbą o uzdrowienie, bądź w podziękowaniu za cud. Jest to jeden z najstarszych kościołów na wyspie, jego czasy sięgają IV wieku. Mówi się, że został wybudowany przez świętą Helenę, matkę Konstantyna Wielkiego.

 

Kościół Panagia Ekatontapillani w Parikia

 

TUTAJ! zobaczysz nasz filmik z Amorgos.

 

  • Plaża Kolimbithres. Jedna z najpiękniejszych plaż na Paros.  Pomimo że skalna, to ma swój urok. Dlaczego? Wiatr w tych skałach wytworzył własne wzory, dzięki czemu jest ona jedyna w swoim rodzaju. Moim zdaniem jest to idealne miejsce na sesję zdjęciową. Co ciekawe, to właśnie w tym miejscu morze jest najcieplejsze. Kolejny powód, by ją odwiedzić.

 

Plaża Kolimbithres

 

  • Plaża Kalogeros. Darmowe SPA? Na Paros jak najbardziej! Jedyne co musisz zabrać ze sobą, to wiaderko! Potrzeba trochę wody morskiej, żeby piach zamienił się w glinę. Wysmaruj nim całe ciało, poczekaj aż wyschnie. Porób zdjęcia, bo wyglądasz jak z filmu since fiction, a później… skok do wody! Nawet najdroższy kosmetyk nie daje takich efektów jak terapia tą gliną.

 

SPA na plaży Kalogeros 🙂

 

  • Wioska Lefkes. Jeśli zapytacie mnie, która miejscowość na Paros jest najładniejsza, bez wahania odpowiem, że Lefkes. Nieduża wioska, pierwsza stolica wyspy, ukryta w górach, w obawie przed piratami. Od strony morza nie da się jej zobaczyć. Skuter, czy też samochód musisz zostawić na parkingu, a na zwiedzanie wybierasz się piechotą. Uliczki są wąskie, w przeszłości mieścił się tam tylko osiołek z tobołkami. Pospaceruj po wiosce i postaraj się dotrzeć do centrum, gdzie znajduje się największy kościół w miejscowości – Agia Triada.

 

Lefkes

 

TU! przeczytasz o 10 powodach, dla których warto spędzić wakacje na Korfu.

 

  • Miejscowość Naoussa. Lubisz imprezować? Naousa to idealne miejsce dla Ciebie! W sezonie, na głównym placu pustoszeje dopiero koło 5 – 6 rano. Ale Naousa to również wspaniałe miejsce na spacer. Zatrzymaj się w uroczym porcie rybackim, odwiedź wenecką twierdzę z XIII wieku. Uważaj, bo silne fale mogą Cię delikatnie zmoczyć. Miasteczko warto odwiedzić 23 sierpnia, kiedy to odbywa się festiwal upamiętniający atak piratów na wyspę.

 

Naousa

 

  • Zachód słońca przy kościele Agiou Konstantinou w Parikia. Jedno z najbardziej romantycznych miejsc na wyspie. Warto wspiąć się po schodach na niewielki plac przed kościołem i obejrzeć  stąd zachód słońca. Butelka wina, ukochana osoba i przepiękny krajobraz wokół… Czego chcieć więcej podczas wakacji?

 

Zachód słońca przy kościele Agiou Konstantinou

 

  • Starożytne Kopalnie Marmuru. Kojarzycie Wenus z Milo czy Nike z Samotraki? Rzeźby te pochodzą z marmuru, którego kopalnie znajdują się właśnie na Paros. Ukryte wewnątrz gór, dziś można je zwiedzić. Kopalnie były tak duże, że niektóre z nich zasypano, ponieważ ludzie wchodzili do środka i nie potrafili się wydostać, zostając tam na zawsze…

 

Kopalnie marmuru

 

  • Smaki wyspy – ślimaki i souma. Lefkes, górska wioska słynie z nietypowego przysmaku jakim są ślimaki! Mieszkańcy tak bardzo lubią to danie, że pozostali wyspiarze przezywają ich Ślimakożercami! Jeśli ktoś lubi kulinarne wyzwania, to jak najbardziej zachęcam do spróbowania. Do tego kieliszek soumy, czyli lokalnej odmiany tsipouro (kliknij TU!) i poczujecie się jak rdzenni mieszkańcy wyspy.

 

Ślimaki z Paros!

 

TU! przeczytasz o Firze – stolicy Santorini.

 

  • Piękne widoki ze szczytów.  Moją propozycją jest wzgórze Kefalos i kościół Agios Antonios. Paros jako górzysta wyspa gwarantuje niezapomniane widoki. Wystarczy tylko trochę chęci. Na Kefalos można wjechać samochodem, quadem lub dotrzeć na piechotę. Jeśli należycie do rannych ptaszków, będziecie mieli okazję wejść do znajdującego się na szczycie kościoła. W środku możecie zobaczyć złoto – drewniany ikonostas, a także malowidła ścienne, które są przykładem tradycyjnej sztuki ludowej. Warto choć raz podczas wakacji wstać trochę wcześniej i tam dotrzeć.

 

Widok z Agios Antonios

 

 

Piękne widoki, pyszne jedzenie, błękitna woda oraz piaszczyste plaże, to tylko niektóre rzeczy, które przyciągają turystów na Paros. Ja  zakochałam się w niej od początku i zachęcam rodaków do jej odwiedzenia. Dlaczego? Wiem, że jeśli ktoś już tutaj dotrze, nie będzie chciał stąd wracać…

 

Tekst i zdjęcia są autorstwa:

Konstancja Szutta, blog KOCHAJĄC GRECJĘ

 

 

 

Ze szczytu fali… piątek, 21 września 2018

Mamy naprawdę rewelacyjny serwis!

 

Co roku jest tak samo. Na chwilę przed rozpoczęciem sezonu na Korfu, robię dokładny plan i obiecuję sobie, że mimo turystycznego zawirowania i ogromnej ilości pracy, posty na Sałatce  co prawda nie tak często jak poza sezonem, ale będą pojawiać się systematycznie. Tym razem dałam ciała po całości. W tym sezonie pobiłam swój rekord milczenia na blogu. Ostatni post pojawił się na chwilę przed przypłynięciem na Korfu, a teraz jest już druga połowa września i na blogu cisza jakiej nie było.

Przepraszam. Ale wiem, że zrozumiecie i z pewnością też cieszycie się z ogromnego sukcesu, który odnosimy w tym sezonie.

Dlaczego nie ma mnie teraz na blogu???

Zwyczajnie. Pracy jest tak dużo, że nie mogę nadążyć z niczym co wychodzi poza pracę tu na Korfu.

Na naszych wycieczkach po Korfu, jest Was całkiem już sporo…

W tym roku zrobiliśmy Wam niezłą niespodziankę. Kosztowało mnie to sporo, ale  do samego końca nie zdradziłam się z niczym. Na początku tego sezonu otworzyliśmy nasze pierwsze biuro lokalne, które znajduje się w Dassia. Otworzyliśmy i się zaczęło. Turystyczny tajfun, który nieprzerwanie trwa aż do teraz.

Tak nasze biuro w Dassia, wyglądało w październiku 2017. Tak było na samym początku…

Zmiany zachodziły stopniowo…

Jestem zdania, że każdy biznes trzeba zaczynać od najbrudniejszej roboty – samodzielnie… Tak sama czyściłam ten kibel… Żeby wejść na szczyt, trzeba zacząć od podstaw… 😛 

A tak jest teraz! To biuro w Dassia, to moja DUMA!!! Na tej fotce również Paulina, bez której nie wyobrażam Sałatki! Paulina przejęła za mnie dużą część spraw organizacyjnych.

Otworzyliśmy pierwsze biuro, a chwilę po tym Was na naszych wycieczkach po Korfu nagle zrobiło się bardzo dużo. Na naszych trasach wiele razy jest Was maksymalna ilość. Wycieczkę Miejsca Korfu często prowadzimy w składzie pięćdziesięcioosobowym, co dla mnie na początku było sporym szokiem. Dodatkowo, otworzyliśmy kilka nowych wycieczek, o których informacje pojawią się już zimą na naszej stronie internetowej.  Czasami samolot trzeba budować w locie. Ale już teraz możecie z nami jeździć na rejsy na Paxos i Antypaxos, Sivotę oraz Pargę. Organizujemy również wycieczki do Albanii. Na naszych trasach jest Was często tak dużo, że musieliśmy przestać reklamować się, że organizujemy  „kameralne” wycieczki po Korfu. Ale… Ale… Znam dobrze Wasze potrzeby, dlatego specjalnie dla osób,  które chcą zwiedzać Korfu w wersji „prive” mamy specjalną ofertę wycieczek na max. 7 osób w wersji VIP-owskiej. Wczoraj znów wróciliśmy z takiej wycieczki i było genialnie.

A to nasze auto do wycieczek w wersji VIP!

Mój kierowca Spiros, który jest mi jak brat!

W tym roku dużym krokiem znów idziemy do przodu. Ale to nie wszystko. Bo praca to nie cały świat. Kolejna rzecz, której nauczyłam się właśnie w Grecji.

W tym sezonie… Prowadziłam sama autobus… 🙂

Prowadziłam SAMA motorówkę!

Udzieliłam wywiadu dla greckiej telewizji!

Miałam przyjemność oprowadzić po Korfu Anię Kęskę z bloga aniamaluje.com ! A TUTAJ! relacja z naszej wycieczki z kanału YT Ani!

Korfu już od dawna uznaję za swój dom, za moje miejsce na świecie. Tu mam też dużą ilość przyjaciół i bratnich mi dusz. To już piąty rok działalności naszej firmy. I ja również powoli zaczynam przestawać koncentrować się tylko na firmie. Korzystam z życia. Cieszę się każdą chwilą. Czasami zwyczajnie, zostawiam wszystko i idę z przyjaciółmi na piwo. Rozmawiamy o niczym i śmiejemy się do późnej nocy. A ja po raz kolejny i kolejny przekonuję się o tym, że najpiękniejsze chwile w życiu, są często takimi najzwyklejszymi.

Melduję więc, że u nas wszystko jest… bardzo dobrze! A moje milczenie, to wynik bardzo dużej ilości pracy. Ok, zmykam – bo jutro kolejna wycieczka. Dziś jeszcze garść zdjęć, z tego co u nas. W pracy i tak prywatnie… Buziaki z Korfu!!!

Tu na chwilę przed greckim ślubem z naszą przewodniczką Fei i moją najlepszą na Korfu przyjaciółką.

A tutaj zarywamy z dziewczynami piękną sierpniową noc na Korfu… Przecież żyje się TAKIMI MOMENTAMI…

 

Hydra. Jeśli „być” jest największą atrakcją… poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Miasto Hydra

 

Już tak się u nas utarło. Że na kilka chwil przed rozpoczęciem sezonu na Korfu, płyniemy w jakiś nowy dla nas teren Grecji, najczęściej na wyspę. Od dłuższego czasu planuję odwiedzić Rodos. Mam też ogromną ochotę na Karpathos i Ikarię. A po ubiegłorocznych wakacjach na Amorgos, które skradło moje serce, nie mogę się doczekać, kiedy popłyniemy na Naksos. Wyspy Grecji to prawdziwy fenomen. Każda jest zupełnie innym światem.

***

TU! znajduje się mój przewodnik po Zakinthos.

TUTAJ! przeczytasz wszystko o Santorini.

TU! są posty na temat Krety.

TUTAJ! możesz poczytać o Amorgos.

TU! jest post o Kefalonii.

TUTAJ! przeczytasz na temat Chios.

***

W tym roku byliśmy bardzo ograniczeni czasowo, a ja byłam mocno zmęczona pracą. I przecież dosłownie chwilę wcześniej byliśmy w Polsce na nagraniu programu do TVN24 Biznes. Zdecydowaliśmy więc, że jedziemy na Hydrę. Dlaczego? Po pierwsze ta wyspa jest jedynie dwie godziny promem od Aten. Po drugie, nie wymagała ode mnie większego przygotowania merytorycznego. A po trzecie, to właśnie na niej mieszkał Leonard Cohen, a mnie bardzo ciekawiło właściwie: dlaczego? I w końcu po czwarte. Potrzebowałam wyspy, na której zwyczajnie mogłam na całego się wyluzować. Hydra okazała się być strzałem w dziesiątkę!

Niewielki port w mieście

Środek transportu, czyli muły!

Panorama na miasto

Hydra, to niewielka wyspa (65 km2), która znajduje się na wschodnim wybrzeżu Peloponezu, należy do archipelagu Wysp Sarońskich. Mieszka na niej jedynie 2,7 tys. osób. Jest więc naprawdę bardzo mała. Ale właściwie od Wielkanocy po samą końcówkę października, odwiedzają ją ogromne ilości turystów. Pewnie zastanawiacie się jakie turystyczne atrakcje przyciągają na Hydrę tak dużą ilość osób? Odpowiedź jest  zaskakująca, a mianowicie… ŻADNE (sic!). Tak, napiszę to raz jeszcze. Na Hydrze nie ma żadnych atrakcji turystycznych. Super ważnych budowli, które rozpoznacie od razu. Fantastycznych plaż (tak na marginesie – nawet te są bardzo słabe). Brak powalających muzeów, zabytków. Nie ma żadnego parku wodnego,ogrodu zoologicznego, centrum spa, etc. W jakim więc celu na tę wyspę przypływa aż tylu turystów? Fenomen, bo mimo takiego rozwoju cywilizacji i takiej ilości atrakcji, tysiące ludzi przypływa na Hydrę, żeby zwyczajnie BYĆ. Nie robić niczego. Godzinami pić kawę i całymi popołudniami spędzać czas z bliskimi w tawernie. Chodzić po krętych uliczkach zupełnie bez celu. Czy też zwyczajnie czytać książkę. Właśnie tego było mi trzeba…

Aktywne zwiedzanie Hydrii jest dość mocno uniemożliwione. Na całej wyspie obowiązuje ścisły zakaz poruszania się samochodami, motorami, a nawet rowerami! Dlaczego tak jest? Żeby chronić bardzo cenną architekturę stolicy wyspy, która pochodzi jeszcze z XVIII wieku. Dawniej Hydra była niezwykle bogata. Dziś mieszka na niej około 2,7 tys. osób, ale w XVIII wieku mieszkało tam 20 tys. ludzi, którzy w ogromnej mierze trudnili się intratnym handlem. Do dziś piękne, dostojne i bardzo solidne budynki, które zostały zaprojektowane  przez architektów z Wenecji i Genui, są jakby niewspółmierne do tak niewielkich  rozmiarów Hydry. Nie  zrozumcie mnie źle, ale zawsze kiedy płynie się na małą  wyspę, spotyka się niewielkie, skromne, często liche domki. A na Hydrze niektóre budynki swobodnie mogłyby zdobić centra dużych miast Ellady.

Transfer do hotelu 🙂

Większość mieszkańców zamieszkuje obszar stolicy lub okolic. Wszyscy poruszają się na koniach, osłach lub popularnych na wyspie mułach. Można by pomyśleć, że jest to sprytna turystyczna atrakcja, która ma przyciągnąć na wyspę jeszcze więcej osób. Bynajmniej! Takie myślenie, zwyczajnie nie leży w naturze Greków. Po prostu, po  pierwsze nikt na Hydrze nie chce poszerzać dróg, bo to oznaczałoby burzenie starych, pięknych budynków. A po drugie, Grecy jeśli przyzwyczają się do czegoś z czym jest im dobrze, nie widzą większego celu w wprowadzaniu zmian, tylko dlatego, że tego oczekuje od nich cywilizowany świat. Fantastyczne, prawda?

Do dziś Hydra ma opinię wyspy drogiej. W Grecji mówi się, że jej mieszkańcy są ludźmi zamożnymi, a i turyści którzy tam przypływają, nie są nastawieni na wakacje niskobudżetowe. Trudno temu zaprzeczyć, spacerując uliczkami miasta. Mimo, że wyspa jest tak mała, wszystkie sklepy turystyczne są luksusowe. I na próżno szukać tańszej, turystycznej komercji. Wyspa jest uwielbiana przez Brytyjczyków, Francuzów, Niemców czy też spragnionych słońca Skandynawów. Uwielbiają ją również odwiedzać sami Grecy.

Dom Leonarda Cohena

Wielką sławę Hydrze przyniosła Sofia Loren, która zagrała w filmie „Chłopiec na Delfinie” (1957). Jego akcja toczy się między innymi na tej wyspie. Kilka lat później przeprowadził się tu Leonard Cohen, który właśnie na Hydrze znalazł spokój potrzebny do tworzenia. Do dziś jego dom znajduje się dwadzieścia minut spacerem od portu. Po śmierci Cohena przeszedł w ręce rodziny. Podobno zawsze w sierpniu przypływają tu jego dzieci.

Hydra jest rewelacyjną wyspą na krótkie wakacje, albo na weekendowy wypad. Będzie idealna dla osób, które zwyczajnie potrzebują się wyluzować, ciesząc się przebywaniem w pięknym miejscu, w którym można naładować baterie. Można tu uciec od świata i cywilizacji. Zamiast pędzić z miejsca w miejsce, wybrać się gdzieś na osiołku. I godzinami gapić  w wybrzeże Peloponezu po drugiej stronie.

 

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Wizyta na Hydrze będzie idealna, jeśli w planach macie dłuższy pobyt w Atenach i chcecie na chwilę uciec od atmosfery wielkiego miasta. Wystarczy wsiąść do promu w Pireusie. Te na Hydrę w sezonie kursują kilka razy dziennie. Z Pireusu na Hydrę płynie się około dwóch godzin. Bilet kosztuje około 30 € w jedną stronę. Warto zarezerwować go wcześniej, bo w szczycie sezonu, może nie być już wolnych miejsc.

Do przygotowania tego tekstu korzystałam z przewodnika: Grecja. Podróże z Pasją, GLOBL PWN, 2009.