Duma Ogórka nie mieści się w kieszeni…

 

    Od momentu nieukończenia studiów informatycznych, Ogórek pracuje w wielobranżowym sklepie  swojej matki – Cytryny. Pracuje tam odkąd pamiętam, czyli od dobrych kilku lat. W przeciwieństwie do Cytryny, która w sklepie czuje się jak ryba w wodzie, Ogórek nienawidzi  tej pracy. Zazwyczaj tylko siedzi za ladą i przerzuca kanały w telewizorku zawieszonym na ścianie. Kiedy wchodzi klient i o coś prosi, patrząc na wiecznie wkurzoną minę Ogórka, musi czuć się co najmniej niemile widziany.

      W ostatnim czasie,  Ogórek nie tylko wyprowadził się od Cytryny. Postanowił, że zmieni również zatrudnienie  i  będzie pracować  niezależnie,  zakładając swój własny interes.
       Jednym z towarów, na który zawsze znajdą się klienci jest chleb. Rozumując w ten dość prosty sposób, Ogórek pomyślał że  wynajmie w centrum miasta lokal i będzie sprzedawać w nim pieczywo, kupowane wcześniej od piekarza z sąsiedniej wioski, sprzedając towar rzecz jasna po znacznie zawyżonych cenach. Przyznacie, że jest to logiczne i całkiem ma  sens.
      Od planu Ogórek szybko przeszedł do akcji. Znalazł, a następnie wynajął mały lokal przy jednej z ruchliwych uliczek w samym  centrum, dokładnie naprzeciwko kawiarenki, gdzie obecnie pracuje Papryka –  wciąż jeszcze jego była dziewczyna. Lokal był w stanie złym, jeśli  nie opłakanym. W jego  renowacji pomagała cała rodzina, więc  po kilku tygodniach dość intensywnej  pracy, wszystko było gotowe. Ogórek zapłacił nawet okrągłe tysiąc euro, za dwa kolejne czynsze z góry.
     Jak to jednak w życiu… Pojawiło się jedno, małe „ale”…
     Zdaje się, że gdzieś w okolicach postów o Ogórkowym bieganiu chyba wspominałam, że  Ogórek jest  cukrzykiem. Ma cukrzycę wrodzoną. Jednak dzięki tej chorobie, kuzyn Janiego miał dostać spore dofinansowanie, które umożliwiało otworzenie własnego biznesu.
      Lokal był gotowy. Wszystko w nim odmalowane. Pieniądze zapłacone na dwa przyszłe miesiące. Nawet piekarz był już poinformowany, że tego a tego dnia, Ogórek przyjedzie po pierwszą porcję chleba. Trzeba było jeszcze tylko zgłosić się do urzędu, gdzie wydawane są dofinansowania dla osób, którym przysługują renty.  W tym właśnie urzędzie, Ogórek miał zapisać się do…
     -Ty chyba oszalałeś! Jak to… że się nie zapiszesz!!!??? Przecież wszystko jest już gotowe! – krzyczała  Cytryna.
     -Ogórek! Ty jesteś idiotą!!! Boże, jak ja z tobą tyle czasu wytrzymywałam!? – krzyczała i  Papryka, która  również pomagała przy renowacji lokalu  dla swojego ex.
     Do Ogórka dzwoniła sama Feta. Przekonać go starał się  również i Jani. Krzyczał na niego ojciec. Interweniował nawet dziadek. Tylko Oliwa z Oliwek załamała ręce, mówiąc że szkoda energii na pertraktowanie z Ogórkiem. A Olivka, jak to zwykle ona – turlała się ze śmiechu.
     Dlaczego jednak Ogórek zrobił to, co zrobił?
     Najbardziej charakterystyczną cechą Greków jest ich DUMA, a UPARTOŚĆ  stoi na drugim miejscu. Ogórek jest tego  idealnym przykładem.
     -Mogę sypiać  pod mostem…  Możecie mnie wydziedziczyć i przestać się do mnie przyznawać. Mogą mnie nawet spalić na stosie, ale nigdy! Przenigdy! Nie zapiszę się do czegoś co nazywa się „grupa wsparcia”!
      Ogórek powiedział to raz, acz wyraźnie i już nigdy więcej do tematu nie wracał. Uznał po prostu, że ze swoich decyzji nie musi się nikomu tłumaczyć. Następnego dnia oddał właścicielowi klucze do lokalu,  nie prosząc nawet o zwrot włożonych pieniędzy.
     O co jednak chodziło z ową „grupą wsparcia”? Żeby dostać pieniądze, Ogórek powinien zapisać się na listę  osób, które w jednej grupie zgłaszane są do takiego dofinansowania. Trzeba było pójść również na spotkanie z wszystkimi zapisanymi na liście. Ta  właśnie lista, niefortunnie dla Ogórka, nosiła nazwę –  „grupa wsparcia”.
     Nim jednak Ogórek zamknął, a właściwie  nie otworzył nawet  jednego interesu, już zaczął rozkręcać drugi. Nie mam pojęcia jak mu to idzie, ale bez dwóch zdań – bawi się świetnie! O tym już w następnym odcinku, w którym poznacie dwóch nowych bohaterów – współlokatorów Ogórka.  Pietruszka oraz Ocet…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.